Mobbing w chojnickiej policji?
Przed sądem pracy toczą się postępowania z powództwa byłych już pracowników działu kadr przeciwko chojnickiej komendzie. Jedno o mobbing, którego mieli doświadczyć ze strony obecnego komendanta. Drugie o przywrócenie do pracy. Wyrok w tym ostatnim ma zapaść już 13 marca. Dłużej potrwa sprawa o mobbing, bo sąd w Człuchowie zamierza przesłuchać nawet kilkudziesięciu świadków.
Dwoje pracowników, którzy w ubiegłym roku dostali wypowiedzenia, twierdzi, że działań mobbingowych doświadczali od 2011 roku, kiedy komendantem policji został Krzysztof Pestka. Tego w sądzie zabrakło, ale zgodnie z prawem pracownicy pozywają pracodawcę, czyli komendę, którą reprezentował zastępca komendanta Tomasz Kąkolewski. Jeden z powodów twierdzi, że ten przed sądem mijał się z prawdą, bo sam miał żalić się kadrom na współpracę z komendantem. - Przeżywał to samo co my, a teraz zaprzecza. Chce wybielić komendanta za wszelką cenę i to naszym kosztem – mówił przed sądem. Byli pracownicy twierdzą, że byli przeciążeni pracą i nakładano na nich kolejne obowiązki, a także obciążano winą za niedopełnienie obowiązków innych osób. Kiedy zwrócili się z prośbą o wsparcie, mieli spotkać się z wybuchem agresji przełożonego. „Zniszczę ich. Jak chcą wojnę, to będą ją mieli” - tak według relacji pracownika kadr miał zapowiedzieć Krzysztof Pestka. Szykany, zastraszanie, ignorowanie, niewpuszczanie do gabinetu komendanta, praca w ciągłej presji, brak wsparcia i reakcji na prośby, wyszukiwanie uchybień, gorsze traktowanie i psucie opinii w środowisku pracy to zdaniem powodów przejawy mobbingu. - Czuliśmy, że na nas poluje i że w końcu mu się to uda – zeznawał mężczyzna. To wszystko doprowadzić miało do rozstroju zdrowia. Dwoje pracowników w jednym czasie udało się na chorobowe. Byli także hospitalizowani.
Reklama | Czytaj dalej »
W końcu poskarżyli się pismem do komendy wojewódzkiej. Kontrola nie wykazała nieprawidłowości, ale zdaniem byłych pracowników czynności kontrolne zostały zmanipulowane na poziomie tej powiatowej jednostki. Podkreślali, że w wielu sytuacjach czuli się lekceważni, upokarzani i zastraszani, a inni zaczęli omijać ich szerokim łukiem. Owe sytuacje opisywali w notatkach służbowych. Przez 3 lata zapisali 105 stron. Jak twierdzą, zawsze poza godzinami pracy.
Zdaniem komendanta Tomasza Kąkolewskiego mają one cechy pamiętnika i są pisane w taki sposób, by udowodnić postawioną tezę o stosowaniu mobbingu, a także nie przedstawiają pełnego obrazu sytuacji. - Świadczą o tym powtarzane twierdzenia jak poczucie nękania czy upokorzenia każdym pismem czy poleceniem – mówił funkcjonariusz. Pytał retorycznie co takiego stało się, że do tej pory dobre stosunki z Krzysztofem Pestką pogorszyły się z chwilą jego awansu. W jego mniemaniu powodowie prawdopodobnie nie potrafili rozdzielić tej granicy, gdy zaczął wymagać już jako szef. Sam Kąkolewski zresztą przez jakiś czas był przełożonym działu kadr. - Mają pecha, bo ja wiem, jak się pracuje w kadrach. Poza obsługą systemu informatycznego zadania te się nie zmieniły – zeznawał zastępca komendanta. Twierdził, że dodatkowe obowiązki były nakładane tylko incydentalnie pod nieobecność innych pracowników, a godziny nadliczbowe wynikające z wprowadzenia danych do komputera pracownicy mogli wybierać jako wolne w innym terminie. Mogli liczyć także na pomoc samego Kąkolewskiego. Ten wytykał, że kadrowi nie wszystkich spraw dopilnowali, a ci bronili się, że nigdy nie zostali ukarani z powodu uchybień. - Strona powodowa wyolbrzymia swój udział w pracy komendy – stwierdził zastępca komendanta. - Za niedopilnowanie terminów i niezrealizowanie zadań odpowiadałby przecież sam komendant.
Wątpliwości przełożonego budzi też nagłe pogorszenie stanu zdrowia i hospitalizacja obojga pracowników w jednym czasie. Zdziwiło podważanie wyników kontroli przeprowadzonych przez jednostkę zewnętrzną, czyli w rezultacie zarzucanie kontrolerom przestępstwa. Przedstawiciel komendy zarzuty dotyczące mobbingu odpiera, a postawę byłych pracowników odbiera jako oportunizm. - Ich celem miało być zdyskredytowanie osoby komendanta i w rezultacie jego zwolnienie.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (96)
- Komentarze Facebook (...)
