Przejął się! Za bardzo się przejął. Tak się zestresował, że wymiękł. Wystraszył się swoich wyborców i dał dyla... ;-)

Najsmieszniejsze w tym wszystkim jest to, ze nawet na stronie UM pojawiła sie informacja nt spotkania. Ale radny kompletnie sie tym nie przejął. Bez wstydu.

Zastanawiam się po co ten osioł czy też baran z szopki wielkanocnej odgrzewa kotlet, który już dawno przebrzmiał? Temat w zasadzie umarł śmiercią naturalną, nikt już nie chciał go ciągnąć, a tu niespodzianka: OBROŃCA radnego się znalazł. Warto się czepiać Furmanów? Czy nie lepiej było spuścić zasłonę milczenia nad kompromitacją radnego?

radny Gabryś myślał w tym czasie jak ogrzać swoich wyborców i wymyślił KOKSOWNIK! czyli coś o czym nigdy wcześniej nie słyszał. A jeśli nawet widział na własne oczy to nigdy się do tego nie przyzna.

Albo barana.

A kim jesteś Ty, który nie rozumiesz słowa pisanego? Wystarczy przeczytać Art. 23.1 Ustawy o Samorządzie Gminnym ("...radny utrzymuje stałą więź z mieszkańcami oraz ich organizacjami...", żeby zrozumieć do czego zobowiązany jest radny, a do czego nie. Ale i tak gratuluję: z taką umiejętnością czytania ze zrozumieniem i pojmowania obowiązków radnego, sam świetnie nadawałbyś sie do roli aktora noworocznej szopki. Roli osiołka oczywiście... ;-)

które roszcza sobie prawo do przepytywania kogo sobie obiora na celownik? Radny nie podpisuje zobowiązania że będzie wystepował w takich szopkach noworocznych.

Oberwało sie panu Gabrysiowi. Słusznie. Zadufanie radnych, przekonanie że sa nie do ruszenia jest złudne. Ludzie w końcu wybiora właściwie. A przede wszystkim KADENCYJNOŚĆ!

Najpierw zaproszenie, wtedy być może do roboty.

Panie radny Gabryś. Obowiązkowo Komisja Rewizyjna powinna zająć się zniszczeniem pomnika Mikołaja Kopernika. Do roboty.

Ooo...

Taka zenada to tylko w naszym miescie moze sie wydarzyc. To nie jest przypadek. A ten radny potwierdzil swój mierny poziom który reprezentuje od kilku lat. Wstyd.

Pani Marzeno. Raz jeszcze powtarzam - święte słowa.

Chwilunia, anonimie z 28 Stycznia 2012, godzina 14:13. Naprawdę brak profesjonalizmu zapraszających? Hipokryzja? Hmm… Czyżby? Pan Gabryś rozmawiając ze mną w poniedziałek ani słowem nie napomknął o jakichkolwiek innych planach na środowy wieczór. Ponadto NIE ODMÓWIŁ udziału w spotkaniu. Wyraził jedynie niechęć dotyczącą tego typu spotkań. Nie zaproponował także innego terminu. Zapytał natomiast o to, czy będzie mógł otrzymać wcześniej pytania, które będą mu zadane. ZATKAŁO MNIE! AUTENTYCZNIE! Ale to szczegół. Zresztą, moim zdaniem: nie problem w tym, czy przyjął zaproszenie, czy też nie. Otrzymał je, a zatem powinien był się do niego odnieść w sposób odpowiedzialny. Skoro nie chciał się spotkać, POWINIEN BYŁ O TYM POWIEDZIEĆ. Uważam, że nie jest osobistością, u której trzeba zabiegać na kolanach o audiencję. Jest tak naprawdę reprezentantem swoich (i nie tylko) wyborców, a zatem radnym zobowiązanym do pełnienia swojej funkcji. Dla porównania: pan Mirosław Janowski Przewodniczący Rady Miejskiej od razu oświadczył, że w konkretnym terminie nie może się stawić, ale zaproponował następny, który zresztą też trzeba było przełożyć ze względu na Jego ważne sprawy. Trzecie podejście było już satysfakcjonujące dla obydwóch stron. Natomiast pan Gabryś zachował się jak chłopczyk w krótkich spodenkach: obiecał że przemyśli i odpowie, a potem KONSEKWENTNIE nie odbierał telefonów. Przez CAŁE DWA DNI. Starał się sprawić wrażenie, że NIE ISTNIEJE. I, że zaproszenie od Fundacji Fuhrmanna także NIE MIAŁO MIEJSCA. W końcu dopiero na godzinę przed wyznaczonym terminem spotkania odezwał się telefonicznie – pełen żalu, że jest przymuszany do uczestniczenia w dyskusji. Nie dał mi szans na zamieszczenie informacji na portalach, że odwołujemy spotkanie ze względu na potencjalne ważne przyczyny (bo rzeczywiście, mogły takowe zaistnieć). Przykro mi stwierdzić, ale logika faktów wyraźnie wskazuje na to, że jednak EWIDENTNIE OLAŁ ZAPROSZENIE (wybaczcie kolokwializm). Biorąc pod uwagę fakt, że Fundacja Fuhrmanna zaprasza na spotkania powszechnie szanowane osobistości naszego miasta działając zgodnie z regułami ogólnopolskiej akcji „Masz głos, masz wybór” uważam, że można było fakt zaproszenia potraktować wręcz jako wyróżnienie. W dodatku wyartykułowane przez kobietę. Sorry, Panie Radny Gabryś. Savoir vivre poucza, że zaproszeń nie należy lekceważyć. Zaproszeń kierowanych przez kobiety tym bardziej nie! ;o)
PS
Zarzucono nam: „Nie robi się reklamy ze spotkania z kimś, kto nie przyjął zaproszenia” – raz jeszcze podkreślam: nie było żadnego odrzucenia zaproszenia. Pan Gabryś wyraził jedynie swoją niechęć do tego typu spotkań, a następnie metodą strusia zamilkł. A przecież mógł odmówić. Postawić sprawę jasno. Zachować się jak człowiek odpowiedzialny. Jednak nie uczynił tego. Nie poinformował w odpowiednim czasie o swojej decyzji, nie stawił się na spotkanie. Ewidentnie wykazał, że ma „w nosie” sprawy mieszkańców zapraszających go do wspólnego stolika. A także inicjatywę organizacji pozarządowej. Fundacja Fuhrmanna zaprasza na spotkania osoby wybrane zgodnie z kluczem pełnionych funkcji w naszym samorządzie. Godne tegoż zaufania. Wykazujące się w działaniach na rzecz naszej społeczności lokalnej. Fakt, że ktoś lekceważy uczestniczenie w spotkaniu z racji bliżej nie sprecyzowanych (poza niechęcią) pobudek, nie jest wytłumaczeniem dla jego lenistwa, braku zaangażowania, braku zainteresowania, braku chęci współpracy, a przede wszystkim braku wywiązania się z obowiązku, jaki nałożony jest na osobę radnego z racji pełnionej funkcji. I TO SĄ FAKTY. Czy będziemy nadal polemizować?

tezpowinno byc tak podsumowane- umówiony na 18.00 a przyjeżdża o 19.30. Olał zapraszających!