Muzealni dokumentaliści
We wtorki muzealna szkółka żeglarska, w środy muzealni dokumentaliści, a w czwartki zabawy i wspólne śpiewanie szant - to wszystko dla dzieci i młodzieży na okres ferii przygotowało Muzeum Historyczno-Etnograficzne w Chojnicach. Na chętnych czekają jeszcze miejsca. Koszt to 3 złote za zajęcia (w godz. 10-13), w przypadku udziału w trzech, ostatnie będzie bezpłatne.
Na dzisiejszych zajęciach Anna Depka Prądzyńska i Sabina Stawska zabrały grupkę dzieci na spacer wzdłuż murów obronnych i przez Stary Rynek. Tylko część murów z XIV wieku zachowała się, ale Anna Depka Prądzyńska opowiedziała o basztach i bramach, które kiedyś okalały miasto oraz m.in. o tzw. furcie mnisiej. Ta znajdowała się u zbiegu dzisiejszych ul. Bankowej i Sukienników (obok restauracji).
Reklama | Czytaj dalej »
A. Depka Prądzyńska o mnisiej furcie
Po krótkim zimowym spacerze dzieci resztę czasu spędziły w Bramie Człuchowskiej, jedynej, która się zachowała. Jak dowiedzieli się najmłodsi, niegdyś były jeszcze Bramy Młyńska i Gdańska. To tylko część wiedzy, którą mogli dziś zdobyć. Aby można było ją łatwiej przyswoić, pracownica muzeum posiłkowała się ilustracjami, starymi zdjęciami i widokówkami. Dzięki temu dzieci mogły zobaczyć choćby kościoły, po których nie ma już śladu, jak kościół św. Ducha, św. Jerzego czy św. Trójcy. Ten ostatni pobudowano na środku rynku, a rozebrano w latach 1939-1940. W średniowieczu pełnił funkcję ratusza. O tym, jak zgoła inny wygląd miały Chojnice, świadczyło choćby zdziwienie dzieci: - A fontanny nie było?
Najmłodsi mieli okazję poznać muzeum od podszewki, dowiedzieć się np., że w Baszcie Szewskiej mieści się muzealna biblioteka, a w Kurzej Stopie galeria. Zwiedzili też wystawy w Bramie Człuchowskiej. Z kolei Anna Czapczyk pytała dzieci, kto w muzeum jest potrzebny i czym zajmują się pracownicy poszczególnych działów. Dzieci orientowały się w tematyce całkiem nieźle, podobnie jak znały kilka szczegółów z historii Chojnic. W tajniki pracy muzealników oraz tworzenie katalogów muzealiów wprowadziła ich Anna Czapczyk.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (2)
- Komentarze Facebook (...)
2 komentarze
Niesamowita jest głębia ignorancji ludzi wypisujących kompletne bzdury historyczne na temat Chojnic w swoich komentarzach na temat przeszłości miasta. Historii i moralności ci ignoranci uczyli się pewnie na lekcjach religii od kleru jak nienawidzić i pozbawiać godności ludzi nie podporządkowanych kościołowi i historycznie fikcyjnych powiastek promujących kościół katolicki.
Dla ignorantów historii Polski wspomnę, że w czasie konferencji Jałtańskiej amerykański prezydent Franklin Roosevelt pomimo oporów Winstona Churchilla dał aprobatę, by Polska i państwa dawnego układu warszawskiego znalazły się po 2 wojnie światowej pod wpływami ZSRR i Stalina. Tak wiec pretensje (i żądania o odszkodowanie) za komunizm i socjalizm w Polsce i wszystkie cierpienia z tego powodu należy kierować do USA i zmarłego w 1945 roku prezydenta Franklina Roosevelta.
Fakt, że na rozkaz Stalina mordowano tysiące Polaków to nic nadzwyczajnego, bo ten dyktator w swoim własnym ZSRR wymordował miliony ludzi, których uważał za wrogich sobie i swojej dyktaturze. Nie lepsze życie mieli sowieccy żołnierze w czasie 2 wojny światowej -- wszystkich żołnierzy, którzy cofali się przed hitlerowcami lub nie atakowali według rozkazów zabijano na miejscu i robili to specjalnie przeszkoleni oficerowie polityczni. Rosjanie którzy dostali się do niewoli byli uważani za zdrajców i często zabijani prze oficerów politycznych. Tak wiec sowieccy żołnierze z przymusowego naboru przed sobą mieli hitlerowców z którymi mieli walczyć a za swoimi plecami mieli oficerów politycznych, którzy także mordowali ich gdy coś źle poszło. Za swoje ciężkie życie żołnierze mogli jedynie wziąć odwet na Niemcach i na kolaborantach, z którymi nie cackali się w odwecie za własne cierpienia i za bestialskie mordy na ich rodzinach, których hitlerowcy dopuścili się na okupowanych terenach Rosji po inwazji w 1941 r.
