Elizabeth: Złoty wiek
„Elizabeth: Złoty wiek" to kontynuacja filmu „Elizabeth" z 1998 r. Reżyser Shekhar Kapur zaprasza nas w historyczną podróż po Anglii w czasach elżbietańskich.
„Mówią o mnie Królowa Dziewica. Niezamężna, nie mam nad sobą Pana. Bezdzietna, jestem matką mojego narodu. Bóg dał mi siłę dźwigania tego potężnego brzemienia.” Te słowa wypowiedziane przez Elżbietę I Tudor są kwintesencją charakteru tej wielkiej władczyni.
Jest rok 1585. Anglia od 27 lat jest pod rządami Elżbiety, a nie są to łatwe rządy. Królowa protestantka, w chwili objęcia tronu, angielskie społeczeństwo w połowie składało się z katolików. Rosną w siłę spiski kierowane przez uwięzioną królową Szkocji Marię Stuart. Na domiar złego, fanatyczny katolicki monarcha hiszpański Filip II, buduje Wielką Armadę, by najechać wyspy i pozbawić tronu heretycką władczynię. Wspierany przez instytucje kościelne w Rzymie oraz siłę Świętej Inkwizycji, Filip ma być tym, który odzyska Anglię dla kościoła rzymsko-katolickiego.
Reklama | Czytaj dalej »
Kapur wyznaczył Elżbiecie rolę obrończyni wolności sumienia, misja która w zamyśle reżysera, ma odbicie czasach obecnych. Równie ponadczasowa jest sytuacja wielkiej monarchini, uwielbianej przez tłumy, żyjącej w samotności, rezygnującej z miłości dla dobra ojczyzny. Wątek miłosny bierze górę nad realiami historycznymi i czyni z filmu stricte historycznego coś na kształt komiksu.
Reżyser niezwykle lekko traktuje zapisy historyczne, przez co widz może poczuć się chwilami oszukany. Nie trzeba być miłośnikiem historii aby wiedzieć, że to Francis Drake przyczynił się do rozgromienia Wielkiej Armady. Sir Walter Raleigh żył w czasach Elżbiety i faktycznie był jej faworytem, ale jeśli ten fakt jest jedynym uzasadnieniem dla podnoszenia jego renomy, to ja nie czuję się przekonany.
„Elizabeth” sprzed dziesięciu lat zachwyciła widzów i krytykę niekonwencjonalnym spojrzeniem na epokę elżbietańską, odważny i pełen ekspresji film, brawurowa rola Cate Blanchett, zapewniły mu status arcydzieła. „Elizabeth: Złoty wiek" to przede wszystkim doborowa obsada. Cate Blanchett jest motorem napędzającym ten obraz, partneruje jej niezrównany Geoffrey Rush i to jego rola jest głównym ogniwem łączącym oba filmy. Clive Owen, to już aktor budujący „romansową” część filmu, a jego postać „fircyka w zalotach” jest mdła i de facto nie wnosi nic poza osobistym urokiem.
Wyrazy uznania należą się autorowi zdjęć. Remi Adefarasin, który również stał za kamerą na planie pierwszej części, stworzył monumentalny obraz przesycony głębokimi, „witrażowymi” barwami. Zastosował ciekawy sposób kadrowania, ustawiając kamerę wysoko, pod sklepieniami zamku Windsor uzyskał efekt przytłoczenia ogromem monarchii, przy jednoczesnym, minimalistycznym traktowaniu jednostki.
Gdyby twórca filmu „Elizabeth: Złoty wiek" skupił się na Elżbiecie – władczyni, matce narodu, walczącej o wolność wyznania , to film zyskałby na sile. Gdyby nie wikłał królowej w niemrawo skonstruowaną intrygę miłosną, to otrzymalibyśmy godnego następcę „Elizabeth”.
Jest kilka elementów, które czynią ten obraz godnym zobaczenia. Przede wszystkim kunszt aktorski Cate Blanchett i Geoffreya Rusha, oraz praca operatora Remi Adefarasina.
Reżyseria: Shekhar Kapur
Scenariusz: Michael Hirst
Obsada: Cate Blanchett, Clive Owen, Geoffrey Rush
Film do recenzji udostępniła wypożyczalnia Video OKO mieszcząca się przy ulicy Młodzieżowej 35 (Blaszak).
Otwarta w godzinach:
-pon-pt 12.00 - 20.00
-sobota 12.00 - 21.00
-niedziela i święta 13.00 - 19.00
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (4)
- Komentarze Facebook (...)
4 komentarze
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!