96 komentarzy
Wierze, że prześladowani mobbingiem cywilni pracownicy KPP w Chojnicach otrzymają w człuchowskim sądzie pracy sprawiedliwość na jaka zasługują.
Bezprawie i korupcja jaką od wielu lat promują w chojnickiej KPP zdegenerowany komendant Krzysiek Pestka, jego parszywa kochanka Sylwia Neubauer,i bezkrytyczny w stosunku do patologii mobbingu Tomek Kąkolewski są w Chojnicach tajemnicą poliszynela. Komendant Krzysiek Pestka, jego kochanka Sylwia Neubauer, i bezkrytyczny wazeliniarz Tomek Kąkolewski mają w Chojnicach opinie małostkowych, głupich, nadętych, zakompleksionych, nieprofesjonalnych, i zdegenerowanych osób.
Serdecznie życzę cywilnym pracownikom chojnickiego KPP dochodzącym sprawiedliwości za doznane poniżenia spowodowane mobbingiem szybkiego zwycięstwa w sądzie pracy. Korupcyjne tuszowanie bezprawia, przemocy, poniżania podwładnych, i mobbingu w chojnickiej KPP powinno być otwarcie i publicznie napiętnowane, i surowo ukarane przez człuchowski sąd pracy. W dzisiejszych czasach tylko kompletni durnie (jak komendant Krzysiek Pestka) są w stanie tłumaczyć swoją degeneracje i głupawo wyjaśniać, że stosowany przez nich zabroniony prawem mobbing jest formą dyscyplinowania pracowników!
Chojnickie społecznikostwo nie chce mieć skorumpowanych, zdegenerowanych, głupich, i nieprofesjonalnych policjantów (bo mobbing jest jaskrawym wyrazem głupoty i ignorancji), szczególnie na stanowiskach komendanta i jego zastępców.
Precz ze zdegenerowanymi mobberami z chojnickiej KPP.
Chojniczanie mają wielki szacunek dla profesjonalnych, inteligentnych, odważnych, i uczciwych policjantów, którzy oddanie pracują by chojniczanie mogli żyć w bezpiecznym mieście.
Dlatego w interesie samych policjantów jest by ze swego grona eliminować skorumpowanych głupców, którzy nie posiadają ani osobistej, ani zawodowej etyki, ani wysokich standardów moralnych by piastować odpowiedzialne stanowiska i obowiązki w chojnickiej KPP. Krzysiek Pestka nie posiada ani poziomu profesjonalizmu, ani etyki jakie oczekuje się od osoby piastującej obowiązki komendanta KPP. Dopuszczając się mobbingu wobec podwładnych pracowników Krzysiek udowodnił, że jest osobą o małej inteligencji, jest pozbawiony wiedzy jaką oczekuje się od osoby na kierowniczym stanowisku, że jest zwykłym chamem i ordynarnym pieniaczem.
Skorumpowani i zdegenerowani policjanci - tacy jak Krzysiek Pestka, Sylwia Neubauer, i Tomek Kąkolewski - od środka dokonują sabotażu i niweczą wysiłek wszystkich innych uczciwych policjantów, którzy rzetelnie wykonują swoje obowiązki w KPP w Chojnicach.
Gardzę podłymi mobberami i skorumpowanymi urzędnikami państwowymi - szczególnie tymi, którzy dzięki korupcji piastują wysokie stanowiska!
nieśmiały parafianin
przeciętny mieszkaniec miasta Chojnice
e-mail: niesmialy.parafianin@mail.ru
portal: http://chojnice.livejournal.com
Nadszedł czas by z chojnickiej KPP został usunięty Krzysiek Pestka, zachęcająca go do mobbingu i poniżania podwładnych Sylwia Neubauer, i akceptujący taką patologiczną sytuacje Tomek Kąkolewski.
warto wiedzieć.......
Mobbing – termin wywodzący się z języka angielskiego od wyrazu "mob" co oznacza tłum, natłok, banda oraz napastowanie i obleganie.
Odpowiednikiem polskiego mobbingu po angielsku jest na ogół workplace bullying lub workplace harassment. Workplace mobbing używany jest w tym znaczeniu jedynie w literaturze naukowej.
Mobbing oznacza prześladowanie podwładnego lub współpracownika w miejscu pracy.
Terminu mobbing w odniesieniu do zachowań występujących w grupach społecznych użył jako pierwszy szwedzki naukowiec Peter-Paul Heinemann.
Mobbing zazwyczaj ma na celu lub skutkuje: poniżeniem, ośmieszeniem, zaniżeniem samooceny lub wyeliminowaniem albo odizolowaniem pracownika od współpracowników.