Gdyby Rosjanie nie wyzwolili Chojnic spod okupacji niemieckiej to z ludności polskiej nie zostało by wiele -- może jedynie paru niewykształconych robotników to robot fizycznych, folksdojcze, i kolaboranci jak siostry franciszkanki, które dobrowolnie służyły hitlerowcom jako tłumaczki (w tym dla gestapo), opiekując się rannymi hitlerowcami w szpitalu, i zajmując się dziećmi w niemieckich przedszkolach. Franciszkanki dobrowolnie i oddanie służyły Niemcom przez cala wojnę i dlatego ani jedna nie została zamordowane przez hitlerowców w czasie wojny. A już jesienią 1939 r aż 9 polskich księży i prawie 2000 polaków (inteligencja, kupcy, społecznicy), którzy byli zamordowani w Dolinie Śmierci.
Przez ostatnie parę tygodni wielebny mecenas sztuki proboszcz Jacek Dawidowski razem z siostrami franciszkankami przygotowywali zdramatyzowane i częściowo fikcyjne przedstawienie poświęcone zabiciu 14 lutego 1945 r. przez sowieckich żołnierzy jednej z sióstr franciszkanek, która pracując w niemieckim szpitalu dobrowolnie kolaborowała z hitlerowcami. Przedstawienie zostało specjalnie przygotowane by podniecać nienawiść do rosyjskich żołnierzy, którzy wyzwolili Chojnice spod niemieckiej okupacji. Poprzez przedstawienie sowieckich żołnierzy jedynie jako osobistych agentów Stalina i bestialskich morderców żądnych krwi niewinnej zakonnicy organizatorzy tym samym zachęcali do nienawiści i do zniszczenia rosyjskiego pomnika poświęconego poległym żołnierzom sowieckim w Chojnicach. Wstyd, że dla politycznego poparcia z ambony burmistrz sprzedał się tak nisko i uhonorował tak wypaczony obraz historii Chojnic.
Pełnym nienawiści i ochoczym do awanturnictwa kaczystowskim wandalom propaganda mecenasa sztuki proboszcza Jacka Dawidowskiego i franciszkanek jedynie dodała werwy i determinacji by zniszczyć pomnik rosyjskich poległych z 1945. Na pewno wandale z dumą będą się chwalić swoim osiągnięciem pomiędzy PiSowcami i ich sympatykami, którzy podzielają ich pseudo-patriotyczną katolicką nienawiść, brak szacunku dla zmarłych, maja podobnie niski poziom intelektualny, i uważają się za jedynych prawdziwych polskich patriotów i jedynych prawdziwych katolików.
Czy mieszkańcy Chojnic powinni podziękować mecenasowi sztuki proboszczowi Jackowi i franciszkankom za tak efektywne propagowanie nienawiści i podżeganie kaczystowskich wandali do dewastacji rosyjskiego pomnika poległych? Kler jak zawsze w brudnej robocie lubi wysługiwać się bezmyślnymi parobkami.
Wolny i demokratyczny naród jest w stanie uznać i zaakceptować swoją trudną historię i nie musi niszczyć fizycznych śladów tej historii. Jedynie totalitarne systemy (jak komuniści czy kościół katolicki) próbują zatajać niewygodne elementy swojej historii (jak mordy, tortury, masowa pedofilie, i ochronę kryminalistów z własnego grona). Niedokształceni pseudo-historycy i ignoranci z brakiem fundamentalnej wiedzy jak na przykład "arcana historii" dzięki Rosjanom mogą dzisiaj żyć i protestować, i robić to w języku polskim bo bez rosyjskiego wyzwolenia hitlerowcy pewnie zamordowali by ich przodków i język polski by zaginał.
Ponieważ tak czy siak ślady wandali pomnika prowadzą do kościelnych progów policja niewątpliwie zaniecha dochodzenia i wykrycia sprawców by nie obnażać powiązań z mecenasem sztuki i z franciszkankami. Poza tym komendant policji w Chojnicach, który nie przejmuje się zabobonami, ceni sobie, że proboszcz Wiesław M. (złodziej, awanturnik, i znany pijak) na wszelki wypadek święci im samochody i policyjne pały, a to przecież (co wie każdy w chojnickiej policji) chroni policjantów przed złymi urokami, zaklęciami, strzygami, wiedźmami, i oczywiście przed biesem (który czasami czai się w ciemnościach po północy koło baszty człuchowskiej).
Wierze, że po umorzeniu sprawy o zniszczenie pomnika mecenas sztuki da komendantowi w nagrodę pocałować się w rękę i może gdzieś jeszcze ...?
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!