Burmistrz z nagrodą 'Budowniczy Pomorza'
Laur odebrał w Dworze Artusa w dniu 19 czerwca.
Nagrody przyznawała Konwencja Przedsiębiorców Województwa Pomorskiego w ramach plebiscytu na Biznesmena Roku. Ten tytuł powędrował do właściciela firmy Trefl Kazimierza Wierzbickiego. Przyznano także nagrody samorządowcom. - Jestem w bardzo doborowym towarzystwie - cieszy się Arseniusz Finster. Na gali w dn. 19 czerwca stał obok prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza, starosty człuchowskiego Aleksandra Gappy i wójta gminy Gniewino Zbigniewa Walczaka, a także Bogdana Górskiego, który otrzymał nagrodę specjalną "Budowniczy Pomorza". Deweloper z Kartuz jest właścicielem frontowej części budynku byłego szpitala w Chojnicach, od którego prawdopodobnie wkrótce miasto będzie wynajmować część budynku na potrzeby kultury i opieki społecznej.
Reklama | Czytaj dalej »
Włodarz czuje się zaszczycony wyróżnieniem i z laurem w ręku nawiązuje do krytycznych głosów opozycji. - To bardzo ważna nagroda, która korespodnuje z tą dyskusją chociażby Mariusza Brunki o wizji miasta, że ja nie mam wizji itd. Widać, że w Gdańsku klub biznesu i marszałek województwa tę wizję nie tylko zauważają, bo ma charakter merytoryczny. Natomiast przyznając nagrodę widzą konkretne realizacje.
- Bardzo ważna nagroda...
Burmistrz Chojnic skromnie podkreśla, że nie tyle jego osoba jest w tym wypadku najważniejsza, co nasze miasto. - Chojnice sa tutaj głośne i ważne.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (27)
- Komentarze Facebook (...)
27 komentarzy
Szanowni Państwo!
Wprawdzie na przestrzeni wieków retoryka się zmienia, mimo to jednak do niektórych sytuacji również i teraz pasują, zdawałoby się, archaiczne, sformułowania biblijne – na przykład, że brytyjskie referendum w sprawie wyjścia tego kraju z Unii Europejskiej sprawiło, iż „wyszły na jaw zamysły serc wielu”. Oto kiedy tylko okazało się, że większość głosujących Brytyjczyków opowiedziała się za wyjściem Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej, rozwścieczony niemiecki minister spraw zagranicznych Walter Steinmeier zwołał do Berlina spotkanie sześciu państw-założycieli Unii Europejskiej pod hasłem: „nie oddamy Europy!” Najwyraźniej Niemcy uważają Europę za swoją własność i „wielka szóstka” tego prawa im nie zaprzeczyła, łagodząc tylko brutalną szczerość tej deklaracji wzmianką o możliwej „elastyczności” w postępowaniu z krajami nie potrafiącymi jeszcze wykrzesać z siebie entuzjazmu dla „pogłębiania integracji”.
W przełożeniu na język ludzki owo „pogłębianie integracji” od samego początku oznaczało zmianę pierwotnej formuły jednoczenia Europy z konfederacji, czyli związku państw, na federację, czyli państwo związkowe. Decyzja w tej sprawie zapadła już w roku 1993, kiedy to wszedł w życie traktat o Unii Europejskiej, potocznie zwany „traktatem z Maastricht” – więc nikt nie może czuć się zaskoczony tym, że niemiecki minister spraw zagranicznych, bez ceregieli wszystkim o tym przypomniał. Nie tylko przypomniał, ale potwierdził tę linię, więc jeśli ktoś jeszcze w tej sytuacji snuje rzewne opowieści o konieczności zmian w traktatach europejskich, to albo jest bardzo mało spostrzegawczy, albo nadal próbuje utrzymywać swoich wyznawców w rzeczywistości podstawionej. Jedyna zmiana, na którą zgodzą się Niemcy, to brutalne przyspieszenie budowy IV Rzeszy środkami wprawdzie pokojowymi, ale dyskretnie wspieranymi rozmaitymi naciskami. Warto bowiem zwrócić uwagę, że kiedy tylko ogłoszone zostały wyniki brytyjskiego referendum, natychmiast zaktywizowały się separatystyczne ruchy w Szkocji i Północnej Irlandii. Czy dlatego, że Szkoci i mieszkańcy Irlandii już nie mogą wytrzymać bez brukselskiej biurokracji, czy też dlatego, że uruchomiona została niemiecka agentura wpływu – tego oczywiście nie wiemy – ale nie od rzeczy będzie wspomnieć, że niemiecka agentura w naszym nieszczęśliwym kraju jest obecnie znacznie bardziej rozbudowana i wpływowa, niż w Szkocji i Irlandii Północnej. Nie tylko zresztą u nas – bo zaproszenie pana ministra Waszczykowskiego do Warszawy przyjęli ministrowie spraw zagranicznych zaledwie 8 krajów, wśród których nie było ani jednego reprezentanta republik bałtyckich: Estonii, Łotwy i Litwy. Ale bo też w ramach „wzmacniania wschodniej flanki NATO” na Litwie ma stacjonować Bundeswehra – oczywiście żeby straszyć złego ruskiego czekistę Putina – więc jakże w tej sytuacji litewski minister spraw zagranicznych ma przyjmować zaproszenia do Warszawy, żeby się namawiać przeciwko Niemcom?