Istotnym zagadnieniem jest odróżnienie mobbingu od łamania zasady równego traktowania w zatrudnieniu
Kierunki mobbowania w zhierarchizowanych strukturach organizacyjnych
mobbing ukośny – osoby mobbująca i mobbowana znajdują się na różnych poziomach;
mobbing prosty – osoby mobbująca i mobbowana znajdują się na tym samym poziomie;
Taktyki mobbingu
taktyka upokorzenia
nieuzasadniona krytyka
zniesławienie
wyśmiewanie
nieodpowiednie żarty
obraźliwe gesty
sarkazm
publiczne krytykowanie wyglądu
taktyka zastraszenia
zakaz robienia przerw pod groźbą utraty pracy
groźby ustne
używanie wulgaryzmów
stosowanie przemocy fizycznej
przymusowe zostawanie po godzinach pracy
zastraszanie zwolnieniem z pracy
taktyka pomniejszenia kompetencji
taktyka izolacji
taktyka poniżania
taktyka utrudniania wykonywania pracy
Mobbing może być działaniem bezpośrednim lub niebezpośrednim, tj. takim, w którym ofiara nie ma bezpośredniego kontaktu z osobą stosującą mobbing, a jedynie jest narażona na skutki jej zamierzonych nieetycznych działań.
Aspekty prawne
Prawodawstwo polskie
Według art. 943 § 2. Kodeksu pracy mobbing oznacza działania lub zachowania dotyczące pracownika lub skierowane przeciwko pracownikowi, polegające na uporczywym i długotrwałym nękaniu lub zastraszaniu pracownika, wywołujące u niego zaniżoną ocenę przydatności zawodowej, powodujące lub mające na celu poniżenie lub ośmieszenie pracownika, izolowanie go lub wyeliminowanie z zespołu współpracowników.
Istotnym jest fakt, iż osobą dopuszczającą się mobbingu nie musi być pracodawca, lecz może to być przełożony lub współpracownik.
Pracodawca jest zobowiązany przeciwdziałać mobbingowi (art. 943 § 1. K.p.).
Art. 943 §3 K.p. jest podstawą odpowiedzialności pracodawcy, daje pracownikowi możliwość dochodzenia zadośćuczynienia pieniężnego od pracodawcy za utratę zdrowia spowodowaną mobbingiem.
Przedstawione zadośćuczynienie nie zostało określone w Kodeksie pracy dlatego na podstawie art. 300 K.p. stosuje się odpowiednio przepisy kodeksu cywilnego (art. 445 K.c. oraz art. 444 K.c.).
Dodatkowo jeżeli mobbing był przyczyną rozwiązania umowy o pracę, pracownikowi przysługuje prawo dochodzenia od pracodawcy odszkodowania w wysokości nie niższej niż minimalne wynagrodzenie za pracę (art. 943 §4. K.p.)
Pojęcie mobbingu jest zasadniczo nowością w polskim prawie pracy.
Z tego też względu nie ma wystarczająco jasnych i ugruntowanych powszechną praktyką kryteriów wedle których możliwe byłoby bezsprzeczne rozdzielenie zjawiska mobbingu od takich atrybutów pracodawcy czy przełożonego jak: egzekwowanie poleceń, egzekwowanie dyscypliny czy możliwość kształtowania preferowanych postaw i zachowań międzyludzkich w środowisku pracy.
Prawodawstwo irlandzkie
W irlandzkim prawodawstwie kwestie mobbingu reguluje ustawa Safety, Health and Welfare Act 2005, która to mówi jak rozpoznawać zjawisko, zapobiegać mu, i jakie należy podejmować kroki w przypadku jego zaistnienia.
W związku z jednoznacznymi informacjami zawartymi w moim aktualnym horoskopie, upraszam o pisemne potwierdzenie zapowiedzianej tam podwyżki.
a co sie dzieje u pana polaszka
Publiczne pomówienia, znieważenia na forum internetowym.
Jak dochodzić swoich praw?
Każdy ma prawo do wyrażania opinii.
Trzeba jednak uważać, aby krytykując innych na forum publicznym lub w internecie, nie narazić się na zarzut naruszenia dóbr osobistych lub zniesławienia czy znieważenia.
Jaka kara grozi za takie zachowanie? Sprawdź, jak formułować zarzuty, by nie przekroczyć dozwolonych granic. Jak dochodzić swoich praw, gdy ktoś bezpodstawnie cię obraża?
Tagi: naruszenie dóbr osobistych, ochrona dóbr osobistych, zniesławienie w internecie, znieważenie
TweetnijDrukuj artykuł Poleć artykuł RSS Tekst: Iwona Sysik
Sprawdź w internecie
Autor: Radosław Wojnar
Znieważenie za pomocą środków masowego komunikowania podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku
Uważaj na publiczne wyrażanie krytycznych opinii
Zdarza się, że załatwiając sprawy urzędowe, spotykasz się z niekompetencją urzędników, opieszałością postępowań, błędami lub wręcz celowym działaniem utrudniającym załatwienie sprawy. W takich sytuacjach trudno nie krytykować urzędników.
