„Remis jest sukcesem”
Tytułowe stwierdzenie jest autorstwa chojniczanina Piotra Stanisławskiego, który dwukrotnie zasiadał na trybunach Stadionu Narodowego w Warszawie, by dopingować naszych piłkarzy w meczu z Anglią.
Bilety po 90 zł na miejsce w sektorze za jedną z bramek zakupił w internecie wraz z kolegą Michałem Pietrzakiem, mieszkańcem jednej z podchojnickich miejscowości. Do Warszawy pojechali już w poniedziałek (15.10). Planowali wrócić w środę (17.10) rano, ale z wiadomych względów, powrót odłożyli o jeden dzień. – Wtorek w Warszawie był pochmurny. Czasem siąpił drobny deszcz lub mżawka, ale regularna ulewa rozpoczęła się dopiero ok. 19.40. Wszyscy kibice spodziewali się, że dach będzie zamknięty, więc byliśmy mocno zbulwersowani, że tak nie jest. Czekając na decyzję, co z meczem, w naszym sektorze opowiadaliśmy sobie dowcipy o PZPN czy pani minister sportu. Jeden z nich był o tym, że pytała, kto wylosował te drużyny na dzisiejszy mecz. Nie brakowało także antyPZPNowskich haseł skandowanych przez sektor. Nam na stadionie spiker informację o przełożeniu meczu powiedział dopiero około 22.30, prawie 45 minut później, niż przekazano ją w mediach. Zapewne przez ten czas były ściągane policyjne posiłki. Dość szybko powróciliśmy ze stadionu, gdyż bardzo sprawnie działała miejska komunikacja. Spotkaliśmy później w jednym z pubów angielską rodzinę z dziećmi, która chciała kibicować swoim zawodnikom. Mówili, że Warszawa bardzo im się podoba. W superlatywach wyrażali się także o polskich kibicach – opowiedział nam o pierwszej „deszczowej” próbie rozegrania meczu Polska – Anglia Piotr Stanisławski.
Reklama | Czytaj dalej »
Niezrażony tymi kłopotami pozostał w Warszawie, by obejrzeć środowy mecz naszych piłkarzy. – We wtorek spiker powiedział, że na trybunach jest 57 tys. osób. Następnego dnia przekazał, że ponad 47 tysięcy. Sądzę, że z 4-5 tys. Anglików pozostała połowa. Ochrona przy wejściu nie robiła nikomu problemu z wejściem, nawet gdy bilet był w bardzo złym stanie. Atmosfera na trybunach była niesamowita. Szczególnie głośno było po wyrównującej bramce, gdy o gorący doping poprosił Wasilewski. Po meczu prawie straciłem głos. Do normy wrócił po dobrych kilku godzinach. Jestem mile zaskoczony poziomem gry naszych zawodników. Najlepszą notę dałbym Krychowiakowi za wyłączenie Gerrarda. Remis uważam za nasz sukces. Jestem pewny, że nasi zagrają równie dobry mecz w listopadzie w Gdańsku z Urugwajem. Wybieram się na niego – przekazał nam chojnicki kibic narodowej jedenastki.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (3)
- Komentarze Facebook (...)
3 komentarze
A były też dowcipy o Kaczorach i Borubarze?
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!