Zmiana polityczna oczami chojnickiego stalinisty
W 1954 r. Powiatowy Komitet Frontu Narodowego w Chojnicach (wspólna lista wyborcza wszystkich politycznych ugrupowań komunistycznych) wydał napisaną przez Stanisława Mędelskiego książkę pod tytułem Chojnicka opowieść o przemianach. Książkę drukowała Robotnicza Spółdzielnia Wydawnicza „Prasa” z Bydgoszczy. Warto zaznaczyć, że w tamtym czasie istniał w Chojnicach tzw. radiowęzeł, czyli sieć głośników miejskiej rozgłośni, która była w rękach władzy.
Nie było żadnej niezależnej prasy lokalnej, a jedyny periodyk, jaki w tych stalinowskich czasach wychodził, tj. „Życie Chojnic” (1953-1956) miał głęboko propagandowy charakter. Stąd każde wydawnictwo niosło potencjalnie duży efekt oddziaływania na mieszkańców miasta i powiatu. Działo się to tuż po zmianie nazwy państwa polskiego na Polska Rzeczpospolita Ludowa (PRL), według konstytucji kreślonej piórem Stalina, gdzie jeden z zapisów głosił: PRL „likwiduje klasy społeczne żyjące z wyzysku robotników i chłopów”. Odtąd w wyniku konsolidacji władzy przez komunistów polskich pod nadzorem sowieckim suwerenem przestawał być naród, a stawał się nim „lud pracujący miast i wsi”. Trwały, rozpoczęte tuż po śmierci Ławrentija Berii w ZSRR ostre represje wobec Kościoła katolickiego w Polsce, jego hierarchę Prymasa Polski, kard. Stefana Wyszyńskiego, więzionego od września 1953 r. przez komunistyczny reżim. Władza prowadziła również walkę ze wszystkimi wyznaniami mniejszościowymi. Rok 1954 wyznaczał w Polsce początek politycznej odwilży, której znaków jednak w przestrzeni lokalnej brakowało jeszcze w tamtym okresie, a mieszkańcy powiatu nosili jeszcze w pamięci pobyt ponad 1200 swoich ziomków na Syberii, gdzie deportowały ich władze ZSRR.
Reklama | Czytaj dalej »
Charakterystyczną cechą niezbyt obszernej książki Mędelskiego był jej agitacyjny język, ukazujący różnice pomiędzy „złym” światem przedwojennym (przed 1939 r.) a „dobrym” światem powojennym.
Polska po 1945 r. nie miała możliwości zaistnieć jako niepodległe państwo, zarówno w wyniku Paktu Ribbentrop – Mołotow, jak i następstw napaści III Rzeszy Niemieckiej na ZSRR w 1941 i następnie ofensywy wojsk sowieckich wspieranych materiałowo przez aliantów zachodnich, po klęsce Hitlera w bitwie o Stalingrad. Konferencje pokojowe, na których ustalono porządek w Europie powojennej i na świecie, więc Teheran, Jałta i Poczdam, uznały politykę faktów dokonanych. Polska okupowana przez wojska Armii Robotniczo-Chłopskiej (później przemianowana na Armię Czerwoną), znalazła się na prawie pół wieku w granicach moskiewskich wpływów i znana była w świecie, jako radziecki satelita na arenie międzynarodowej. W tych właśnie warunkach nie było możliwości do odbudowy stosunków społecznych, ale też i do odbudowania gospodarki czy struktury społecznej i polityki, znanych z II Rzeczpospolitej. Niemniej przejmujący władzę na rosyjskich bagnetach polscy komuniści nie znajdowali w ludności szerokiego poparcia społecznego, dlatego jedną z dróg do zyskiwania społecznego zaufania i legitymacji do rządzenia, było wyzyskiwanie kontrastów rzeczywistości II RP i Polski Ludowej, ukazując realia w krzywym zwierciadle. Z tego narzędzia skorzystano także w Chojnicach przed wyborami do tzw. rad narodowych w 1954 r., które funkcjonowały na szczeblu województwa, powiatu i gminy. Nie były to jednak ciała samorządowe, a jedynie tzw. „terenowe struktury władzy”, całkowicie scentralizowanej w warunkach PRL, co już stanowiło kontrast polityczny i społeczny z rozwiniętym życiem samorządowym i obywatelskim Polski przed wybuchem II wojny światowej. Rady narodowe wybierano na trzy lata. Ich hierarchiczność wyrażała się poprzez możliwość uchylenia, przykładowo, przez konkretną Wojewódzka Radę Narodową, uchwał gminnej lub powiatowej rady narodowej.
