Olimpijskie otrzęsiny w siódemce
Złoto próbuje się w ogniu. Wiadomo. A gimnazjalistę - pierwszoklasistę? W ogniu otrzęsinowych zmagań oczywiście. Gimnazjum to próg dojrzałości i tę gotowość do startu w drogę do dorosłości, gotowość do zintegrowania się z klasą i ze szkolną wspólnotą trzeba było dziś (15.09) udowodnić. No, łatwo nie było, bo nie miało być.
O tym, że kandydaci na Rycerzy Chrystusa, czyli członka zakonu templariuszy przechodzili długi i ciężki okres prób, mających poddać sprawdzeniu ich zdolność do służby rycerskiej, wiedzą ci, którzy zabrali się już do lektury „Pana Samochodzika”. Nasi uczniowie stanęli dziś przed wyzwaniami przygotowanymi przez ubiegłorocznych zwycięzców otrzęsinowych potyczek, klasę II C oraz ich opiekunów: panią Joannę Buse, panią Agatę Jeruzal i pana Pawła Skibę – najsympatyczniejszego nauczyciela roku. Za ich sprawą i sprawką przenieśliśmy się do Olimpii, miasta, które było kolebką igrzysk olimpijskich. Uroczystego otwarcia olimpiady dokonała pani wicedyrektor Alina Jaruszewska. Była i słynna formułka, i obowiązkowy znicz olimpijski. W zdobywaniu celu towarzyszyli zawodnikom bogowie zamieszkujący Olimp, herosi i muzy greckie. Liście z laurowych wieńców sypały się gęsto, za to włos z głowy nikomu nie spadł ani jeden. Na początek każdy uczeń, jak prawdziwa gwiazda telewizyjna, został poddany przez wychowawcę zabiegom kosmetycznym. Odpowiedni makijaż sprawił, że nikt własny światłem nie błyszczał, a liczyła się praca zespołowa i tylko taka przynosiła klasie punkty. Najwięcej zgromadziła ich na swoim koncie klasa I B, walcząca wedle wskazań pani Grażyny Jagody- selekcjonera klasowej kadry. Zwycięzcy, jak polscy siatkarze, do ostatniego punktu nie byli pewni wygranej, bo walka była bardzo wyrównana. A konkurencje przeróżne. Łamano głowy nad zagadkami o sportowcach, budowano wieżę z kloców, układano piosenki z tekstem zawierającym przepis na kanapkę wychowawcy, projektowano wygodne stroje sportowe z materiałów raczej nietrwałych – gazety i papieru toaletowego, popisywano się wrzutami do kosza, podrzucaniem butelki z obrotem o 360 stopni, demonstrowano siłę zespołu klasowego przy użyciu liny i jego skoczność za pomocą skakanki, dowodzono, że nie je się ani rękoma, ani rękami tylko zębami, wykazywano się dużą pojemnością płuc i zegarmistrzowską precyzją przy układaniu puzzli słomką.
Opiekunowie zespołów klasowych błysnęli talentem wokalnym oraz kulinarnym. Wielkie wrażenie na jury zrobiły konstrukcje z ludzkich ciał w wykonaniu klas I B i I C. W zdumienie wprawiły obie te klasy zamieniając receptę na kanapkę na muzyczny szlagier. Niespodziankę sprawił również najwyższy z bogów, pan Paweł Skiba, prawdziwy showman. Lekko, inteligentnie i dowcipnie poprowadził całą szkolną ekipę na Olimp, nie tracąc przy tym z oczu nielicznych grających nie fair, brakujących literek w zadaniach i wielu innych niuansów.
Podpowiadał też życzliwie, jak na trenera przystało, jak oprócz mięśni używać mózgu, żeby osiągnąć lepszy wynik. Brawa! Wielkie brawa dla organizatorów! Świetna zabawa i niezapomniana lekcja gry zespołowej. Po takich otrzęsinach wszyscy pierwszoklasiści mogą się poczuć pełnoprawnymi członkami naszej gimnazjalnej społeczności.
A po sportowym chrzcie bojowym przyszło zdać egzamin z dojrzałości patriotycznej. Droga na ten egzamin wiodła przez Dolinę Śmierci, gdzie „świecąc lampę rękoma obiema”, ddaliśmy hołd zamordowanym tu w czasie wojny ofiarom okupacji hitlerowskiej.
Reklama | Czytaj dalej »
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!