Auta z duszą, właściciele z pasją
W sobotę (26.10) płytę Starego Rynku w Chojnicach zapełnili fani motoryzacji i ich cudeńka. Na Chojnickim Zlocie Pojazdów Zabytkowych pojawiły się m.in. fordy, fiaty czy skody. Pomysłodawcą i jedocześnie organizatorem akcji był Jordan Rolbiecki, właściciel kultowej syrenki 105 lux.
Wśród trzydziestu zabytkowych aut pojawił sie m.in. willys z 1946 roku. Auto ze Stanów Zjednoczonych sprowadził w 1998 roku pan Janusz Klinger z Chojnic. Do pracy w odrestaurowaniu modelu włączył się taże syn Łukasz i żona Marietta, której to imieniem auto zostało ochrzczone. - Choć od dawna jeździmy po zlotach, to w Chojnicach dzisiaj debiutujemy. 93 proc. części, jakie mamy w aucie, są oryginalne. Szukaliśmy ich w Stanach, na allegro, a także w Gdańsku. Armata jest zrobiona cała z internetu, przerobiliśmy ją na plastikowe kulki. Posiadamy też osobistego mechanika, którym jest Paweł Góra - opowiadał pan Janusz.
Reklama | Czytaj dalej »
Jan Siedlecki jest z kolei wielkim fanem dużego fiata. W swojej kolekcji chojniczanin ma aż trzy egzemplarze tego auta. Na Starym Rynku pojawił się modelem z 1988 roku. - Jestem jego drugim właścicielem, zakupiłem go w Rawie Mazowieckiej pod Warszawą - mówił pan Jan. Skąd u chojniczanina słabość akurat do tego modelu? - Zamiłowanie mam od dziecka, mój ojciec miał dużego fiata. Poza tym jeśli wszystko robi się na bieżąco, to nie są to tak awaryjne auta, jak za czasów komuny. Trzeba po prostu dbać o samochód - mówił pasjonat.
Polonezem coupe zjawił się pan Arkadiusz Tomaszewski. - Jest to unikat, bo wyprodukowano ich około sześćdziesięciu. Nie wiem ile do tej pory przetrwało ich w Polsce. Od półtora roku jestem w jego posiadaniu - opowiadał pan Arkadiusz. Auto na drodze nie tylko sprawuje się dobrze, ale przede wszystkim poprawia humor innym kierowcom. - Samochody się zatrzymują, ludzie się uśmiechają i robią nam zdjęcia - mówił właściciel poloneza.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (9)
- Komentarze Facebook (...)
9 komentarzy
http://www.youtube.com/watch?v=leTr9RcaK2k
Nie jego wina, że redaktorzy pominęli ten fakt.
Pozdrawiam
Sorry, ale po prostu muszę, bo inaczej się uduszę. Pani od tekstu i zdjęć (aw) proszę sprawdzić nazwisko pana Janusza. Nie Klingier tylko Klinger. Rok sprowadzenia też jest inny. Literówki "taże syn..." ; "Satanach..." ; "wyprudokuwanaich" (to w akapicie z Polonezem) No i perełka "Armata jest cała zrobiona z internetu..." To chyba pierwszy taki przypadek w historii świata.
Wojciech Czapiewski
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!