Tekst i fot. Agata Wiśniewska - 2015-10-07 12:54:15
Lektor z zamiłowaniem do Kaszub
Swego czasu Maciej Gudowski był także lektorem w serialach animowanych Warner Bros.
Od 30 lat niepostrzeżenie towarzyszy nam w codziennym życiu, wkradając się do naszych domów za sprawą odbiorników radiowych i telewizyjnych. - Jeśli lektor nie przeszkadza w oglądaniu filmu, to jest dobrze - dzielił się wczoraj swoimi spostrzeżeniami i doświadczeniem zawodowym z chojniczanami Maciej Gudowski, lektor i spiker radiowy.
Maciej Gudowski, z wykształcenia ekonomista, pracę w Polskim Radiu rozpoczął w latach 80. Gdyba była możliwość, chciałby wrócić do spikerowania w rozgłośni, bo jak mówi radio jest intymne a telewizja bardziej z przytupem. Mimo to Gudowski doskonale się w niej odnalazł.
- Janusz Szydłowski, Tomasz Knapik, Andrzej Matul to moi mistrzowie. Jedyni w swoim rodzaju. Można się na kimś wzorować, ale nie naśladować. Trzeba zawsze dać coś swojego - zaznaczał lektor, na spotkanie z którym do Chojnickiego Centrum Kultury przybyło także sporo młodych ludzi. Słuchaczy nie zanudzał długim wstępem, a od razu postawił na formułę otwartą z pytaniami.
Ulubione filmy z jego udziałem? - Wszystkie z Louis de Funès, kino Felliniego, James Bond, Indiana Jones. Kino Woody'ego Allena. Dialogi fantastyczne i same pomysły kapitalne - mówił z uśmiechem na twarzy. Z seriali dużym sentymentem darzy dwa, skrajnie różne: "Z archiwum X" i "Dynastię". Pierwszy z wymienionych miał być jedynie alternatywą dla meczów, jaką Dwójka dała widzom, a okazał się niekwestionowanym hitem. "Dynastię" za to oglądali wszyscy. - To był pierwszy taki serial - wspominał Maciej Gudowski. Dzisiaj czytanie listy dialogowej do 90-minutowego filmu zabiera lektorom około 100-105 minut. - Czytamy a vista, dlatego ważne jest dobre tłumaczenie i opracowanie - przyznał pan Maciej.
Jak sobie radzi ze śmiechem? - Nie radzę. Dopada mnie i wykańcza, wtedy trzeba zrobić przerwę - nie krył gość. - Nawet, jeśli film może być klapą, trzeba go pojechać do końca. Nie możemy kaprysić, bo drugi raz nie zadzwonią - mówił Gudowski. Pamięta przypadek w swej karierze, kiedy jednego dnia musiał przeczytać dwa razy ten sam film dla różnych stacji. Produkcje różniły się tłumaczeniem. Jak radzi sobie z towarzyszącymi emocjami w trakcie czytania? - Siebie trzeba włożyć w każde czytanie, ale jak lektor zaczyna się zagrywać na śmierć, to nie jest już dobrze. Emocje muszą być, ale nie tak wielkie - odpowiadał Maciej Gudowski zaznaczając, że praca lektora to nie to samo co praca aktora.
Zapytany o to, co zmieniło się w kinie na przestrzeni lat odniósł się głównie do filmów akcji. - Tęsknię za filmami kręconymi 15-20 lat temu. To co mnie teraz niepokoi, to dynamika. Nerwowo pracująca kamera, nie jestem w stanie się skupić, mnie to męczy. Kiedyś jak był pościg, to był pościg. Policjanci gonili zbirów, auta się przewracały, coś wybuchało. Teraz jak policjanci gonią bandytę, to wszystko nadal się dzieje, a oni do tego jeszcze cały czas gadają - podzielił się swoimi spostrzeżeniami.
Osobą, która chętnie wyraża opinię na temat pracy pana Macieja jest jego mama. - Znowu cię słyszałam. I na jedynce i dwójce. Nie za dużo tego? - przytaczał słowa swej rodzicielki, która w opowieściach pojawiała się niejednokrotnie.
Maciej Gudowski dzienne czyta osiem godzin, w przeliczeniu na filmy cztery. W trosce o gardło lektor unika dużych skupisk ludzi grożących grypą, zimnych napojów, lodów, przeciągów. - Na herbatę pozwalam sobie tylko rano, bo wysusza gardło. Tak samo z kawą. W ciągu dnia najlepsza letnia woda - zdradzał swoje sposoby na utrzymanie głosu w dobrej kondycji. Ostatnio ze swą pracą wyszedł poza mury radia i telewizji wkraczając do warszawskiego metra. - Głos z linii metra poszerza świat zawodowej przydatności lektora. To jest fajne - skomentował.
Odpoczywać od 43 lat przyjeżdża na Kaszuby. - Zazwyczaj bazuję między Męcikałem a Drzewiczem - zdradził pan Maciej nie kryjąc uwielbienia dla naszego terenu i ludzi. - Tutaj nie ma zawiści, wściekłości, pędu - mówił z uznaniem. - Gdy jadę z Warszawy, za Świeciem robi się bajka. Widać rękę gospodarza - dodał Gudowski. Lektor chwalił m.in. chojnickie centrum z urokliwymi kamieniczkami i ratuszem, czy Kaszubską Marszrutę i zaklinał, że to żadne lokowanie produktu. Zaopatrujący się w wędliny czy pieczywo w Brusach, chyba już przywykli do tego, że głos pana z kolejki brzmi dziwnie znajomo...
Każdy kto chciał zadać pytanie osobiście Maciejowi Gudowskiemu miał szansę uczynić to jeszcze w kuluarach. Był też czas na autografy i pamiątkowe zdjęcia. Dzisiaj lektor wraz z aktorami Chojnickiego Studia Rapsodycznego czytał dla dzieci "Mikołajka".
Artykuł pochodzi z portalu www.chojnice24.pl
6 komentarzy
BEATA
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!