Musisz się jednak pilnować, aby twoja krytyka nie przekroczyła dopuszczalnych granic. Każdy obywatel – niezależnie od sprawowanej funkcji – ma bowiem prawo do ochrony swoich dóbr osobistych, w tym czci i godności osobistej.
Dotyczy to także podmiotów gospodarczych, a więc producentów, sprzedawców i usługodawców. Oni też często narażają się na pretensje klientów za wady sprzedanych produktów czy wadliwie wykonane prace. W takiej sytuacji podniesienie zarzutów dotyczących ich działalności, zwłaszcza publiczne, może ostrzec innych klientów przed niesolidnością takich przedsiębiorców, ale trzeba być tu bardzo ostrożnym, aby krytyka nie obróciła się przeciwko krytykującemu.
Formułowanie ocen i krytycznych opinii powinno być wyważone, oparte na faktach i dotyczyć jedynie sfery publicznej lub gospodarczej działalności danej osoby.
Zniesławienie lub pomówienie to przestępstwo
Pomówienie innej osoby, grupy osób, osoby prawnej (na przykład jakiejś firmy) czy instytucji o postępowanie lub przymioty, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej albo narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, jest przestępstwem wymienionym w art. 212 Kodeksu karnego.
W jakiej sytuacji za publiczne zarzuty nie ponosi się odpowiedzialności
Nie ma przestępstwa zniesławienia, jeżeli zarzut postawiony niepublicznie (na przykład w prywatnej rozmowie) jest prawdziwy. Poza tym nie popełnia przestępstwa ten, kto publicznie podnosi lub rozgłasza prawdziwy zarzut:
dotyczący postępowania osoby pełniącej funkcję publiczną lub
służący obronie społecznie uzasadnionego interesu.
Rozgłaszając publicznie zarzuty dotyczące działalności urzędników lub przedsiębiorców, nie poniesiesz odpowiedzialności karnej, jeżeli zarzuty te są prawdziwe.
Domysły nie wystarczą
Należy bardzo uważać, aby nie przypisać komuś nieprawdziwych zachowań, na które nie ma się odpowiednich dowodów. Przekonanie, że masz rację, nie wystarczą. Przykładowo nie możesz rozgłaszać, że urzędnik wziął łapówkę lub fałszował dokumenty, jeśli nie zostało mu to udowodnione w postępowaniu karnym.
Nie powinniśmy też sami oskarżać przedsiębiorcy, że jest oszustem, nie płaci podatków, fałszuje dokumentację produktów, zatrudnia na czarno czy nie płaci pracownikom lub podwykonawcom.
W takich sytuacjach każdy, kto ma uzasadnione podejrzenie, że do takiego przestępstwa doszło, powinien zawiadomić o tym organy ścigania, aby one zbadały sprawę.
Zobacz także: Czego możesz dowiedzieć się o sąsiadach. Które informacje są powszechnie dostępne, a które nie?
Jaka kara grozi za zniesławienie
Przestępstwo zniesławienia podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. Jeżeli jednak sprawca dopuści się pomówienia za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
W razie skazania za przestępstwo pomówienia sąd może też (obok kary grzywny, pozbawienia lub ograniczenia wolności) orzec nawiązkę (określoną kwotę) na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
Jak dochodzić swoich praw
Ściganie przestępstwa określonego w art. 212 § 1 lub § 2 k.k. odbywa się z oskarżenia prywatnego. Oznacza to, że osoba, która czuje się pokrzywdzona, sama wnosi do sądu akt oskarżenia przeciwko sprawcy; musi przy tym pamiętać, że to na niej będzie spoczywać obowiązek udowodnienia, że przestępstwo zostało popełnione.
Właściwy jest tu sąd rejonowy dla miejsca popełnienia przestępstwa lub – jeśli popełniono je na obszarze podlegającym wielu sądom – dla miejsca jego ujawnienia bądź miejsca zamieszkania na stałe sprawcy przed popełnieniem przestępstwa.
Konieczność wnoszenia prywatnego aktu oskarżenia oraz związane z tym koszty (300 zł na pokrycie zryczałtowanych wydatków postępowania), a zwłaszcza skomplikowane postępowanie dowodowe zniechęcają wiele osób, które czują się pomówione lub znieważone, do dochodzenia swoich praw w procesie karnym.
Z drugiej strony jednak rygory, jakie wiążą się z postępowaniem karnym, ograniczają pieniactwo i kierowanie do sądów karnych spraw błahych.
Wielu komentatorów uważa, że sprawy o pomówienie nie powinny być w ogóle rozstrzygane przed sądem karnym, lecz w procesie cywilnym, art. 212 powinien zaś całkiem zniknąć z Kodeksu karnego.
Kiedy zachowanie ma charakter znieważający
Innym przestępstwem, jakiego można się dopuścić, wyrażając o kimś opinię, jest znieważenie określone w art. 216 k.k.