Obraz rzeczywistości politycznej, społecznej i gospodarczej, jaki w Chojnicach powstał za sprawą Stanisława Mędelskiego jest efektywnym przeźroczem ideologicznym, dzięki któremu poznać można znaczenie ukazywania kontrastów politycznych dla celów manipulacji. W jednostronnym przekazie Mędelski nie informował czytelnika o meandrach zmiany historycznej i politycznej do jakiej doszło po 1944 r. w Polsce. Kreślił natomiast komunikat homofoniczny, pozbawiony perspektywy i zgodny z ideologią monopartyjnego państwa.
Niewielka objętościowo książka Mędelskiego (28 stron) podzielona została przez autora na 8 rozdziałów, a każdy z nich po tyradzie ideologiczno-politycznej i licznych odniesieniach skupiał się na sylwetce kandydata do rady narodowej danego organu władzy ludowej. I tak w rozdziale pierwszym autor zdecydował się na krótkie podsumowanie tego, co „[…] Tobie, Twemu miastu i Twej chojnickiej ziemi dała przez 10 lat Polska Ludowa” oraz wskazał różnice, pomiędzy „wyborami ludowymi” a „wyborami sprzed wojny”. W tym ciekawym porównaniu autor ujawnił, że poseł ziemi chojnickiej Roman Stamm (1879-1939), po tym kiedy został wybrany do Sejmu RP wszedł pierwszy raz na mównicę, kiedy protestował przeciwko obniżce diet poselskich, a drugi raz wtedy, gdy nowelizowano prawo lokatorskie, a opowiadał się za rugowaniem ludzi z domów za niezapłacone czynsze nawet zimą. Nie wspomniał jednak autor o tym, że Stamm był w Chojnicach prezesem Towarzystwa Kupców Samodzielnych, zasiadł jako reprezentant powiatu w Izbie Przemysłowo-Handlowej w Gdyni, był wiceburmistrzem Chojnic, a w październiku 1939 r. został rozstrzelany na polach Daleckiego (Chojnice) przez Niemców. Według Mędelskiego, Stamm reprezentował jedynie swoje interesy w ciałach przedstawicielskich. Stosunki w przedwojennej Polsce były krytykowane również przez wzgląd na łączenie stanowisk. Podawano przykład Leśna, gdzie przed wojną wójt był też urzędnikiem stanu cywilnego, organistą i kierownikiem szkoły. Obecnie wiadomo już, jak wielką władzę i liczbę stanowisk koncentrowali w swych rękach polscy komuniści po 1945 r. o czym Mędelski w swej krytyce sanacji nie wspomniał. W związku z uwagą o łączeniu stanowisk autor zapytywał czytelnika: „Czy w takich warunkach chłop kaszubski - kiedy w Sejmie reprezentował go kamienicznik, w starostwie rządził przysłany przez sanację legionista, a w gminie o jego losie decydował obszarnik”. Wykazywano więc istniejące przed wojną nierówności społeczne w odniesieniu do walki klasowej, pomiędzy „posiadaczami” a „proletariatem”. Choć przed II wojną światową nie istniał żaden cenzus majątkowy (ale były inne cenzusy – między innymi wykształcenia), to bariera kosztowa była na tyle skuteczna, że ludzie biedni, odcięci od możliwości zdobywania prestiżu i autorytetu, pozbawieni też byli możliwości szerszego uczestnictwa w życiu politycznym. Z kolei w Polsce Ludowej, to partia decydowała, kogo przedstawiać jako „kandydata do rady narodowej”. W książce Mędelskiego ukazywano reformę rolną wprowadzoną dekretem Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego w 1944 r., jako „przegonienie obszarników”, nie wspominając, że jej efektem było zerwanie kilkusetletniej tradycji i więzi społecznych, które stanowiły o rozwoju Polski przedwojennej. W rozdziale