Kaszubska Marszruta, wnioski i plany
Marek Szczepański zaproponował, aby zimą przekształcić ścieżki rowerowe w trasy narciarstwa biegowego.
Samorządowcy i leśnicy dyskutowali w Chocińskim Młynie na temat Kaszubskiej Marszruty.
Wczorajsze (10.09) spotkanie miało na celu podsumowanie inwestycji, która bezsprzecznie stała się jedną z atrakcji regionu. Na miejsce dyskusji wybrano polanę w Chocińskim Młynie, gdzie za kilka lat ma powstać wieś kulturowa. Z Kaszubskiej Marszruty, która wiedzie od Charzyków do Chocińskiego Młyna korzysta duża liczba rowerzystów, jak i pieszych. Niezadowolonym z inwestycji w pewnym sensie może być Miejski Zakład Komunikacji, którego spora liczba pasażerów przesiadła się na dwa kółka, a co za tym idzie, przychody ze sprzedaży biletów spadają.
Reklama | Czytaj dalej »
Niektórzy użytkownicy ścieżek narzekają na technologię, w której została zbudowana. W ich imieniu głos zabrał burmistrz Czerska Marek Jankowski. - Czy w lasach nie może być powierzchnia asfaltowa? Dlaczego akurat drogi szutrowe? - dopytywał Jankowski. Z odpowiedzią pospieszył nadleśniczy Nadleśnictwa Przymuszewo Artur Kowalski - Taka była decyzja dyrektora regionalnego Lasów Państwowych i wszyscy się na to zgodzili. Drogi szutrowe nie wyłączają gruntu z użyteczności leśnej - mówił nadleśniczy.
Marek Szczepański zauważył natomiast, że należy bronić Kaszubskiej Marszruty od niekonstruktywnej krytyki. - Produkt już mamy, wyciągnijmy wnioski. Nie wszędzie zastosowaliśmy odpowiednią nawierzchnię - mówił etatowy członek zarządu powiatu. Odniósł się również do problemu mieszkańców ulicy Długiej w Charzykowach, gdzie jest ścieżka rowerowa, ale nie ma ciągu dla pieszych. - Należy wydłużyć promenadę, która wyszłaby za działkami i wszystkimi zabudowaniami, a ścieżka przy ulicy Długiej pełniłaby rolę chodnika - mówił Szczepański. Z jego ust padła róznież propozycja, aby zimą przekształcić ścieżki w trasy narciarstwa biegowego. Dyrektor Parku Narodowego "Bory Tucholskie" Janusz Kochanowski zwrócił uwagę na problem złego oznakowania. - Nie ma zakazu jeżdżenia rowerem po szosie, jeśli obok biegnie ścieżka. Należy zdjąć znak, który jest koło Chocińskiego Młyna - stwierdził dyrektor.
Naklejka z napisem "Rowerem taniej" znalazła się na przystanku autobusowym przy ulicy Konopnickiej. Zapewne umieścili ją tam wielbiciele dwóch kółek.
W spotkaniu na temat Kaszubskiej Marszruty wzięli również udział studenci Uniwersytetu Warszawskiego z Wydziału Zagospodarowania Przestrzennego. - Jesteśmy u was od wczoraj i bardzo nam się tutaj podoba. Odbywamy praktyki, w ramach których przeprowadzimy badania związane z Parkiem Narodowym "Bory Tucholskie". Spotkamy się z samorządowcami i pracownikami parku. Natomiast z mieszkańcami Chojnic, Swornychgaci, Męcikała, Konarzyn i Charzyków przeprowadzimy ankiety na temat korzyści i strat, jakie wyniknęły z utworzenia parku - powiedziała studentka Wiktoria Weilandt.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (19)
- Komentarze Facebook (...)
