Zaufanie...... To słowo, które nijak nie przystaje do jakichkolwiek działań zarządu naszego powiatu ze starostą Skają na czele, od okoliczności jego powołania poczynając, poprzez imprezy jak ta w Dolinie Charlotty, na skopanych konkursach na dyrektorów szkół kończąc. Tak też traktuję ten pomysł z inwestycją w szkolnictwo zawodowe. Opierając się o wcześniejsze doświadczenia czuję gdzieś oddech kolesi, którzy czają się na łatwą kasiorę . Poczekamy, zobaczymy....

A po szkole zawodowej dobrze przygotowany zawodowiec dostanie pracę wszędzie - uważa Marek Szczepański.

Taaa, wszędzie?! A w zarządzie powiatu też? Tam trzeba mieć nie wykształcenie, a "referencje". Prawda, panie Marku?

Z "produkcją" politologów już raz skończono w Polsce w latach 50 w dobie stalinizmu, pokłosiem tego było uprawianie przez naukę jedynie słusznej interpretacji rzeczywistości w myśli ideologii marksistowskiej i przekładanie tego na praktykę rządzenia, zarządzania i organizacji. Z "produkcją" historyków skończyli w Polsce najpierw naziści, a potem starali się z nimi uporać komuniści. Chodziło o zamazywanie przeszłości narodu, ułatwianie procesu wykorzenienia, zgodnei z hasłem masowej modernizacji "ludu miast i wsi", tak aby nikt nie orientował się, że nazwanie Katowic Stalinogrodem nie ma nic wspólnego z suwerennością. Jednocześnie możemy zacząć postulować zatrzymanie "produkcji" prawników, którzy są w rzeczy samej masą kazuperdów oszukujących częstokroć swoich klientów i korzystających z dostępu do wiedzy, która zwykłego śmiertelnika nie interesuje. Jednak brak historyków i politologów, to brak zrozumienia i możliwości interpretacji norm społecznych, a potem brak możliwości tworzenia prawa i utrzymywania ładu społecznego i politycznego w dalszej konsekwencji wzrost anomii społecznej. Pojęcie "bezproduktywności" możemy też równie dobrze odnieść do władzy lokalnej, która oprócz irracjonalnego wydatkowania pieniędzy nie potrafi w żaden inny sposób umotywować swojego istnienia, poza podświadomą chęcią utrzymania strefy nienależnych im wpływów i przywilejów, podobnie jak to miało miejsce z "artystokracją komunistyczną" w państwie w którym wszyscy mieli być "równi". Przy okazji przypomnę, że "bezproduktywny król Europy" to Tusk - historyk, a "bezproduktywni politolodzy" to między innymi, tacy ludzie jak "wielcy założyciele zjednoczonej Europy". Można by też zastanowić się nad "bezproduktywnością biologów, lekarzy, chemików, weterynarzy", ale niestety niektórzy z nich nie tylko są "bezproduktywni" w myśl stawianych zarzutów, ale wręcz są to zawody korupcjogenne i wymagające ogromnych nakładów stąd wytwarzające nie zyski, a straty finansowe dla społeczeństwa. Dlatego cofnijmy się do jaskiń i kształcenie zawodowe i jego ofertę przyjmijmy z należną czcią i radością!

Nikt nie chce iść do zawodówki, bo to oznacza życie klasy robotniczej, a gospodarka dawno jest na torach usługowych w ramach społeczeństwa wiedzy i wysokich technologii, ale jeśli ktoś chce poświęcić się i swoje życia dla dźwigania ciężarów i przepychania rur kanalizacyjnych, to nie można tego zabronić wybranym jednostkom, ale nierozsądnym jest promować taką formę kształcenia, która zamiast stanowić cywilizacyjny skok dla lokalnej wspólnoty, będzie przesądzać o jej degradacji, bo pewnym ludziom wydaje się, że jeśli cofniemy się o dwa kroki, to pójdziemy do przodu o cztery. Wydatkowanie tych 14 milionów w ten sposób jest złym wydatkowaniem środków publicznych.

Inwestowanie w szkolnictwo zawodowe w społeczeństwie informacyjnym jest tak głupie, jak inwestowanie w broń białą w dobie bomby atomowej. Brak zrozumienia czynników i procesów globalnych. I pytanie, czy Panowie z władz wyślą swoje dzieci do zawodówek dla przykładu, żeby ukazać, jak to bardzo przysłuży się świetlanej przyszłości ich dzieci i powiatu?

Inwestowanie 14 milionów złotych w lokalnej przestrzeni nie zmieni faktu konieczności emigracji tych osób za pracą nie tylko poza powiat, ale po prostu do większych aglomeracji lub za granicę. Rozwiązaniem problemów jest podnoszenie kwalifikacji, umiejętności i stopnia wiedzy. Ładowanie milionów publicznych w instalacje, które będą jedynie przynosiły koszty i żadnych zysków jest złą inwestycją. Jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest inwestowanie w szkolnictwo wyższe, w stypendia oraz w zasypywanie pogłębiających się nierówności społecznych, które jednak rozwijanie bazy szkolnictwa zawodowego będzie pogłebiać. W zakresie kształcenia zawodowego, na takim poziomie zawodowym, Polacy dobierają sobie, podobnie jak kiedyś Niemcy, tzw. pracowników sezonowych i tanią siłę roboczą ze Wschodu, a sami w ramach awansu cywilizacyjnego i społecznego przenoszą swoją aktywność zawodową do branż twórczych, usług, kultury i sztuki.

Ale w Chojnicach jak zawsze, wiedzą lepiej. Tylko powtarzam, chcę zobaczyć te dzieci "chojnickich elit", które rodzice posyłają do szkół zawodowych, bo po nich jest tak świetlana praca i przyszlość, jak zapewniają władze powiatu.