Bezdomnym źle w noclegowni
Noclegownia dla bezdomnych mężczyzn przy ul. Małe Osady do 2007 roku funkcjonowała jako całodobowe schronisko. Powstało ono w 1994 roku.
Radni postanowili wykorzystać do tego celu budynek mieszkalny, który miasto zakupiło pod przyszłą ulicę. Miała połączyć ul. Tucholską z ul. Kościerską. Plany zostały odłożone na półkę, więc zdecydowano ulokować w niej schronienie dla bezdomnych mężczyzn. W czerwcu 2007 Rada Miejska Chojnic uchwaliła zmianę formuły funkcjonowania z całodobowego schroniska na noclegownię, która jest otwarta od 17.30 do 10.00 rano. Wnioskowała o to Komisja ds. Społecznych w lutym 2007 roku podczas wyjazdowego posiedzenia w siedzibie MOPS-u. Obecny na nim kierownik schroniska Stanisław Stolp przedstawił radnym trudną sytuację swej placówki. Narzekał, że przy zatrudnieniu na poziomie dwóch osób, które pracują na cały etat (opiekun) oraz na ¾ (kierownik), nie jest możliwe prowadzenie ciągłej opieki nad bezdomnymi. Sugerował zwiększenie ilości personelu do czterech osób. - Osobiście jestem za schroniskiem, tylko nie wierzę w dużo większy budżet i inne możliwości, żeby urząd miasta to finansował, dlatego bardziej realna jest noclegownia. Obecnie osobami bezdomnymi się opiekujemy. Mamy dla nich pomoc doraźną, bo dwie osoby dużo więcej nie dadzą – przekazał radnym.
Reklama | Czytaj dalej »
Aktualnie w noclegowni jest 12 miejsc noclegowych. Największe zainteresowanie, co jest naturalne, jest w miesiącach zimowych. Wówczas w budynku przebywa do 20 osób. W 2010 roku średnie zaludnienie miesięczne wahało się od 6 (czerwiec) do 15 osób (grudzień – luty). Bezdomni pochodzą przede wszystkim z terenu miasta. Jeśli jest wolne miejsce, noclegownia może przyjąć także mężczyznę, który nie jest mieszkańcem Chojnic. Wówczas pełen koszt jego pobytu pokrywa macierzysty ośrodek pomocy społecznej. Zgodnie z regulaminem noclegowni, gdy temperatura spadnie poniżej – 10 stopni Celsjusza, jest ona otwarta całą dobę. Ubiegłoroczny budżet tej placówki MOPS-u, który obejmuje wszystkie koszty funkcjonowania, także płace pracowników, wyniósł ok. 98 tys. złotych.
Niedawno rozmawialiśmy z byłym podopiecznym noclegowni, który przekazał nam kilka swoich uwag. Niektóre są bardzo kontrowersyjne. Jego dane osobowe pozostają do wiadomości redakcji. - Tak ułożyło mi się życie, że od 10 lat jestem bezdomny. W tym okresie nie raz korzystałem z możliwości przenocowania w obiekcie przy ul. Małe Osady. Teraz dostałem zakaz wstępu, gdyż za długo przebywałem w nim. Poza tym podobno jestem za leniwy. Nie jest to prawdą, gdyż często zgadzałem się na udział w pracach dorywczych. Oburzyło mnie także to, że zmuszano mnie do podzielenia się z MOPS-em pieniędzmi, które zarobiłem w czasie robót publicznych. Z około tysiąca złotych musiałem oddać prawie połowę. Raz to zrobiłem, na więcej nie zgodziłem się. Kilka razy byłem ofiarą odpowiedzialności zbiorowej, gdyż ktoś wieczorem nadużył alkoholu, a rano wszyscy musieliśmy za karę opuścić noclegownię. Dziwi mnie też, że opiekunowie pracują jeszcze w innym miejscu. Czy czasem nie pokrywają się ich dyżury? Ponadto nie mam w tej chwili żadnych bonów żywnościowych, więc nie mogę nawet otrzymać zupy nalewanej z wiadra w jadłodajni przy kościele MBKP - powiedział nam bezdomny.