Wskazany przepis nie precyzuje, co należy rozumieć przez znieważenie. Ma ono swoje źródło przede wszystkim w powszechnej negatywnej ocenie formy wypowiedzi.
„O tym, czy zachowanie miało charakter znieważający, decydują dominujące w społeczeństwie oceny i normy obyczajowe, a nie subiektywne przekonanie osoby rzekomo znieważonej” (uchwała Sądu Najwyższego z 5 czerwca 2012 r., sygnatura SNO 26/12, LEX 1231618).
Dlatego za znieważenie może być uznane skierowanie do kogoś słów powszechnie uznanych za obraźliwe, wulgarne, mających na celu ośmieszenie lub skompromitowanie danej osoby.
Warto pamiętać, że „wolność słowa, w tym głoszenia poglądów, podlega takim ograniczeniom, jakie są niezbędne do ochrony między innymi dobrego imienia osób trzecich.
Nie odbierając więc nikomu prawa do krytyki, przyjąć trzeba, że prawo to napotyka ograniczenia zakreślone między innymi przez ochronę dobrego imienia innych osób, która jest składową konstytucyjnej zasady ochrony godności człowieka” (wyrok Sądu Apelacyjnego w Gdańsku z 30 stycznia 2002 r., sygnatura II Aka 577/01, OSAG 2002/1/6).
Jaka kara grozi za znieważenie na forum publicznym lub w internecie
Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo choćby pod jej nieobecność, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności.
Natomiast znieważenie za pomocą środków masowego komunikowania podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
Podobnie jak w przypadku pomówienia w razie skazania za przestępstwo znieważenia za pomocą środków masowego przekazu sąd może orzec nawiązkę na rzecz pokrzywdzonego, Polskiego Czerwonego Krzyża albo na inny cel społeczny wskazany przez pokrzywdzonego.
Ściganie tego przestępstwa również odbywa się z oskarżenia prywatnego.
Kara za znieważenie urzędnika
Inaczej jest w wypadku znieważenia konstytucyjnych organów państwa (prezydenta, premiera) lub funkcjonariusza publicznego podczas wykonywania czynności służbowych (urzędnika, sędziego, policjanta).
Takie przestępstwo jest ścigane z urzędu i podlega karze grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch (znieważenie konstytucyjnych organów państwa) lub do roku (znieważenie funkcjonariusza publicznego).
Naruszenie dóbr osobistych
Dobra osobiste człowieka to w szczególności zdrowie, wolność, cześć, swoboda sumienia, nazwisko lub pseudonim, wizerunek, tajemnica korespondencji, nietykalność mieszkania, twórczość naukowa, artystyczna, wynalazcza i racjonalizatorska.
Pozostają one pod ochroną prawa cywilnego niezależnie od ochrony przewidzianej w innych przepisach (na przykład w prawie karnym, autorskim lub wynalazczym).
Kiedy dochodzi do ich naruszenia
Każde działanie, które narusza dobro osobiste, jest uznawane za bezprawne, jeżeli nie zachodzi żadna ze szczególnych okoliczności je usprawiedliwiających. Za okoliczności wyłączające bezprawność w orzecznictwie sądowym uznaje się:
działanie w ramach porządku prawnego, to jest działanie dozwolone przez obowiązujące przepisy prawa (na przykład podniesienie prawdziwego zarzutu w interesie społecznym – poinformowanie konsumentów, że określony produkt jest niebezpieczny);
wykonywanie prawa podmiotowego (na przykład podnoszenie zarzutów w związku z dochodzeniem roszczeń z umowy albo podnoszenie zarzutów w środkach odwoławczych od decyzji);
zgodę pokrzywdzonego (ale z zastrzeżeniem uchylenia jej skuteczności w niektórych przypadkach) oraz
działanie w obronie uzasadnionego interesu (wyrok Sądu Najwyższego z 19 października 1989 r., sygnatura II CR 419/89).
Ochrona dóbr osobistych osób wykonujących funkcje publiczne jest oparta na tych samych zasadach, jednak granice dozwolonej krytyki w odniesieniu do tych osób są zazwyczaj szersze niż wobec osób prywatnych. T
o jednak nie oznacza całkowitej bezkarności krytykującego, zwłaszcza w sytuacji gdy podnosi on nieprawdziwe zarzuty.
Czym grozi naruszenie czyichś dóbr
Podnosząc nieprawdziwe zarzuty, można się narazić na odpowiedzialność cywilną, a także opisaną wcześniej odpowiedzialność karną. Zgodnie z art. 24 § 1 Kodeksu cywilnego ten, czyjego dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądać zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne.
W razie dokonanego naruszenia może on także żądać, żeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, a w szczególności żeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie.
Przeprosiny i naprawa szkód majątkowych
Zazwyczaj chodzi o złożenie przeprosin za pomocą takich środków przekazu, jakich użyto przy naruszeniu dóbr osobistych. Pokrzywdzony może również żądać zadośćuczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.
Jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa (na przykład ktoś stracił pracę, czyli źródło utrzymania), poszkodowany może żądać jej naprawienia na zasadach ogólnych (wypłaty odszkodowania).
Z tego ostatniego roszczenia mogą też skorzystać przedsiębiorcy, jeżeli na skutek naruszenia ich dóbr osobistych (na przykład przez podniesienie nieprawdziwych zarzutów o nierzetelności) zmniejszyły się ich dochody, stracili klientów, kontrahenci rozwiązali z nimi umowy.
Wielkość szkody może w takim przypadku sięgać setek tysięcy, a nawet milionów złotych, a sprawca szkody może być zobowiązany przez sąd do jej naprawienia.
Pomówienie i zniesławienie
Łatwość rozpowszechniania poglądów - zwłaszcza w sieci internetowej - powoduje, że sprawy o pomówienie czy zniesławienie częściej niż kiedyś trafiają na sale sądowe.
Do pomówienia może dojść w różnych okolicznościach - nie tylko w internecie (np. na blogu czy na forum internetowym), ale i w pracy, w artykule prasowym w gazecie tudzież w innych środkach masowego przekazu (narasta np. problem pomawiania w mediach społecznościowych), itd.
Przybiera ono bardzo różne postaci.
Zupełnie przykładowo, szczególnie przykre bywa pomówienie o popełnienie przestępstwa, np. o kradzież, o posiadanie narkotyków czy handel nimi, o korupcję (łapówkę), o oszustwo, o fałszowanie dokumentów, o groźby karalne, o plagiat - jak też o o mobbing czy molestowanie w miejscu pracy tudzież o chorobę psychiczną, a nawet o romans.
Pokrzywdzony nie jest wobec oszczerstwa bezbronny.
Zatem jak się bronić?
Jednym z trybów dochodzenia sprawiedliwości jest postępowanie cywilne.
To, co w praktyce określamy często jako sprawę o pomówienie, rozpoczyna wniesienie pozwu. Najczęściej to pozew w sprawie o ochronę dóbr osobistych (podstawę prawną stanowi tu Kodeks cywilny, przede wszystkim art. 23-24 kc). Powodowie, sprzeciwiając się szkalowaniu, liczą wówczas - w zależności od okoliczności - na odszkodowanie lub zadośćuczynienie.
Bywa, że postępowanie cywilne nie wyczerpuje ścieżki prawnej w sprawie związanej z bezpodstawnymi, wysuniętymi bez dowodów zarzutami. Zniesławienie to przestępstwo. Art. 212 Kodeksu karnego (kk) przewiduje, że grozi za nie kara grzywny, ograniczenia wolności, a niekiedy nawet pozbawienia wolności do roku.
Oskarżenie (a ściślej: akt oskarżenia) wnosi sam pokrzywdzony.
Ofiarą pomówienia może paść każdy, choć siłą rzeczy najgłośniejsze są na ogół sprawy dotyczące osób postrzeganych mniej lub bardziej ściśle jako osoby publiczne - burmistrza, dziennikarza, dyrektora szkoły, nauczyciela, radnego, policjanta, urzędnika czy w ogóle funkcjonariusza publicznego. Nie oznacza to jednak, że problemów ze zniesławianiem i fałszywymi oskarżeniami nie mają osoby prywatne, a także przedsiębiorcy (firmy).
Tym ostatnim doskwierają np. negatywne komentarze wystawiane przez konkurentów na portalach aukcyjnych (jak choćby Allegro). Jeśli nie chcecie Państwo ryzykować, że prowadząc sprawę samodzielnie popełnicie jakiś błąd bądź nie wiecie co zrobić i szukacie porady, proponuję kontakt. Pomagam w tego typu sprawach.
Jakbyście nazwy nie zmieniali, to etos macie ten sam, a na karkach jeszcze oddech Stalina. W każdej postsowiecji tak jest Zrozumnie mnie każdy kto choć raz miał styczność z Policją w krajach nie wchodzących w skład byłego bloku wschodniego.
Jak szybko przedawnia się zniesławienie w internecie?
Wielce pomocny portal e-prawnik.pl w sierpniu 2010 omówił problem przedawnienia internetowego zniesławienia
Wielce pomocny portal e-prawnik.pl w sierpniu 2010 omówił problem przedawnienia internetowego zniesławienia -
W pewnej sprawie karnej pojawił się problem, od kiedy liczyć termin przedawnienia przestępstwa zniesławienia (art. 212 k.k.) polegającego na umieszczeniu wpisu na stronie internetowej – czy od chwili umieszczenia wpisu, czy dopiero od chwili, w której ten wpis zostanie usunięty?
Zniesławienie jest przestępstwem ściganym z oskarżenia prywatnego i terminy przedawnienia są tu dość krótkie (art. 101 §2 k.k.).