19 komentarzy
Aż wstyd, że tyle społecznych pieniędzy zostało zmarnowanych na tak niefunkcjonalną ścieżkę rowerową - trasa Kaszubskiej Marszruty jest nierówna, niewygodna do jazdy, w wielu miejscach jest wręcz bezmyślnie i niebezpiecznie zaplanowana (szczególnie niebezpieczne są wszystkie przejazdy przez szosę), w czasie upalnych suchych dni tworzy się w czasie jazdy kłęby kurzu, a i w czasie intensywnych deszczów są na niej kałuże i w niektórych miejscach widać już wypłukany budulec. Pewnie w czasie zimy szutrowa nawierzchnia ulegnie dalszej destrukcji, i nierówności jedynie się powiększą. Wydaj mi się także, że jazda po szutrowej nawierzchni powoduje więcej nieprzyjemnego hałasu z powodu kontaktu opon ze szutrem, niż jazda po leśnej ubitej drodze. Brak jest także we wielu miejscach Kaszubskiej Marszruty funkcjonalnych parkingów, gdzie można by przyjechać, zaparkować samochód, i przesiąść się na przywieziony rower. A i przy kilku już istniejących parkingach przydały by się ubikacje.
Najgorsza jest świadomość, że za prawie te same (lub niewiele większe) pieniądze można było zbudować dobrze zaplanowane, bezpieczniejsze, i wygodniejsze turystyczne ścieżki (lub drogi) rowerowe z nawierzchnią bitumiczną, która była by gładka, trwała na wiele lat, i funkcjonalna w okresie deszczowym jak i w czasie suszy. Argumentacja, że powierzchnia bitumiczna (trwała przez długie lata) nie mogła być użyta na terenie Parku Narodowego i Parku Krajobrazowego jest śmieszna, i bardziej ideologiczna niż praktyczna, gdyż tuż obok istnieją kilkakrotnie szersze ciągnące się kilometrami asfaltowe szosy. Ich jezdnie są już od lat pokryte nawierzchnią bitumiczną, pomimo faktu, że tak jak i ścieżka rowerowa przechodzą przez te same tereny Paku Narodowego i Parku Krajobrazowego. W efekcie tych ideologicznych, jednostronnych, niefunkcjonalnych, i kompleksowo nieprzemyślanych działań i decyzji, zainwestowane w szutrowe ścieżki rowerowe pieniądze nie przyniosą pożądanych efektów ponieważ większość rowerzystów będzie ich unikać, ścieżki będą wymagały istotnych napraw po kilku sezonach, i z czasem te negatywne trendy tylko się powiększą. Te same pieniądze można było użyć by pobudować solidne i wysokiej jakości ścieżki/drogi rowerowe obok już istniejących dróg. Bo aktualnie istniejące i dopiero co pobudowane ścieżki szutrowe nie spełniają wymogów bezpieczeństwa, jakości i komfortu, jakiego oczekuje prawie każdy rekreacyjny rowerzysta. I w aktualnej sytuacji zamiast istotnej atrakcji turystycznej, jaką mogłaby być rowerowa Kaszubska Marszruta, mamy drogi bubel, który jedynie zawiedzie oczekiwania i nadzieje rowerzystów, i zniechęci potencjalnych turystów chcących odwiedzić nasz region na rowerach. I tak, niby mamy nowe ścieżki rowerowe, lecz ich użyteczna wartość nie spełnia wymaganego minimum bezpieczeństwa i komfortu by można z nich regularnie korzystać. I pewnie tak jak i w moim przypadku, większość rowerzystów przejedzie się po nich jeden raz by przetestować je i zobaczyć co to jest, by nigdy potem z nich nie korzystać z powodu ich niskiej użyteczności i niskiego komfortu jazdy po ich powierzchni. I po osobistych doświadczeniach jazdy po szutrowych ścieżkach Marszruty, mając opcje, zawsze będę wolał jechać rowerem po asfaltowej, leśnej, lub polnej drodze, niż po niewygodnej szutrowej nawierzchni.
Bezmyślnie zaplanowane i źle wykonane przejazdy (lub kompletny brak przejazdów i brak ciągłości ścieżki rowerowej) gdy ścieżka rowerowa przechodzi co rusz z jednej strony szosy na druga czyni ja kompletnie nieużyteczna dla rodzin z dziećmi i bardzo niebezpieczną nawet dla dorosłych rowerzystów na każdym skrzyżowaniu ze szosą. Kierowcy samochodów mogą być zaskoczeni pojawiającymi się znienacka rowerzystami na licznych skrzyżowaniach ścieżki rowerowej ze szosą. Jeszcze większy problem może być zimą z narciarzami próbującymi przejechać przez odśnieżoną szosę!
