Strona główna › Chojnice

Włodarz Chojnic przed dwoma tygodniami wzywał firmę Apis do dokończenia inwestycji realizowanych w ramach budżetów osiedlowo - obywatelskich i poinformował o rozpoczęciu naliczania odsetek w wysokości 1 tys. zł  za każdy kolejny dzień opóźnienia. Arseniusz Finster zamierzał czekać kilkanaście dni, po czym, w przypadku braku reakcji, rozwiązać umowę z firmą z południa Polski. Doprowadzić place do stanu używalności miał kolejny wykonawca, bo w miejskiej kasie pozostało 500 tys. zł  z budżetów obywatelskich za obiekty, które jeszcze nie przeszły odbioru. - Można szukać winnego. Można też wykorzystywać sytuację do krytyki mojej osoby, ale uważam, że gdyby ta firma się spisała, jak miała się spisać, to wszystko byłoby ok - stwierdził Finster. Do poniedziałku (7.08) Apis ma czas na prace naprawcze i zgłoszenie gotowości do odbioru.

Na poprawki czekają   place z osiedla Bytowskiego, Słonecznego, Hallera i Michała Drzymały. Przy Modraku doszło już do nieszczęśliwych wypadków z udziałem dzieci, bo wykonawca nie zabezpieczył placu budowy. Firma z Jarosława kilkukrotnie zgłaszała inwestycje do odbioru, choć place nie były wykończone. Tutaj na uwagę zasługuje przykład placu przy Modraku. Obiekt został zgłoszony do odbioru w momencie, gdy prace przy boisku do piłki plażowej w ogóle nie zostały jeszcze rozpoczęte. Na obiektach wielokrotnie stawiała się komisja odbiorowa, kończąc swoją pracę protokołem odbioru końcowego zadania inwestycyjnego. I tak w II części dokumentu komisja stwierdzała, że "Roboty zostały wykonane zgodnie z umową, projektem i zgłoszeniem do Starostwa Powiatowego w Chojnicach", co też podtrzymywała w kolejnym punkcie uznając jednak inwestycję za nieodebraną! Punkt IV dokumentu stanowią  "wady, usterki, niedoróbki, uwagi" dość obficie wyliczane przez ratuszowych urzędników. Wśród nich znajdziemy choćby uwagę o tym, że zjeżdżalnie zgodnie z projektem powinny być samonośne. Dzisiaj ten zapis zdaje się nie mieć mocy. - Te podpory w niczym nie przeszkadzają moim zdaniem. Tutaj możemy pójść na pewien kompromis, chociaż w specyfikacji firma Apis pokazywała, że zjeżdżalnie są samonośne - odpowiada włodarz. Dlaczego miasto nie egzekwuje wykonania inwestycji zgodnie z SIWZ-em? - Te podpory pełnią też funkcje przenoszenia obciążenia i one moim zdaniem nie budzą kontrowersji. Bo dziecko jak zjedzie ze zjeżdżalni, nie idzie pod zjeżdżalnię, tylko idzie na schodki i dalej zjeżdża. Problemem są kwestie techniczne. Oni się upierają, że śrubka na belce może wystawać. Tak nie może być. (...) Gdybym teraz się uparł, że robimy samonośne, to musiałbym zdemontować wszystkie zjeżdżalnie, które są. W ocenie tych osób, które się tym zajmują, a to są inżynierowie, te podpory w niczym nie przeszkadzają. One wręcz usztywniają te konstrukcje, samonośne byłyby bardziej niebezpieczne - podkreśla Arseniusz Finster.

Miasto do nadzorowania inwestycji zatrudniło Dariusza Rząskę. Za nadzór od 20 lutego do czasu zakończenia inwestycji urząd zapłaci inspektorowi 23 tys. zł. Wśród jego obowiązków są m.in. "sprawdzanie i egzekwowanie od wykonawcy zgodności realizacji robót z dokumentacją projektową i przetargową oraz specyfikacją wykonania i odbioru robót".