Sprawa w formie pytania prawnego trafiła aż do Sądu Najwyższego, który odmówił podjęcia uchwały, ale stwierdził, że:
Chwilą popełnienia przestępstwa określonego w art. 212 § 2 kk, polegającego na umieszczeniu w internecie treści o charakterze zniesławiającym, jest chwila dokonania danego wpisu, a nie jego usunięcia.
SN wpierw wyjaśnił, że – niezależnie od ujęcia teoretycznego – zniesławienie nie jest przestępstwem trwałym.
Nie składa się bowiem z wielu zachowań (jak np. znęcanie się nad rodziną), tylko z jednego konkretnego komunikatu, nie polega też na utrzymywaniu stanu bezprawnego przez określony czas (jak np. nielegalne posiadanie broni). Jak zauważył SN: „stanu utrzymywania w internecie umieszczonej tam przez sprawcę treści zniesławiającej ustawa nie uznaje za bezprawny”. SN przywołał tu – za Prokuratorem Generalnym – przykład zniesławienia w prasie.
Archiwalne egzemplarze gazety są przecież przetrzymywane w bibliotekach, ale nie oznacza to, że przestępstwo zniesławienia trwa aż do zniszczenia ostatniego z nich.
Oczywiście dopóki wpis jest dostępny na stronie WWW, prawa pokrzywdzonego są naruszane.
Ale zniesławienie to przestępstwo formalne, co oznacza, że liczy się tu samo narażenie, a nie rzeczywisty skutek (i to, jak długo on trwa).
Owo postanowienie Sądu Najwyższego jest z 29 czerwca 2010 roku (sygn. akt I KZP 7/10).
Mamy jednak dwie dodatkowe kwestie.
Jeśli sąd najwyższy innego państwa Unii Europejskiej wyda postanowienie odmienne – że przedawnienie internetowego zniesławienia jest liczone od innego momentu, np. od chwiliskasowania występnych treści, to w państwach Unii będą panowały różne prawa? Oczywiście, nie byłoby to jakimś odstępstwem, choć najkorzystniejszym statusem (dla unijnych obywateli) byłyby jednakowe przepisy.
Zresztą to nie jedyny przypadek, kiedy to w każdym państwie te same przestępstwa są karane w odmienny sposób (np. dopuszczalna zawartość alkoholu we krwi kierowcy jest różnie ustalana, choć w jednej wielkiej Europie, nie tylko w UE, powinna być jednakowa).
Ponadto wydaje się, że SN nie wziął pod uwagę przypadku, kiedy zniesławienie o jednakim tekście jest zamieszczane co pewien czas i trudno liczyć termin przedawnienia od momentu zamieszczenia pierwszej kalumnii.
Można to raczej porównać z systematycznym zamieszczaniem ogłoszenia prasowego, które kogoś zniesławia.
Albo jeśli obraźliwe ulotki rozrzucane są co pewien czas lub na murach smarowane są podobne pomówienia, opisujące działania jakiejś osoby lub grupy osób.
Zgodnie z rozsądkiem, termin przedawnienia (nawet powołując się na logikę postanowienia SN) powinien być liczony od ostatniego takiego występku, przy czym ciąg tego typu niechlubnych wydarzeń powinien być uznany za przestępstwo ciągłe, zatem winowajcy powinni być osądzeni surowiej.
Pani MCh (trójmiejska pisarka) zniesławiła mnie na portalu NaszaKlasa oraz Salon24, publikując tam, że na portalu NaszaKlasa zarejestrowałem się i tamże udzielałem jako nieznany mi Jacek Kawalec, przez co sprowokowała mnie do zamieszczania internetowych retorsji w ramach samoobrony, przy czym moje riposty na tyle ją rozsierdziły, że uruchomiła gdańską Temidę (sprawa cywilna IC692/09 oraz karna VIIIK155/10).
Pani ta parokrotnie (a to sama, a to wespół ze swoimi znajomymi) na różnych portalach umieszczała kłamstwo o byciu przeze mnie inną osobą.
Ostatni znany mi przypadek kolejnego pomówienia mnie przez pisarkę, to jej pismo przesłane do redakcji portalu Klub Inteligencji Polskiej, w którym napisała – „Nikt go nie popierał, więc założył fikcyjne konto Jacka Kawalca i z tego konta obrażał uczestników forum.
Mnie obrażał, oczerniał i drwił”.
Nie ulega wątpliwości, że pisarka wszelkie nieeleganckie teksty napisane przez owego JK przypisywała mnie; ponadto wielu użytkowników internetu było przekonanych, że istotnie tak było, zatem ruszyła do sądów z przekonaniem, że ma rację.
Rozsądek i postanowienie SN nakazuje uznać, że termin przedawnienia opisywanego zniesławienia należy liczyć od daty nadesłania tego pisma do KIP, czyli od listopada 2012, jednak znając żwawość naszych sądów, można obawiać się, czy trójmiejski sąd zdąży rozstrzygnąć wieloletnie przewiny pisarki.
