Tomasz Boczek: To było trudne spotkanie
Pomeczowa rozmowa z Tomaszem Boczkiem.
Przełamaliście się w piątek po kilku tygodniach niemocy, w dodatku wydarzyło się to na trudnym tyskim terenie. Niejedni opisaliby to spotkanie jako „mecz walki”, a jak wyglądało ono z twojej perspektywy?
Rzeczywiście z boiska wydawało się, że dla widzów było to ciężkie do oglądania spotkanie. Murawa w Tychach jest słaba – to, niestety, jest ich bolączka jeszcze od czasów, kiedy ja tam byłem. Mają z tym problem i dlatego ta murawa jest nieciekawa. Poziom samego meczu nie był więc zbyt wysoki, ale było widać, że obie drużyny zaciekle dążyły do zwycięstwa. My stwarzaliśmy sobie sytuacje i mogliśmy prowadzić już wcześniej. Spotkanie było trudne, ale summa summarum zwyciężyliśmy i to jest najważniejsze.
W pierwszej jedenastce Trójkolorowych nie sposób było szukać rasowego napastnika. Jaki miało to wpływ na grę defensywną twoją i Kamila Sylwestrzaka?
Myślę, że nie miało to żadnego wpływu. Rywale mieli „dziewiątkę”, którą był Łukasz Grzeszczyk i grał on na tej pozycji tak, jak potrafił, a my zachowywaliśmy się tak, jak przeciwko każdemu innemu zawodnikowi pełniącemu rolę środkowego napastnika. Także nie było to dla nas niczym zaskakującym, normalną sprawą jest, że niektórzy pomocnicy wchodzą w rolę „dziewiątki”.
Czyli można rozumieć, że późniejsze wejście Jakuba Vojtuša nie miało wpływu na wasze zachowanie?
Nie, można powiedzieć, że wypełnialiśmy te same zadania.
W GKS-e Tychy grałeś w latach 2015-17. Czy znajomość tego klubu przełożyła się na twoje poczynania w piątkowym spotkaniu właśnie przeciwko „Królom Śląska”?
Miałem pewną motywację, ale do zdrowej, pozytywnej rywalizacji. Tak jak powiedziałeś, grałem przez parę lat w Tychach i teraz gra przeciwko niemu jest czymś podwójnie motywującym do wygranej. Cieszę się, że akurat wczoraj udało się to osiągnąć. Mam z Tych same dobre wspomnienia i to nie jest tak, że z nimi jakoś walczę, ale zdobyć trzy punkty przy okazji powrotu do domu jest naprawdę fajnym uczuciem.
W tym roku przed nami jeszcze cztery mecze, w tym z pewnością niełatwe wyjazdy do Nowego Sącza i Częstochowy. Czy uważasz, że wygrana w piątkowym spotkaniu rozpędzi nasz zespół i zakończymy rundę jesienną w podobny sposób, jak rok czy dwa lata temu?
Mam taką nadzieję, wierzę w to bardzo mocno i myślę, że jesteśmy w stanie tego dokonać. Wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas oraz od tego, jak się te sprawy poukładają. Wiemy, że mieliśmy trudny okres, że mecze nam nie wychodziły, ale wierzę, że zwycięstwo na tak trudnym terenie da nam – jak to się popularnie mówi – „kopniaka”, dzięki czemu zaczniemy regularnie wygrywać i zakończymy tę rundę z miłym akcentem i nadzieją na następną rundę.
Filip Gierszewski / Biuro Prasowe MKS „Chojniczanka 1930” SA
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!