Wczoraj pracowników Apisu spotkaliśmy na placu przy ul. Kopernika. Ekipa z Jarosławia wymieniała m.in. kotwy na ściance wspinaczkowej. -  Wszystko jest ocynkowane, zabezpieczone. Dodaliśmy nierdzewne gratis, bo to przecież nie było w zamówieniu - informował na miejscu Artur Kołakowski. Wykonawca pojawił się także na placu zabaw przy ul. Jabłoniowej, gdzie do wymiany jest cała nawierzchnia z tartanu. Póki co wycięto w niej dwa koła i założono betonowe wieka, żeby woda ze studzienek nie wypłukiwała kruszywa. Kiedy nawierzchnia zostanie wymieniona, a plac oddany do użytku, tego wykonawca nie umiał powiedzieć. Za to intensywnie przekonywał nasza dziennikarkę, że zjeżdżalnia z podporami równa się samonośnej. - Proszę zobaczyć na jedynym placu w mieście nierealizowanym przez naszą firmę. Tam też jest podpora - radził. Chodzi o plac zabaw na Sybiraków wykonany przez Biuro Handlowe Małgorzaty Kosmeckiej z Bydgoszczy. Inwestycja jako jedyna w mieście została oddana na czas i bez uwag. Tymczasem w magazynie Apisu na montaż czekają zabawki na plac przy Modraku. Jednak nie Saternusa z certyfikatami, jak obiecano szefowej "czwórki" po demontażu bardzo niebezpiecznych urządzeń, a kolejne urządzenia firmy Apis.

- Nie wiem, jak firma Apis poradzi sobie z Kornelią Żywicką. Spotkałem się wczoraj z przewodniczącą i ma ode mnie carte blanche na odbiór tego placu i jestem przekonany, że pani Kornelia im tego placu nie odbierze - powiedział burmistrz. W trakcie realizacji inwestycji sporo zastrzeżeń zgłaszał także długoletni przewodniczący osiedla Słoneczne-Leśne. Gorzkich słów Edward Gabryś nie żałował na posiedzeniach rady miasta i komisjach. - Dzieci oglądają plac zabaw prze płot jak zwierzęta w zoo - mówił poirytowany. Zaniepokojenie sposobem realizacji budżetowych inwestycji wyrażał także radny Marek Bona. We wtorek na placu przy ul. Jabłoniowej doszło do spotkania inwestora z wykonawcą. Do rozmów Edwarda Gabrysia nie zaproszono. - O niczym nie wiedziałem - przyznał szefujący "trójce". Z kolei przewodniczący Bytowskiego o odbytym spotkaniu dowiedział się z prasy. - Byłem rozgoryczony, że żadna informacja do mnie nie dotarła. Po cichu liczę, że urząd jeszcze się odezwie. Trzeba coś zrobić z płytą naszego boiska, bo kilka godzin po opadach stoi na niej woda - mówił Marek Szmaglinski. Przewodniczący "dwójki" trzykrotnie już przekładał festyn osiedlowy, który ma się odbyć na nowym obiekcie. Na zwrot akcji w kwestii placów zabaw czeka także prezes Spółdzielni Mieszkaniowej. - Mamy na Łanowej zabawki do poprawki. Ostatni przegląd, o którym mi wiadomo, odbył się w połowie lipca i od tego czasu nic się nie zmieniło. Za to firma zdążyła wnieść uwagi, że na urządzeniach pojawiły się uszkodzenia mechaniczne. Do momentu, kiedy plac nie został odebrany,  odpowiada za niego wykonawca, który zresztą urządzeń nie zabezpieczył - informuje prezes.

Inwestycje z budżetów obywatelskich miały być gotowe do 20 maja. Z założenia większa kasa dla osiedli miała aktywizować mieszkańców do działania. To oni mieli decydować na co i jak wydadzą kase. Praktycznie niemalże od początku ta inicjatywa została im zabrana. Burmistrz powołał pełnomocnika ds. budżetów obywatelskich w osobie Andrzeja Ciemińskiego i to on zaprojektował wszystkie miejsca rekreacji, poza osiedlem Hallera, gdzie działała Kornelia Żywicka, prowadząca własną pracownię projektową. Za podniesienie alarmu, że Apis często montuje urządzenia bez certyfikatów szefowa "czwórki" została ostro skrytykowana przez burmistrza. Artykuł z jej wypowiedziami włodarz przesłał nawet do prezesa firmy. "Niepokorna" przewodnicząca okazała się skuteczna. Dzisiaj ma błogosławieństwo burmistrza na odbiór placu zgodnie z założonym projektem. Ciężko zrozumieć, jak przy inwestycjach wartych łącznie 1,3 mln zł pozwala się na "wyjątki od reguły". Każdy jeden plac powinien prezentować się tak jak zakładano w dokumentacji.

Mocowania ścianki wspinaczkowej przed i po wymianie.

REKLAMA:

• Strony internetowe dla firm