'Martwe' zakazy
Zgodnie z przepisami po deptaku na chojnickim rynku rowerzyści jeździć nie powinni. Niedawno zakaz wjazdu rowerów zawisł też na bramach przy cmentarzu komunalnym. Jak mawiał klasyk, zasady są po to, by je łamać. W tych przypadkach nie zakończy się to raczej żadnymi sankcjami. Bo zakazy niby są, ale służby przymykają na nie oko.
Inspiracją do zgłębienia tematu była ostatnia sesja rady miejskiej, podczas której jeden z rajców utyskiwał na śmigających z dużą prędkością rowerzystów. Podczas wypowiedzi pojawił się nawet pomysł wprowadzenia zakazu wjazdu dla cyklistów obejmującego deptak w centrum, ale ostatecznie nie wzięto go pod uwagę. Taki zakaz faktycznie już istnieje, czego radni nie byli świadomi. Podobnie pewnie, jak większość rowerzystów. Zakaz obowiązuje kierowców aut, jak też jednośladów. - Znaki drogowe są jednakowe dla wszystkich. Nieistotne jest, czy to jest pojazd samochodowy, motorower czy rower – tłumaczy komendant straży miejskiej Tadeusz Rudnik. Czy straż ukarze rowerzystę za złamanie tego zakazu? - Nie prowadzimy restrykcyjnych działań wobec rowerzystów, którzy poruszają się w strefie centrum, która jest wyłączona z ruchu pojazdów. Podczas realizowania inwestycji nie brano pod uwagę wydzielenia ścieżek dla rowerów i rozdzielania ich z pieszymi. Uważam, że pieszy i rowerzysta mogą współistnieć w tej przestrzeni. Ciężko w niej selekcjonować ten ruch - odpowiada komendant.
Reklama | Czytaj dalej »
Rowerzyści muszą jednak liczyć się z tym, że na deptaku pierwszeństwo ma pieszy. - Rowerzysta poruszający się spacerowym tempem nie stanowi żadnego zagrożenia dla pieszego - uważa szef municypalnych. Z ich reakcją mogą spotkać się jedynie ci, którzy jeżdżą np. po chodniku czy pod prąd. Jak przyznaje komendant, ci czasami uciekają ile sił w nogach i po interwencji.
Gdyby strażnicy z rowerowego patrolu chcieli dostosować się do istniejącego oznakowania, to rowery powinni zostawić przed bramą cmentarza komunalnego, który również patrolują. Niedawno pojawiły się tam znaki zakazu wjazdu rowerami. Ukarać z tego powodu nie mogą. - To obszar, który nie jest pasem drogowym, ani strefą ruchu, ani zamieszkania. Nie mają tu zastosowania przepisy o ruchu drogowym – wyjaśnia Rudnik. Niemniej zakaz taki uważa za słuszny. - Od egzekwowania tego zakazu jest gospodarz terenu – wskazuje komendant straży. - Niech sobie jeżdżą ludzie. Ja na to nie będę reagował. Po co taki kawał piechotą iść? – problemu nie widzi Tadeusz Porożyński. Po co więc znaki zakazu? To efekt pracy urzędników. Zgodnie z ich zaleceniami zarządca cmentarza zakupił i zamontował znaki B-9. - Faktycznie są takie przepisy, bo sprawdziłem i dzwoniłem po innych miastach – mówi Porożyński. - Przepisy przepisami, ale z ludźmi trzeba przecież dobrze żyć – kwituje.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (5)
- Komentarze Facebook (...)
5 komentarzy
i rowerzysta jak każdy inny uczestnik ruchu drogowego ma się do nich stosować a nie do ich braku. Gdzie w obrębie starego miasta są znaki zakazu B-9? A co mieliby zrobić mieszkający na Kościuszki żeby wyjechać z domu?
A dokąd i skąd idzie droga rowerowa skoro na ulicy dodano znak D-6b
http://ifotos.pl/zobacz/capture-2_eqnqape.jpg/
w mojej opinii w ulicę Kościuszki.
Nie zmienia to jednak faktu, że to rowerzysta ma uważać na poruszających się na deptaku ludzi i większość to po prostu robi. To naturalne, ale od czasu do czasu znajdzie się jakiś oszołom, który robi sobie slalom gigant i po prostu ma innych w ... głębokim poważaniu. Wtedy powinna wkroczyć straż miejska (policja) złapać i przykładnie ukarać.
to się nazywa shared space
brawo Panie Tadeuszu , żeby tylko ktoś nadgorliwy problemu nie zobaczył .
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!