Oszukani przez sex stronę. Z randki nici
Jestem pracownikiem firmy, która zarabia na seksie - informuje nas Czytelnik. - W ciągu dwóch lat oszukali 700 tysięcy osób.Pomysł jest prosty: łódzka spółka założyła portal, w którym prezentuje ostre zdjęcia porozbieranych kobiet. Podpisy pod nimi sugerują, że panie chcą się umówić na spotkanie. By jednak do niego doszło, trzeba wysłać SMS (za 3,66 lub 4,88 zł). Oczywiście jeden nie wystarczy. Zresztą nawet jak się wyśle kilkadziesiąt, do spotkania i tak nie dojdzie.
- Proszę zobaczyć, kobiety wyraźnie zachęcają do spotkania. Piszą, w jakim mieście mieszkają, kiedy mają czas się spotkać - ocenia inny Czytelnik "Gazety", który też czuje się oszukany.
Reklama | Czytaj dalej »
A pracownik spółki dopowiada: - Niektórzy wysyłali kilkadziesiąt, czasem kilkaset SMS-ów. Dochodziło już do umówienia spotkania. Ludzie przyjeżdżali, czasem jechali z daleka, ale oczywiście nikt na nich nie czekał - denerwuje się. - Firma oszukuje samotnych i naciąga na duże wydatki.
"Gazeta" znajduje dowody na to, że strona wprowadza w błąd. Przykład: kobieta w czerwonych pończochach jest na kilku zdjęciach. Po bieliźnie i wyposażeniu mieszkania poznajemy, że to ta sama modelka (choć twarz jest zasłonięta). A w zachętach do spotkania przedstawia się jako osoba ze Zgierza, z Poddębic czy Szadku. "Mieszka" też w Ząbkach, Brzezinach i w Koluszkach.
Razem z Czytelnikiem wysyłamy SMS do jednej z dziewczyn. "Cześć tu Magda, miło, że piszesz. Skąd jesteś i jak Ci na imię?" - odpisuje. My już nie. Ale ona nie daje za wygraną. Po kilku minutach przychodzi SMS: "Czemu milczysz? Może dam ci adres i wpadniesz?". Za pół godziny kolejny: "Widzę że mnie naciągasz. Albo boisz się spotkać?". Wszystkie SMS-y kończą się pytaniem zachęcającym do dalszej rozmowy.
- Nic dziwnego, że setki mężczyzn odpisywało na takie zapytania - mówi pracownik.
Prowadząca serwis spółka Ingeness Media do serwisu randkowego zamieściła regulamin. Jest w nim napisane, że portal ma charakter randkowy, umożliwiający prowadzenie flirtu poprzez SMS. I nawet mimo ustalenia konkretów spotkania nie będzie ono możliwe. - Ale kto czyta regulamin? Na pewno nie mężczyzna szukający partnerki, która zachęca go do spotkania. Główna strona portalu zdecydowanie wprowadza w błąd - mówi oszukany 34-latek.
Spółka podkreśla: "Żaden użytkownik czat sms nie może korzystać z serwisu bez uprzedniego zapoznania się z regulaminem". I dodaje, iż należy do nielicznych, które w sposób - jak pisze - czytelny przedstawiają istotę tego rodzaju serwisów.
Zdzisława Wilk z Miejskiego Klubu Federacji Konsumenta w Łodzi przyznaje, że internetowych skarg jest coraz więcej. - Głównie jednak dotyczą zakupów w sieci - mówi. Jej zdaniem warto mówić o "sieciowych" pułapkach. - Wtedy ludzie staną się ostrożniejsi, nie dadzą się oszukać - ocenia.
Tej sprawie obiecuje się przyjrzeć. - Informacje na stronie nie mogą wprowadzać w błąd - mówi.
Gdy uzna, że zostały naruszone interesy konsumentów, zgłosi sprawę do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów lub Urzędu Telekomunikacji Elektronicznej. Te mogą nakazać zmianę w treści strony.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (2)
- Komentarze Facebook (...)
2 komentarze
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!