Głos ludu: Szansa na wybory czy kolejny plebiscyt?

Koncert fortepianowy to dobra rzecz, ale gdyby chociaż od czasu do czasu zmieniał się solista. A tak nuda w repertuarze prędzej czy później musi się skończyć obniżeniem gustów muzycznych słuchaczy. To samo dotyczy realnej polityki. Od kilkunastu lat życie polityczne Chojnic zdominowane jest przez jedną osobę. Mamy więc bardzo silnego burmistrza, a potem długo, długo nic... również personalne. Taka sytuacja nie jest zła, bo i dr Finster nie jest złym burmistrzem. Ale chociaż nie jest ona zła, to wcale nie znaczy, że zdrowa… Tak długo jak opozycja nie wykreuje odpowiedniej alternatywy, tak długo wyborcy będą stawiali na to co sprawdzone…, nawet gdyby czuli, że czas na zmiany!

Kłopot z tym, że oceniając opozycję trudno zauważyć, że naprawdę chce ona poszukać jakiejś alternatywy w tym względzie. Lewica, półlewica i pseudolewica już dawno „wywiesiły przed ratuszem białą bieliznę” zadowalając się odpadami z „pańskiego stołu”. Prawica, półprawica i pseudoprawica prawie to samo: albo tworzy coś za wcześnie albo tworzy coś za późno... Nigdy wtedy, kiedy jest potrzebne. Na pytanie, gdzie mamy w Chojnicach drugą partię polskiej sceny politycznej (PiS) nikt nie potrafi odpowiedzieć, chyba łącznie z jej chojnickim reprezentantem w parlamencie...???

Wydawałoby się zatem, że na scenie pozostaje już tylko niewzruszona Platforma. Tymczasem oceniając informacje, jakie dochodzą po wyborach w chojnickiej PO odnosi się wrażenie, że to przecież  „koalicyjne ugrupowanie” dalekie jest od chęci podjęcia wyzwania, jakim byłoby „powalczenie o miasto”. Jeśli bowiem chce się o nie realnie „powalczyć”, to w świetle obowiązującego ustroju komunalnego w Polsce, trzeba (poważnie!!!) zabiegać o stanowisko włodarza miasta. Bez burmistrza można tylko asystować, co bywa częstokroć osobiście wygodne, ale dla pierwszej partii w RP trochę upokarzające.

Wyniki wyborów parlamentarnych potwierdziły mocną pozycję PO w naszym mieście. Tyle, że ten wynik dali ugrupowaniu przede wszystkim ogólnokrajowi politycy, tacy jak Tusk, Komorowski czy Sikorski, których na naszym terenie wsparli tacy ludzie jak Lamczyk czy Redzimski. Tymczasem w polityce lokalnej trzeba było zachować rozsądek. I takim „małżeństwem z rozsądku” była koalicja PO z dr Finsterem. Potrzebowali jej wszyscy i burmistrz (dysponentów środków unijnych nie można bezkarnie marginalizować!) i lokalni politycy PO (bez wpływów, stanowisk i udziału we władzy trudno myśleć o przyszłości).

Odmiennie ułożyły się losy PO w powiecie. Tu możliwości oddziaływania na rzeczywistość były większe, co uosabiał wicestarosta Marek Szczepański. Parę inicjatyw własnych lub obcych (ale sprytnie przysposobionych!) wykazały zdolność do samodzielnego zaistnienia w samorządzie, a być może i zbudowanie wizerunku, z którym będzie można „pójść do ludzi”. Prawdziwy lider musi jednak zachować czujność! W polityce nie można zgubić tego co „partyjne”. W tym zakresie „strategiczna przewaga” należy do burmistrza Finstera. On nie musi się liczyć z zapleczem; on do zaplecza zaprasza bądź nie! W partii jest inaczej. I o tym przekonał się p. Szczepński.

Na szczęście gorzkie łączy się ze słodkim. Pan Marek został  ojcem. Gratulacje! Być może to oznaki lepszych czasów…  Z drugiej strony ptak z przetrąconym skrzydłem daleko nie poleci…  35 do 15 to jednak porażka, a widmo publicznych podziałów korzyści przynieść może wyłącznie oponentom PO… Ostatnie przetasowanie może oznaczać, że starą-nową koalicję odnowiono już przed wyborami. Taki scenariusz nie wróży nic dobrego tym, którzy uosabialiby pragnienie zmian.

Chojniczanie zasługują na ciekawe wybory; z wyrazistymi kandydatami, różnicami w stylu uprawiania polityki i pomysłami na sprawy ich miasta. Zdaje się, ostatnie wydarzenia nie przybliżają nas do takiego celu, a jeśli nie, to wypada przegotować się na powtórkę z rozrywki… Niestety nie po raz pierwszy... choć z wiadomym skutkiem.

Artykuł pochodzi z portalu www.chojnice24.pl

• Komentarze Chojnice24 (47)
• Komentarze Facebook (...)