Najpierw uzgodnienia, potem znaki
Podczas ostatniej sesji rady miejskiej (24.06) radny PiS-u Marek Szmaglinski dopytywał, kiedy zostanie oznakowane rondo u zbiegu ulic Warszawskiej, Dworcowej, Świętopełka i Piłsudskiego. Podobnie jak ostatnia z ulic, rondo nazwano imieniem marszałka Józefa Piłsudskiego. Uchwałę w tej sprawie podjęto na sesji 21 grudnia 2012 roku. Nadal jednak na skrzyżowaniu brak odpowiedniego oznakowania. Podobna sytuacja jest na rondzie Kardynała Stefana Wyszyńskiego. O tej nazwie radni zdecydowali 2 lipca zeszłego roku.
Radny Marek Szmaglinski podczas sesji w dniu 24 czerwca przypomiał: – Panie burmistrzu, chciałbym przypomnieć, że rondo Józefa Piłsudskiego ciągle jest nieoznakowane. Tyle, co pamiętam, w interpelacji, którą zgłaszałem, to pan burmistrz obiecał, że będą te tablice informujące o tym, a dzisiaj rano pojechałem i jeszcze nic nie widziałem. Także chciałbym przypomnieć, że taka sprawa jest pilna i na czas wakacyjny te tablice powinny się tam znaleźć. Na jego interpelację odpowiedział burmistrz Arseniusz Finster: - Pan Marek Szmaglinski słusznie zauważył, że jeszcze ronda nie oznakowaliśmy, uczynimy to jak najszybciej to będzie możliwe.
Reklama | Czytaj dalej »
Jarosław Rekowski, dyrektor wydziału komunalnego ratusza, poinformował dziś naszą reporterkę, że zarówno rondo Wyszyńskiego, jak i Piłsudskiego, zostaną oznakowane, ale jeszcze nie wiadomo kiedy. - Najpierw musimy te kwestie uzgodnić z zarządcami dróg. W przypadku ronda Piłsudskiego z powiatem, natomiast 14 Lutego to droga wojewódzka - odpowiedział dyrektor Rekowski. W jakim miejscu oznakowanie się znajdzie, tego też nie wiadomo. - O ile rondo Wyszyńskiego jest duże i oznakowanie mogłoby się znaleźć na środku, to nie wiem jak w przypadku ronda Piłsudskiego. To musimy uzgodnić z zarządcami - przyznał.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (6)
- Komentarze Facebook (...)
6 komentarzy
Marcin Kowalski, Roman Daszczyński
04.07.2013 , aktualizacja: 04.07.2013 22:13
Zabił naszego syna, kiedy był na służbie. Kuria od wielu lat wiedziała, że proboszcz pije, i nic z tym nie zrobiła. Nie wysłali go na leczenie, nie odebrali parafii, nie pozbawili sutanny. My teraz tego tak nie zostawimy
Chojnice znają ks. Wiesława Madziąga. Nie był bezbarwnym proboszczem, tylko osobowością, zasłużonym obywatelem miasta. Przyjaźnił się z samorządowcami, biznesmenami, policjantami (to ich kapelan). Także z prokuratorami. Postawił wielką świątynię, a chciał, by była jeszcze większa - na miarę sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Miał 54 lata, za rok planował fetę z okazji 30. rocznicy święceń kapłańskich. Nie zdążył.
13 czerwca 2013. Droga krajowa nr 22.
Ks. Madziąg jedzie czarną skodą superb combi. Mknie w kierunku Malborka. Przed nim - ciężarówka z cysterną. Zbliża się do niej na tak małą odległość, że nie może widzieć jadącego z przeciwka półciężarowego peugeota boksera.
Peugeota prowadzi Dawid Jaśkowiak. Ma 22 lata.
Gdy w bocznym lusterku ciężarówki cysterny nagle wyrasta skoda, kierowca nie panikuje. Superb jedzie przynajmniej 120 km/godz., zdąży go wyprzedzić, peugeot jest przecież daleko.
Dlaczego ksiądz po zakończeniu manewru wyprzedzania nie wraca na prawy pas, tylko dalej pędzi lewym wprost na peugeota? Tego nie dowiemy się już nigdy.
Śledczy: - Gdyby to nie był duchowny, upierałbym się, że facet chciał popełnić samobójstwo.
Dawid Jaśkowiak w ostatniej chwili dostrzega auto kapłana. Chłopak nie ma gdzie uciec. Pisk opon, huk zderzenia dwóch aut, peugeot frunie w powietrzu, leci przez barierę i ląduje kilkanaście metrów dalej na trawie. Skoda wbija się w barierę po przeciwnej stronie jezdni. Ciężarówka jakimś cudem hamuje, czarne ślady opon do dzisiaj widać na jezdni.
Na miejsce przybywa straż, policja, pogotowie, prokurator i mnóstwo gapiów. Lekarz stwierdza zgon Dawida, Ksiądz Madziąg jeszcze żyje - zionie alkoholem. Reanimacja trwa pół godziny, ratownikom nie udaje się uratować kapłana.
Po pogrzebie Dawida siedzimy z jego rodzicami pod ogrodowym parasolem, obserwujemy letnie błyskawice.
Danuta Jaśkowiak: - Boli, bardzo boli, jeszcze bardziej, że zabił ksiądz.
Piotr Jaśkowiak: - Nie zostawimy tak tego. Będziemy walczyć o odszkodowanie. Wytoczymy proces cywilny kurii w Pelplinie. Wiesław Madziąg nie był jedynie osobą cywilną, tylko księdzem. Przez całą dobę pełnił swoje obowiązki. Zabił naszego syna w trakcie swojej pracy. Kuria od wielu lat wiedziała, że pije, i nic z tym nie zrobiła. Nie wysłali go na leczenie, nie odebrali parafii, nie pozbawili sutanny. Na całym świecie diecezje płacą odszkodowania za krzywdę, jaką wyrządzają księża. W Irlandii, w USA poszły miliony dolarów na dzieci skrzywdzone przez pedofilów. Gdyby biskup zatrzymał alkoholizm ks. Maciąga, Dawid by żył. Nie zatrzymał. Uważam, że jest współodpowiedzialny.
http://wyborcza.pl/piatekekstra/1,129976,14225317,Ksiadz_zabil__Czy_kuria_zaplaci_odszkodowanie_.html#BoxSlotII3img
Czy tak ciężko oznaczyć wszystkie ważne kierunki ? Brakuje znaków na Kościerzynę Świecie. Na drogach żółtych - wojewódzkich tez jest do bani czy ciężko przed rondem postawić znak Świecie, Kościerzyna, Malbork, Gdańsk, Człuchów, Gorzów, Bydgoszcz. I powinna być konsekwencja a nie jadąć od Bytowa do Świecia to nie wiadomo jak się kierować bo najpierw Bydgoszcz potem Malbork , hmmmmm i jak ktoś nie zwątpi wybierając dobry kierunek na chybił trafił dostrzeże na końcu miasta małą tabliczkę Świecie - Brawo za brak nacisku na ZDW aby było prawidłowo to oznaczone.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!