Literackie portrety Chojnic
Sympozjum literackie pod takim hasłem było jednym z elementów Dni Chojnic. W jego ramach ośmioro prelegentów przygotowało wystąpienia trwające około kwadransa. Podobne odbędzie się we wrześniu w Człuchowie i dotyczyć będzie naszego sąsiada.
- Zacieśniają się związki gospodarcze i inne między tymi bliźniaczymi miastami. Działacze kulturalni także starają się je podtrzymywać – mówił Wiktor Zybajło, prezes Towarzystwa Miłośników Ziemi Człuchowskiej, który w swoim wystąpieniu mówił o chojnicko – człuchowskich związkach literackich. To wygłosi także we wrześniu w człuchowskim ratuszu. Jak poinformował Kazimierz Jaruszewski, prezes Chojnickiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk, wszystkie materiały pokonferencyjne ukażą się drukiem. Alina Jaruszewska spojrzała na Chojnice z perspektywy książki Franciszka Fenikowskiego „Zapadły zamek”, w którym opisuje lata gimnazjalne doktora Ceynowy. Naukę w Królewskim Gimnazjum w Chojnicach rozpoczął w latach 30. XIX wieku. - Chojnice przypominały Florianowi Puck – opowiadała prelegentka. Choć na kartach książki Florian Ceynowa był przedstawiony jako wyobcowany, a wręcz romantyczny buntownik, działający w tajemnym stowarzyszeniu „Polonia”, to Alina Jaruszewska zauważyła, że tak do końca nie było, bo mógł liczyć na starszego brata, który także uczył się w chojnickim gimnazjum.
Reklama | Czytaj dalej »
Zbigniew Gierszewski próbował odworzyć przedwojenne Chojnice na podstawie wspomnień polsko-kaszubskiej pisarki Anny Łajming. To nie było łatwe, bo jak zauważył, wspomnienia z czasów młodości zostały spisane dopiero w latach 80. - Po latach te szczegóły się zacierają. Obrazy z Chojnic są bez detali. Choć Anna Łajming pracowała jako urzędniczka w starostwie, to nie opisała nawet tego budynku – opowiadał Gierszewski. Za to baczny obserwator w tomie wspomnień pt. „Młodość” zwróci uwagę na niuanse związane z kulturą i obyczajowością. Choć w tym czasie Chojnice odwiedził prezydent Wojciechowski, to brak dokładnego opisu tego wydarzenia. Czytelnik za to dowiaduje się, że Anna Łajming miała za ciasny kapeleusz, w którym musiała się męczyć... - Wówczas nie do pomyślenia było go zdjąć. Wszyscy chodzili w nakryciu głowy – mówił prelegent. W upalne dni Łajming szła z koleżanką do Charzyków ubrana w długą czarną suknię, a mimo gorąca nikt nie kąpał się w jeziorze.
Maria Eichler przyjrzała się Chojnicom na przełomie wieków, a dokładnie wydarzeniom, które rozegrały się po tajemnicznym morderstwie gimnazjalisty Ernsta Wintera. Niedawno drukiem ukazał się przekład książki Helmuta Walsera Smitha „Opowieść rzeźnika. Morderstwo i antysemityzm w Chojnicach”. Przetłumaczył ją chojniczanin Marcin Wałdoch, a wydała Fundacja im. Fuhrmanna. - Zachęcam do lektury. Czyta się ciekawie. Jednak nie jest to łatwa i przyjemna lektura. Towarzyszy jej ciężka refleksja – mówiła dziennikarka „Gazety Pomorskiej”, która swoją prelekcję zatytułowała „Powrót chojnickich demonów, czyli „Opowieść rzeźnika”. Sto lat temu Chojnice będące wówczas niemieckim miastem zamieszkiwały społeczności Niemców, Polaków i Żydów. Przeciwko tym ostatnim na skutek niewyjaśnionego morderstwa, przesądów i zabobonów wysnuto oskarżenia o mord rytualny. Sąsiedzi obrócili się przeciwko sobie, a zamieszki musiała stłumić armia pruska z rozkazu cesarza. Atmosferę podgrzewali antysemiccy dziennikarze, którzy zjechali do Konitz z Berlina. Te przerażające wydarzenia są szczególnie ciekawe z socjologicznego punktu widzenia. Nie można o nich zapomnieć i tym bardziej dopuścić by w przyszłości jakiekkolwiek różnice między ludźmi sprawiły, że demony wrócą. Tą konkluzją zakończyła prelegentka.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (1)
- Komentarze Facebook (...)
1 komentarz
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!