'Pożera' ludzi
- Jestem kanibalem. Pożeram ludzi i ich historie. W pisaniu najważniejsze jest dla mnie dotarcie do drugiego człowieka – opowiadał w środowy wieczór w Chojnicach pisarz Jan Grzegorczyk. Lwią część spotkania poświęcił na anegdoty, często zabawne, dotyczące swoich mistrzów: Romana Brandtstaettera, ojca Jana Góry i ks. Jana Twardowskiego. Opowieściami, a także śpiewem przy akompaniamencie gitary oczarował czytelników do tego stopnia, że przywiezione książki, szczególnie najnowszy „Puszczyk”, rozeszły się jak świeże bułeczki, a kolejka (w większości czytelniczek) ustawiła się w sznureczku po podpis i dedykację od autora. Jan Grzegorczyk sprezentował nawet dwie ze swoich książek mieszkankom powiatowej bursy w Chojnicach.
Dyrektor biblioteki Anna Lipińska przedstawiła Jana Grzegorczyka jako pisarza, dziennikarza i tłumacza. - Już nie dziennikarz, już nie tłumaczę. Jestem jeszcze piłkarzem. Dopóki żyję, kopię – swoją biografię uzupełnił pisarz, który jest w piłkarskiej reprezentacji Polski pisarzy.
Reklama | Czytaj dalej »
Pisarską przyszłość przepowiedział mu Roman Brandtstaetter. Kolejną bardzo ważną osobą w życiu Grzegorczyka był ojciec Jan Góra. Po publikacji „Adieu. Przypadki księdza Grosera” ich drogi się rozeszły, ale po trzecim tomie "Cudze pole" się pojednali. Jan Grzegorczyk podjął temat tabu, jakim dotychczas był ksiądz. - Jedni mnie wielbili, że przedstawiłem księży jako ludzi. Inni nienawidzili i uznali za skandalistę – wspominał pisarz. Sam zresztą przyznaje, że wielu z nich bardzo ceni, ale są też tacy, których nazywa „księża przebierańcy”.
„Każda dusza to inny świat” – tą dewizą przekazaną przez św. Faustynę kieruje się w swojej twórczości Jan Grzegorczyk. Historie powołań sióstr zakonnych opisał zresztą w książce. - 90 procent mojej pracy to poznawanie historii ludzi, na drugim miejscu jest pisanie – przyznał odpowiadając na pytanie o warsztat pracy. - Kiedy piszę oczyszczam się, porządkuję sumienie. Próbuję dawać wiarę i nadzieję książkami – mówił pisarz.
- Gdy umierał ks. Jan Twardowski powiedział, że widzi uśmiech Boga, musi mieć niewyobrażalne poczucie humoru. Wziąłem ten testament do siebie i postanowiłem w życie wcielać – opowiadał gość Dyskusyjnego Klubu Książki. W czasie tego spotkania nie zabrakło zarówno humoru, jak i wielu cennych myśli. Na koniec pisarz zaśpiewał dwie piosenki Bułata Okudżawy i „Tolerancję” Stanisława Sojki.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!