Monografia Kosznajderii
Prof. Włodzimierz Jastrzębski i dr Jerzy Szwankowski oraz Grażyna Wera-Malatyńska z LGD Sandry Brdy.
Czytelnia miejskiej biblioteki ledwie pomieściła wszystkich chętnych, którzy w czwartkowe (10.04) popołudnie przybyli na promocję monografii pt. „Kosznajderia”. Zainteresowani lokalną historią nie zawiedli się, bo książka jest pięknie wydana i bogato ilustrowana, m.in. widokówkami ze zbiorów Tadeusza Święcickiego. Wreszcie też nadszedł czas by móc rzetelnie prowadzić badania naukowe i by informacje o niemieckiej ludności, tzw. Kosznajdrach, zamieszkujących pomiędzy Chojnicami, Tucholą i Kamieniem Krajeńskim, mogły się przebić – co we wstępie publikacji podkreślał profesor Jerzy Szwankowski, jej redaktor.
Silno, Granowo, Sławęcin, Ciechocin, Ostrowite i Lichnowy – to sześć wsi z terenu obecnego powiatu chojnickiego, do których Zakon Krzyżacki w XV wieku sprowadził osadników. Ci trwali na naszym terenie przez pięć stuleci. Dokładnie do początku lat 50. ubiegłego wieku. Zasięg terytorialny Kosznajderii jest dyskusyjną sprawą, bo również zebrani na promocji mieli odmienne zdania w tej kwestii, dopytując o inne wsie. - Tych sześć było rdzennych – tłumaczył dr Jerzy Szwankowski. Wskazać za to nie umiał jednoznacznie etymologii słowa Kosznajderia. - To pozostaje zagadką. Jest wiele hipotez i były różne interpretacje. Nie zawsze poważne – mówił redaktor monografii. Wiąże się to np. z faktem posługiwania się kosami czy z nazwiskiem urzędnika starostwa w Tucholi – Kosniewskiego.
Reklama | Czytaj dalej »
Przedstawiciel tego ostatniego, były starosta tucholski Andrzej Wegner, sam przed laty zorganizował konferencję dotyczącą tej tematyki. Tym bardziej na promocji „Kosznajderii” musiał się pojawić. - To jest książka o nas samych, o naszych korzeniach. To element wspólnej historii – podkreślał. Wystarczy wziąć do ręki książkę telefoniczną i prześledzić nazwiska tutejszych mieszkańców, wśród których jest sporo kosznajderskich. Tych nie zabrakło także w publikacji. - Chciałem by było ich jak najwięcej, by właśnie ludzie zainteresowali się swoimi korzeniami – argumentował profesor Włodzimierz Jastrzębski, który w książce zajął się Kosznajderią w latach II Rzeczypospolitej oraz w okresie wojny i okupacji. Według profesora władze traktowały Kosznajdrów jako mniejszość niemiecką. Sam przychyla się bardziej do pojęcia grupy etnicznej. - Były pewne tarcia, ale nie było ostrych konfliktów. Sytuacja zaostrzyła się, gdy Hitler doszedł do władzy – opowiadał historyk. Najostrzej potraktowano Polaków z Piastoszyna, których rozstrzelano w Rudzkim Moście.
Tym co wiązało Polaków i Kosznajdrów było wyznanie, czyli katolicyzm. A jako piękny przykład współpracy prof. Jerzy Szwankowski podał dawny zakład św. Boromeusza, gdzie współcześnie mieści się Wszechnica Chojnicka.
Wydanie monografii było możliwe dzięki Lokalnej Grupie Działania „Sandry Brdy”, która propaguje wiedzę o Kosznajderii. To najobszerniejsza współczesna publikacja w języku polskim. W 2003 roku pod redakcją dra Jastrzębskiego wydrukowano materiały z pierwszej konferencji naukowej poświęconej Kosznajderii pt. "Kosznajderia – kraina i ludzie między Chojnicami a Tucholą (XV-XX w.)". Przeszłością Kosznajderii na początku ubiegłego wieku zajmowali się też ks. dr Paul Peter Panske i ks. dr Joseph Rink. Ten ostatni w 1932 roku popełnił monografię.
Przy pracy nad tą współczesną nawiązało się wiele kontaktów z ludźmi, którzy podzielili się ciekawymi historiami. - Teraz powinna powstać kolejna publikacja pt. Kosznajdrzy są wśród nas – skwitował prof. Włodzimierz Jastrzębski.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (5)
- Komentarze Facebook (...)
5 komentarzy
a jeśli masz wszystkie książki Rinka i Panske to spisz dokładnie tytyły i bo 2 ksiązek nie doszykali sie
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!