Generalnie, ścieżka rowerowa Marszruty Kaszubskiej została już zepsuta i spaprana w czasie planowania, i informacje z nielicznych konsultacji społecznych zostały w większości przypadków kompletnie zignorowane przez urzędników i konstruktorów. We wielu miejscach zaplanowane i wykonane rozwiązania przeczą zwykłej logice i zdrowemu rozsądkowi, i nie zapewniają nawet podstawowych minimalnych warunków do bezpiecznej jazdy na rowerze. A urzędnicy włączeni w tej projekt idealizują go i udają, że nie ma żadnych problemów z jakością ścieżki i bezpieczeństwem użytkowników!
Uważam, że we wszystkich miejscach kolizyjnych, gdzie ścieżki rowerowe przecinają się z ruchem samochodowym, konstruktorzy ścieżek powinni zaplanować docelowo bezkolizyjne rozwiązania - mosty lub tunele, cokolwiek będzie lepszym rozwiązaniem.
Aktualnie z powodu braku pomysłów jak rozwiązać potencjalnie najbardziej niebezpieczne kolizyjne punkty, konstruktorzy ścieżek po prostu kończą ścieżkę przed przeszkodą i potem za przeszkoda zaczynają ja ponownie. Przykładem takiej bezmyślności w planowaniu i braku wyobraźni na ścieżce rowerowej z Charzyków do Małych Sworów jest okolica mostu na Strudze Siedmiu Jezior. Jadąc od strony Bachorza ścieżka kończy się po lewej stronie przed mostem na Strudze Siedmiu Jezior, by ponownie pojawić się jakieś 60 metrów za mostem, ale już po prawej stronie drogi. Przez 50 - 60 metrów ścieżka rowerowa po prostu nie istnieje, tak wiec pomiędzy Charzykowami i Małymi Sforami nie ma ciągłej ścieżki rowerowej - są tylko fragmenty ścieżek rowerowych. Na odcinku 60 metrów gdzie ścieżka rowerowa nie istnieje, nie ma żadnego oznakowania dla rowerzystów, ani żadnego oznaczonego przejazdu rowerowego na przeciwną stronę szosy. Dodatkowo, szosa zakręca w tym miejscu, jest porośnięta krzakami na obrzeżu, i to ogranicza efektywną widoczność i kierowców i rowerzystów. Tam przydałby się osobny most dla rowerzystów by bezpiecznie przejechać nad Strugą Siedmiu Jezior by po pięćdziesięciu metrach dalej, korzystając z oznaczonego przejazdu (które obecnie nie istnieje) przedostać się na drugą stronę szosy, i kontynuować bezpiecznie jazdę po istniejącej tam ścieżce rowerowej. Pozostawiając takie miejsca, jak to opisane przeze mnie, bez logicznego i bezkolizyjnego rozwiązania ruchu drogowego, projektanci i konstruktorzy stawiają rowerzystów w niebezpiecznej sytuacji, i zwiększają prawdopodobieństwo, że dojdzie tam do niebezpiecznego wypadku drogowego i kolizji z udziałem rowerzystów i samochodów. Poprzez bezkolizyjne skonstruowanie ciągłego systemu ścieżki rowerowej można to niebezpieczeństwo zminimalizować i zbudować bezpieczniejszą ścieżkę dla rowerzystów.
I czyż nie chęć zwiększenia bezpieczeństwa rowerzystów była oryginalnie przyczyną by rozpocząć budowę ścieżek rowerowych?
Wiec czemu, wbrew idei bezpieczeństwa, buduje się nieprzemyślane i niebezpieczne ścieżki rowerowe?
http://www.wspolnaziemia.org/?a=1&id=547&lg=pl
Oczywiście inwestorzy - tradycyjnie - rowerzystów o zdanie nie pytają, nie zapraszają, udają, że nie ma tematu itp.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!