Nie samym chlebem...
Wraz z powrotem Pomorza do Macierzy w 1920 r. pojawiło się wiele problemów, związanych m. in. z rozwojem gospodarczym powiatu chojnickiego. Było to następstwo zacofanej struktury gospodarczej nie tylko naszego regionu, ale i całego kraju.
Poważnym czynnikiem blokującym rozwój gospodarczy był brak więzi ekonomicznej z rynkiem ogólnokrajowym. Fatalny stan infrastruktury w sferze komunikacji (drogi i tabor) pogłębiał jeszcze ten proces.
Pszczoły i drób
Rynek lokalny w początkowo omawianym okresie nastawiony był w znacznym stopniu na wymianę produkcji pomiędzy miastem a obszarami wiejskimi. Rezultatem tego były jarmarki i targi, a domokrążcy zbierali obfite żniwo. Warto wspomnieć, iż największe targi odbywały się w Chojnicach, Brusach i Czersku (w pow. chojnickim w 11 miejscowościach), a targowano wyrobami rzemieślniczymi, płodami rolnymi, żywnością i zwierzętami.
Należy wspomnieć, bo jest to istotne, że utrzymywanie się cen produktów rolnych i hodowlanych na niskim poziomie często na granicy opłacalności było wynikiem stagnacji gospodarczej, przy czym nie malała rozpiętość między cenami płodów rolnych i wyrobów przemysłowych. Oprócz hodowli zwierząt domowych dość powszechna była hodowla drobiu, a powiat chojnicki klasyfikował się na trzeciej pozycji po kartuskim i świeckim.
Kto w chwili obecnej wie, że w dziedzinie pszczelarstwa wyprzedzały nasz powiat tylko wąbrzeski, toruński i grudziądzki?
Za granicę...
Mimo niesprzyjającej koniunktury w wielu dziedzinach rolnictwo chojnickie w okresie dwudziestolecia międzywojennego zaspakajało podstawowy pobyt rynku wewnętrznego, a nawet pewną część swojej produkcji przeznaczało na rynek zagraniczny, w szczególności Anglii, Francji i Niemiec. Najwięcej wyeksportowano bekonu, np. w 1935 r., było to prawie 500 ton. Było to możliwe dzięki bekoniarni w Chojnicach, która zintensyfikowała produkcje i eksport od momentu, kiedy została oddziałem „Bacon Export” w Bydgoszczy. Zakład stanowił spółkę, której udziałowcami byli Robert Drews narodowości niemieckiej, posiadający obywatelstwo polskie i Łucjan Klimaszewski. Wyroby produkowane słynęły z wysokiej jakości i były wielokrotnie nagradzane. Ich sława nawet dotarła za ocean, a i amerykanie potrafili docenić ich niepowtarzalny smak.
Oprócz wspomnianego bekonu eksportowano na rynki zagraniczne dość pokaźną ilość płodów rolnych (najwięcej ziemniaków) i leśnych. Tych ostatnich w ciągu roku było wcale niemało. I tak roczna wysyłka w latach trzydziestych samych grzybów wynosiła ok. 250 t rocznie, jagód ponad 50 t. Ciekawostką może być fakt, iż raków wysyłano nie taką małą ilość, skore dane za 1935 r. wykazują 5, 3 t. Trzeba pamiętać, iż dane te dotyczą tylko powiatu chojnickiego. Stan eksportu wpływał w pewnym stopniu na konsumpcję wewnętrzną, której wysokość specjalnie nie odbiegała od średniej krajowej. W zestawieniu z danymi krajów Europy Zachodniej była o 2,5 razy niższa. Dane statystyczne z lat międzywojennych podają, iż średnie spożycie mięsa na jednego mieszkańca Polski wynosiło 17 kg rocznie, a dla powiatu chojnickiego w 1930 r. – 16,1 kg, w latach 1932 – 37 – 18,7 kg.
W województwie pomorskim z racji dostępności surowca, w naszym regionie również pierwszoplanową rolę odgrywał przemysł i drzewny, który dysponował 35 tartakami na 123 istniejące w całym województwie. Do największych zaliczano tartak Krenskiego w Rytlu zatrudniającego w latach trzydziestych ponad 200 osób. Jego produkcja miesięczna wynosiła 3300 m. sześciennych tartego drewna. Rynki zbytu znajdowała za granicą, a nawet stanowiła skuteczną konkurencję z firmami rosyjskimi i fińskimi.
Każdy sobie rzepkę skrobie...
Fabryki mebli były zlokalizowane w Czersku (3) i w Chojnicach (2). Niekwestionowanym liderem w tej branży były Zakłady Przemysłowe Hermana Scotta w Czersku. Ten prawdziwy „kolos” w 1930 r. zatrudniał 462 pracowników, w tym 60 biurowych. W odróżnieniu do produkcji tartacznej 80 proc. wytwarzanych dóbr przeznaczonych było na rynek krajowy – głównie Warszawy i Śląska. Do dzisiaj zachowały się wspomnienia wytwarzanych listew i beczek słynących z jakości, podobnie jak wytwarzanych tam drewnianych domków.
Trzeba jednak stwierdzić, że zakłady rzemieślnicze, jak przemysłowe skupiały się w okolicach trzech miejscowości takich jak Chojnice, Czersk i Brusy. W mniejszych miejscowościach takich jak: Karsin, Łąg, Rytel i Wiele oraz innych - skupiały się małe warsztaty, a przeważały takie jak: młyny (37), piekarnie, rzeźnicze (105), mleczarnie (11), zakłady stolarskie (127), kowalskie (129), cegielnie (23), jednak praca w nich uzależniona była od podaży i często stanowiła charakter pracy sezonowej.
Ich produkcja głównie zaspakajała potrzeby rolników z powiatu chojnickiego i stanowiła zaledwie 3 proc. ogólnej wartości produkcji rzemieślniczej Pomorza.
Na niezłym poziomie stało gorzelnictwo i browarnictwo. Trzy browary, na ogólną liczbę 11 pomorskich znajdowały się na trzecim miejscu pod względem ilości produkowanego piwa.
Jednoznacznie wynika, iż podstawowymi gałęziami produkcji oraz głównymi źródłami utrzymania było rolnictwo i przemysł związany z leśnictwem. To właśnie decydowało o profilu gospodarczym powiatu i uzależnione było od stanu rolnictwa i leśnictwa. Taka sytuacja utrzymała się do 1939 r., a zmieniły ją lata powojenne.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (16)
- Komentarze Facebook (...)
16 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!