MEN chce zaostrzyć przepisy dotyczące nieobecności uczniów
Ministerstwo Edukacji Narodowej przygotowuje zmiany w przepisach oświatowych, które znacząco ograniczą dopuszczalną liczbę nieusprawiedliwionych nieobecności uczniów. Zgodnie z obowiązującymi przepisami uczeń może mieć nawet 50 proc. takich nieobecności i nadal otrzymać promocję do następnej klasy. MEN uznało ten próg za zbyt liberalny i zapowiedziało jego obniżenie.
Nowa propozycja zakłada, że uczeń, który nie usprawiedliwi więcej niż 25% dni zajęć w ciągu roku szkolnego albo 50% w jednym miesiącu, nie zostanie sklasyfikowany i nie będzie mógł przystąpić do egzaminu klasyfikacyjnego. Jak tłumaczy resort, obecny stan prawny pozwala na to, by uczeń opuścił co drugi dzień zajęć – a mimo to otrzymał promocję. Projekt nowelizacji Prawa oświatowego ma być gotowy jeszcze przed wakacjami.
Reklama | Czytaj dalej »

Wątpliwości w szkołach: „Bez zmian w systemie ocen to będzie pusty zapis”
Nowe przepisy spotykają się z mieszanym odbiorem wśród chojnickich dyrektorów szkół. Wielu z nich przyznaje, że problem niskiej frekwencji istnieje, ale jednocześnie wyrażają wątpliwości co do skuteczności proponowanych rozwiązań.
Jeżeli są podstawy do klasyfikowania, a uczeń ma wystarczającą liczbę ocen, to nie możemy go nie sklasyfikować tylko z powodu niskiej frekwencji. Taki przepis może być martwy – mówi Adam Krause, dyrektor Centrum Nauk Technicznych w Chojnicach. – To wszystko zależy od interpretacji, ale dziś obowiązuje zasada: są oceny, jest klasyfikacja. Nawet jeśli uczeń miał 40% czy 55% obecności.
Dyrektor zwraca uwagę, że uczniowie znają system lepiej, niż mogłoby się wydawać.
Są tacy, którzy dobrze liczą. Wiedzą, ile ocen muszą zdobyć i robią to przy minimalnym udziale w lekcjach – dodaje.
W technikum, którym kieruje Krause, średnia frekwencja utrzymuje się powyżej 80%, co w szkole z 28 oddziałami uznawane jest za dobry wynik. Zdarzają się jednak pojedynczy uczniowie, którzy mają poniżej 50% obecności. Wtedy, jeśli nie mają wymaganej liczby ocen, są nieklasyfikowani i podchodzą do egzaminu klasyfikacyjnego w czerwcu. Jeżeli go nie zdadzą, czeka ich egzamin poprawkowy w sierpniu, który decyduje o ich dalszym losie.
Rodzic pisze: „Proszę usprawiedliwić” – i to wystarczy
Dużą przeszkodą w skutecznym egzekwowaniu frekwencji jest obecny system usprawiedliwień.
Wystarczy, że rodzic wyśle wiadomość: „Proszę usprawiedliwić” – i właściwie to zamyka sprawę. Nie musi podawać powodu. My możemy to zakwestionować i w wielu sytuacjach moi nauczyciele to robią, ale jeżeli rodzic się uprze, złoży skargę do kuratorium, to często kończy się po jego myśli – mówi dyrektor Krause. – To jest takie kopanie się z koniem.
Zdaniem dyrektora, intencją resortu może być również ograniczenie zjawiska wcześniejszych wyjazdów wakacyjnych w czerwcu i późnych powrotów we wrześniu, które obniżają frekwencję. Jednak, jak zaznacza, bez realnego wpływu na sposób usprawiedliwiania nieobecności przez rodziców, przepis będzie trudny do wdrożenia.
Szkoły podstawowe: marginalny problem
Ewa Modrzejewska, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1 w Chojnicach twierdzi, że jeśli chodzi o nieusprawiedliwione frekwencje to w jej placówce nie ma takich problemów.
Są dzieci z niższą frekwencją, ale to są zwykle sytuacje zdrowotne. Rodzice dostarczają zwolnienia lekarskie – opowiada. – Staramy się mieć wszystko pod kontrolą.
Modrzejewska nie spodziewa się, by nowy przepis miał wpłynąć na funkcjonowanie jej szkoły.
Rodzice są odpowiedzialni, a dzieci przychodzą na zajęcia. Czy próg wynosi 50, czy 75% – nie robi nam to większej różnicy. Problem nieobecności z powodu wagarów praktycznie nie istnieje – podkreśla.
Urząd Miejski: incydentalne przypadki i skuteczne narzędzia
Podobne stanowisko przedstawia Grzegorz Czarnowski, dyrektor Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Chojnicach.
W ciągu ostatnich 10 lat mieliśmy kilka przypadków notorycznego niechodzenia na lekcje w naszych szkołach. Wtedy, po wyczerpaniu rozmów i prób wyjaśniania, dyrektorzy przekazali sprawę nam. My mamy narzędzie w postaci kary finansowej – maksymalnie do 10 000 zł możemy nałożyć na rodziców. Ale skończyło się na karach kilkuset złotych i to zadziałało – mówi Czarnowski.
Podkreśla, że to były sytuacje jednostkowe. – Nie mamy wielkiego kłopotu z nieobecnościami. System, jaki mamy, w większości przypadków działa – dodaje.
Czy nowe przepisy coś zmienią?
Choć cel zmian proponowanych przez MEN wydaje się słuszny, praktycy mają wątpliwości, czy nowe regulacje przyniosą realne efekty. Bez możliwości skutecznej weryfikacji usprawiedliwień oraz jasnego powiązania frekwencji z oceną końcową, przepis może stać się kolejną martwą literą prawa.
Dopóki nie zostanie jasno uregulowane, że frekwencja jest kryterium decydującym niezależnie od ocen, dopóty takie zmiany będą miały tylko charakter symboliczny – podsumowuje dyrektor Krause.
Resort edukacji zapowiada, że projekt nowelizacji ustawy zostanie zaprezentowany jeszcze przed zakończeniem roku szkolnego. Szkoły – również te w Chojnicach – już teraz przyglądają się propozycjom z dużą dozą ostrożności. Zmiany będą miały sens tylko wtedy, gdy pójdą za nimi realne narzędzia dla dyrektorów, wychowawców i nauczycieli.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!