Podzieliliśmy się tymi uwagami z Miejskim Ośrodkiem Opieki Społecznej oraz pracownikami placówki przy ul. Małe Osady. Z otrzymanej z MOPS-u pisemnej odpowiedzi wynika, że w noclegowni nie stosuje się odpowiedzialności zbiorowej. Stanowczo zaprzeczył temu także kierownik Stanisław Stolp. Wraz z opiekunem zatrudnieni są także w innej instytucji w systemie zmianowym przez trzy dni w tygodniu po 7 godzin dziennie. Mają zatem możliwość dopasowania obydwu grafików dyżurów. W okresie zimowym pomagał im pracownik sezonowy w niepełnym wymiarze czasu (80 godzin w miesiącu). Podopieczni noclegowni otrzymują bon obiadowy wartości 4 złotych. Pozostałe posiłki mogą przygotowywać sobie we własnym zakresie w budynku placówki w aneksie kuchennym. Natomiast kwestię odpłatności przez bezdomnego za pobyt w noclegowni, gdy osiągnie dochód powyżej kryterium dochodowego wynoszącego 477 zł, reguluje ustawa o pomocy społecznej i uchwała RM w Chojnicach. Wynosi ona 17 zł za każdy dzień. Prawdopodobnie w ostatnich 5 latach taką opłatę wniosły jedynie 2 – 3 osoby.
W dniu naszej wizyty w noclegowni gościły jedynie 4 osoby. Korzystając z takiej frekwencji dwie sale właśnie poddawano odnowieniu. Wiele prac remontowych w budynku przeprowadzano dzięki temu, że znaleziono sponsorów. Skromny budżet pozwala jedynie na drobne naprawy i konserwację wyposażenia. – Bardzo pomaga nam też pastor Henryk Skrzypkowski z Kościoła Baptystów. Przynosi dary rzeczowe, próbuje pomóc nam w przekonaniu naszych podopiecznych, że podstawowym warunkiem wyjścia z bezdomności i znalezienia pracy, bądź jej zachowania, jest powstrzymywanie się od nadużywania napojów alkoholowych. Wraz z członkami swego Kościoła stara się znaleźć pracę dla bezdomnych – przekazał nam Stanisław Stolp.
Liczymy na to, że udało się wyjaśnić wszystkie nieporozumienia. Przy okazji nasuwa się nam spostrzeżenie, że MOPS niekoniecznie musi prowadzić noclegownię czy schronisko dla bezdomnych. Najwięcej takich placówek w Polsce ma Towarzystwo Pomocy im. św. Brata Alberta. Może warto namówić to lub podobne stowarzyszenie do otwarcia takiej placówki w Chojnicach?
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (13)
- Komentarze Facebook (...)
13 komentarzy
W nawiązaniu do zaangażowania i kompetencji pracowników. Tyle pozaetatowego czasu, kreatywnego i osobistego poświęcenia, w remonty i wyposażenie tego domu co włożył obecny kierownik, "żebrząc" u lokalnych przedsiębiorców wielu branży, nie jest w stanie opisać kilkanaście rzeczowych artykułów. Oceniając ten ogrom pracy bez szerszego poznania faktów jest wielce krzywdzące i totalnie wypaczające tę rzeczywistość.
Ktoś, kto na co dzień, ma do czynienie z padaczkami alkoholowymi, wszami, fetorem pochodzącym z moczu i kału niepranych ubrań, kłamstwami recydywistów, agresją mijającego upojenia alkoholem, policją, nawrotami i ciągam pijackimi i z wieloma niekończącymi się podobnymi sytuacjami, co przecież jest chlebem powszednim w noclegowniach. Ten wie jaki profesjonalizm, mądrość i serce ma ktoś kto pracuje tam kilkanaście lat. Jako woluntariusz zawsze mogłem liczyć na otwartość, fachowość i poparcie kierownika Stanisława. Z malkontentami dla poszerzenia horyzontów jako osoba bezstronna, chętnie się podzielę moimi skromnym doświadczeniami. Pozdrawiam wszystkich czytelników.
komentarz co do artykułu: Ci bezdomni (w Chojnicach chyba wszyscy) cały dzień nic nie robią, siedzą podpici na ławeczkach w parku i przy fontannie, mają gdzie spać, nie płacą żadnych podatków, żyją na koszt państwa i jeszcze wybrzydzają. Smutne.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!