drugim autor przekonuje czytelnika, że władze państwowe w II RP zaniedbywały zarówno Kaszuby, jak i rozwój samych Chojnic, szczególnie wskazując, iż nikt nie dbał o rozwój przemysłu i dobrobyt miasta. Nic jednak nie znajduje się w tym ustępie o tym, że to właśnie zderzenie totalitaryzmów w 1945 r. ostatecznie pozbawiło Chojnice na długie dziesięciolecia miejsca, które poprzez aktywność gospodarczą wypracowali sobie po I wojnie światowej mieszkańcy naszego miasta. Przecież trzeba mieć na uwadze, że wtedy właśnie, tj. po 1945 r., Chojnice były obok Grudziądza jednym z dwóch miast najbardziej dotkniętych rekwizycjami oraz dewastacją substancji mieszkaniowej. Z Chojnic wywożono instalację całych zakładów, a Rosjanie już po ustaniu walk spalili ponad 30 % zabudowy miasta. Rzeczywiście ciężka sytuacja materialna w powiecie wynikająca zarówno ze struktury produkcji, jak i z Wielkiego Kryzysu oraz technologicznego zapóźnienia staje się w pismach stalinowskiego agitatora narzędziem walki z sanacją, którą oskarża się o wyzysk robotników z powiatu oraz odmowę udzielenia potrzebującym pomocy przez państwo polskie w 1935 r. [autor zapewne miał na myśli strajk chojnicki z 1932 r.], kiedy na rynku w Chojnicach wybuchł strajk biedoty, a który został brutalnie stłumiony przez policję, choć Mędelski wskazywał, iż pacyfikacji dokonali żołnierze, prawdopodobnie 1 batalionu strzelców z Chojnic. Tymczasem w 1954 r. autor pisał: „Socjalizm zapewnia nam wszystkim, to co najważniejsze: pracę, poszanowanie godności ludzkiej, wszechstronny wzrost dobrobytu i twórczy rozwój człowieka”. Dlatego, jak uważał Mędelski, chojniczanie przystąpili po „wyzwoleniu” miasta w 1945 r. do społecznego odbudowywania wodociągów, elektrowni i zakładów przemysłowych. W tych warunkach szczególnie ceniono inicjatywę powołania Zakładów Rybnych w Chojnicach, gdzie pracował kandydat do Wojewódzkiej Rady Narodowej „zasłużony racjonalizator” Leon Grzonkowski.
W świetle obecnej wiedzy groteską muszą być słowa Mędelskiego, który konstatował: „A więc najważniejszym jest to, że lud stał się gospodarzem w kraju i kowalem swojej przyszłości, że zrzucił ze swych pleców nienawistne jarzmo niewoli społecznej. Najważniejsze jest to, że Ty stałeś się wolnym człowiekiem, jak wolny stał się nasz naród, że nie nęka Cię widmo bezrobocia, nędzy i wyzysku, że minęły bezpowrotnie czasy hańby i upodlenia, które niósł za sobą ustrój kapitalistyczny”. Czy taki sposób prowadzenia mowy nie powinien stanowić definicji pojęcia cynizm? Oczywistym jest znaczenie zmian politycznych dla stosunków społecznych w Polsce po II wojnie światowej, ale zmiana kapitalizmu II RP na „socjalizm” PRL nie doprowadziła do zniwelowania różnic społecznych, jedynie do przesunięcia akcentu nierówności z znaczenia statusu społecznego i materialnego na kwestie światopoglądowe, które otwierały bądź zamykały drogę do stabilizacji i awansu zawodowego.
W trzecim rozdziale Mędelski podkreśla słabość przedwojennej infrastruktury drogowej i komunikacji na terenie powiatu chojnickiego, co ciążyło według niego na wymianie handlowej wsi z miastem. Kładąc przy tym nacisk na znaczenie wiedzy specjalistycznej rysuje obraz nowoczesnego rolnika, jako człowieka zapoznającego się z instrukcjami państwowych specjalistów od rolnictwa.