Pismo skierowane do KIP spowodowało skasowanie mojego artykułu z tego portalu, natomiast znajomi pisarki pozwalają sobie na zamieszczanie dziesiątek komentarzy typu – „Ona zdemaskowała pana, że korzystał pan z drugiego konta na Naszej Klasie, pan w odwecie oskarżył ją o kłamstwa, fałszerstwa”, „pańskie zachowanie jest nikczemne, panie Naleziński”, „Nikt, kto zapoznał się z nim nie miał najmniejszych wątpliwości, że konto Jacka Kawalca należało do p. Nalezińskiego”, „Wypiera się pan, bo aby się przyznać do niebotycznej wręcz nikczemności jakiej pan się dopuścił, to trzeba mieć odwagę cywilną i honor”.
Ponieważ ostatnio media omawiały tego typu zniesławienia, sugerując karanie takich anonimowych autorów, przeto Temida powinna zaprosić do swojego gmachu kilka osób w ten sposób mnie zniesławiających.
Postanowiłem wytoczyć proces karny tej kłamczusze, choć – jak wielu uważa – wielce szanowanej obywatelce naszego państwa, co dowodzi, że można mieć dwa oblicza (znany kardiolog, tak przydatny Polsce, połączył geniusz z łapówkami).
W połowie grudnia 2012 skierowałem prywatny akt oskarżenia do SR w Gdyni i oczekuję na sprawiedliwy a rzetelnie prowadzony proces karny, o czym będę informował.
Zniesławianie w wykonaniu pisarki trwa już od 2009 roku i w końcu zdecydowałem się na drogę sądową.
Obok pisarki jest kilku użytkowników internetu (znajomych i jej przyjaciół), którzy wypisują podobne pomówienia (że pisałem jako Kawalec), przy czym w internecie przedstawiają zaskakujący dowód swej prawdomówności (wylansowany przez samą pisarkę).
Temida będzie miała twardy orzech do zgryzienia, bowiem ja wiem, że nie pisałem jako Kawalec, zaś internetowi intelektualni anonimowi gawrosze są przekonani, że pisałem jako ów użytkownik internetu. Czy każdego z tych „dżentelmenów” należałoby z osobna oskarżyć o zniesławienie, czy można to uczynić grupowo (osoby te są na tyle odważne, że nie podają swych danych osobowych)?
Sprawa jest o tyle interesująca, że jeśli sąd okaże się tyle solidny i wnikliwy, co niezawisły i przyjmie oczywistą prawdę, iż nie pisywałem jako Jacek Kawalec, to pod wielkim znakiem zapytania stanie wyrok wydany 18 grudnia 2009 w Gdańsku, bowiem został on wydany na podstawie zeznań osoby niezasługującej na zaufanie nie tylko sądowe, ale i publiczne, choć profesja sprawowana przez p. MCh powinna ją mobilizować do wzorowej obywatelskiej postawy w społeczeństwie, natomiast jej sposób działania na portalach i Salon24 oraz (zwłaszcza) NaszaKlasa i późniejsze szarżowanie po trzech sądach oraz nasyłanie komorników, nie przydaje splendoru tej wielce sympatycznej – jak wielu internetowych dyskutantów uważa – obywatelce. Niestety, ów wyrok został wydany (na podstawie sfałszowanego pozwu sporządzonego przez adw. Kolankiewicza) przez sędziego Midziaka, który nie zauważył manipulacji a ponadto nie wziął pod uwagę fałszerstwa podpisu w wykonaniu pisarki w aspekcie pomówienia mnie, że pisałem jako Kawalec oraz nie powiadomił mnie o terminie wydania wyroku, przez co uniemożliwił apelację od wyroku.
Ciekawe, w jaki sposób rozwikła tę sprawę trójmiejska Temida, bowiem owa pani i jej zwolennicy są przekonani, że pisałem jako Kawalec, natomiast ja wiem, że nigdy jako ów „dżentelmen” nie pisałem.
Ciekawe, jaki specjalista powołany przez sąd (lub spoza sądu) podpisze się swoim nazwiskiem pod opinią, że udzielałem się jako Kawalec? Kto swój autorytet rzuci na pastwę losu – taka osoba musiałaby mieć coś z głową, gdyby potwierdziła wspomnianą kuriozalną a absurdalną tezę.
Ponieważ coraz częściej media podają informacje o poszkodowanych przez rozmaitych złośliwców, nawiedzeńców, dewiantów itp., którzy w obrzydliwy sposób zniesławiają wybranych obywateli, przeto wspomniany proces powinien być przeprowadzony szczególnie starannie, zaś wyrok powinien być podany do publicznej wiadomości, o co zresztą wystąpiła sama p. MCh (oczywiście, kiedy była przekonana, że to jej sąd przyzna rację, lecz do tej pory tego nie uczynił).
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!