Wbrew swoim pochwałom dla rolnictwa i rolników ziemi chojnickiej, autor agituje na rzecz tzw. rolnictwa uspołecznionego, nawołuje do zakładania spółdzielni rolniczych i określa je, jako skuteczne narzędzie w walce z wyzyskiem chłopów, co jawnie polaryzuje grupy społeczne. W 1954 r. w takich uspołecznionych gospodarstwach i spółdzielniach żyło 418 rodzin na wsi chojnickiej, które gospodarowały na 4,5 tys. hektarów ziemi. W ręce państwa przez kolejne 25 lat miało się dostać jeszcze ok. 3 tys. hektarów ziemi w wyniku przejęć i konfiskat gospodarstw indywidualnych. Jedną z funkcjonujących wtedy spółdzielni rolniczych w pobliżu Chojnic była spółdzielnia „26 października” w Angowicach. W Ciechocinie pracowano na roli w ramach spółdzielni „Zgoda”, a w Wielkich Chełmach - skąd kandydowała do Powiatowej Rady Narodowej Marta Kruczewska - w spółdzielni „Kaszuba”. W ocenie autora książki, przemiany na wsi były po wojnie dzięki władzy ludowej tak głębokie, że młodzież mogła tam pozostać w życiu dorosłym, gdyż dzięki rozwojowi rolnictwa uspołecznionego, miała ona szansę na pracę w zawodach typowo miejskich: lekarzy, nauczycieli, ale też agronomów i zootechników. Autor zapowiadał, że po wojnie nastąpiło „wyzwolenie kobiety pracującej na wsi”.
Kulejące w Polsce przed 1939 r. zabezpieczenie z tytułu ubezpieczeń zdrowotnych nie pozostawiało piszącego książkę o chojnickich przemianach w złudzeniu, że po 1945 r. chorzy i biedni ludzie zyskali szeroki i łatwy dostęp do bazy leczniczej. Przy tym przypominano czytelnikom, że państwo dopiero po wojnie z pieniędzy publicznych walczyło z chorobami zakaźnymi, które w rzeczywistości przedwojennej „dziesiątkowały ludność”. Dlatego w 1954 r. uruchomiono w Chojnicach Powiatową Stację Sanitarno-Epidemiologiczną. Fakty te były świadectwem postępu cywilizacyjnego Chojnic w okresie powojennym. W tym samym roku kandydatem do Powiatowej Rady Narodowej w Chojnicach był lekarz z Brus Augustyn Witkowski.
W kolejnej części swego wywodu Mędelski wraca do spraw szkolnictwa, wskazując na różnice w jej strukturze wobec tego, jak wyglądała ona przed wojną. Do 1939 r. funkcjonowały w Chojnicach trzy szkoły ponadpodstawowe: Państwowe Gimnazjum Męskie, Miejskie Gimnazjum Żeńskie, Gimnazjum Kupieckie. Wszystkie te szkoły były płatne. W Gimnazjum Męskim pobierano opłatę w wysokości 220 zł, a w Gimnazjum Żeńskim 440 zł. W rzeczywistości powojennej szkoły te zastąpiły szkoły: Ogólnokształcąca, Zawodowa i Technikum Rachunkowości Rolnej. W tych okolicznościach Front Narodowy, jako kandydata do Powiatowej Rady Narodowej wysuwał Jana Koczwara, nauczyciela ze Szkoły podstawowej nr 1, który określany był, jako „syn chłopski”.
W sferze kultury wskazywano, że rządy sanacyjne wykazywały głęboką pogardę dla kultury ludowej, co jest w świetle obecnej wiedzy niezgodne z prawdą, bowiem właśnie w warunkach II RP rozwijały się studia nad mniejszościami etnicznymi i narodowymi. Wśród represjonowanych i marginalizowanych przez władzę Polski sanacyjnej działacze komunistycznego Frontu Narodowego widzieli Juliana Rydzkowskiego, który przed wojną miał żyć, jak „dziwak i odludek”. Jako przykład osób, które na ziemi chojnickiej rozwinęły kulturę ludową w okresie powojennym podawano także Wincentego Rogalę oraz Bogumiłę Ryngwelską.
Mędelski czasy polskiego kapitalizmu uważał za haniebne, przepełnione bezrobociem, biedą…
„Pomyśl i zdecyduj - boś gospodarz swej ziemi” – stalinowskie zawołanie agitacyjne jest wciąż żywe...
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (9)
- Komentarze Facebook (...)
9 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!