Warto w związku z tym przypomnieć, że w 1989 roku, kiedy zapowiedź ewakuacji imperium sowieckiego ze Środkowej Europy wytworzyła tu polityczną próżnię, niektóre państwa regionu próbowały ją wypełnić faktami dokonanymi w postaci „Heksagonale”, to znaczy – porozumienia Włoch, Jugosławii, Węgier i Austrii, do którego w 1990 roku dołączyła Czechosłowacja – jeszcze przed aksamitnym rozwodem, a w 1991 roku Polska. Jednak Niemcy, które po 12 września 1990 roku, kiedy to w Moskwie został podpisany traktat „2 plus 4” to znaczy – cztery mocarstwa „poczdamskie” i dwa państwa niemieckie – odzyskały swobodę ruchów w Europie, natychmiast przystąpiły do wysadzenia Heksagonale w powietrze. Wysłuchawszy niemieckiej zachęty, dwie republiki jugosłowiańskie: Słowenia i Chorwacja, w czerwcu 1991 roku proklamowały niepodległość, co wkrótce postawiło Jugosławię, która miała być bałkańskim filarem Heksagonale, w ogniu krwawej wojny domowej. Pozostali sygnatariusze Heksagonale, widząc, czym grozi politykowanie za niemieckimi plecami, natychmiast się od tej inicjatywy zdystansowali i w rezultacie polityczną próżnię po ewakuacji imperium sowieckiego ze Środkowej Europy zaczęły wypełniać Niemcy przy pomocy rozszerzania na wschód Unii Europejskiej, a więc przedsięwzięcia, którego były i są politycznym kierownikiem, co teraz w tak szczery sposób przypomniały.
Obecne przywracanie pruskiej dyscypliny w Unii może rozpocząć się od Polski, wobec której już w styczniu wszczęta została procedura, która Bóg jeden wie, czym się dla nas zakończy. Możliwe zatem, że po wakacyjnej przerwie – o ile w ogóle będziemy jeszcze mogli spotykać się na antenie – spotkamy się w całkiem innych, być może nawet dramatycznych okolicznościach.
red. Stanisław Michalkiewicz..., źródło: http://www.radiomaryja.pl/multimedia/myslac-ojczyzna-red-stanislaw-michalkiewicz-62/, 2016.06.
Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz usłyszał zarzuty w śledztwie dotyczącym jego oświadczeń majątkowych. Na konferencji prasowej ustosunkował się do zarzutów. - Wielokrotnie mówiłem, że myliłem się, a błąd skorygowałem i w kolejnych oświadczeniach podawałem już poprawne dane - powiedział. - Występuję do zarządu wojewódzkiego o zawieszenie mnie w prawach członkostwa w Platformie Obywatelskiej w dniu dzisiejszym - dodał....
Prezydent Gdańska, chociaż z zarzutami prokuratorskimi, będzie kontynuował sprawowanie państwowej funkcji. - Pragnę podkreślić, że fakt postawienia mi zarzutów nie ogranicza mnie ani prawnie, ani faktycznie w możliwościach sprawowania urzędu Prezydenta Miasta Gdańska – powiedział prezydent.
Podczas wtorkowego briefingu prasowego prezydent Gdańska odniósł się do sześciu zarzutów, jakie stawia mu Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu. Według śledczych w oświadczeniach majątkowych z lat 2010 - 2012 Adamowicz podał nieprawdziwe informacje co do stanu majątkowego i posiadanych nieruchomości.
- Jak już w przeszłości wielokrotnie mówiłem pomyliłem się, a później powieliłem błąd w paru kolejnych oświadczeniach. Pomyłka miała charakter mechaniczny i popełniłem ją całkowicie nieświadomie. Gdy sam zorientowałem się o pomyłce błąd skorygowałem i w kolejnych oświadczeniach podawałem uzupełniony stan majątkowy – tłumaczył prezydent Gdańska.
Jednocześnie zaznaczył, że zaistniała sytuacja nie ma wpływu na pełnienie przez niego funkcji publicznej. - Fakt postawienia mi zarzutów nie ogranicza mnie ani prawnie, ani faktycznie w możliwościach sprawowania urzędu Prezydenta Miasta Gdańska. Chcę Państwa zapewnić, że ta nowa i na pewno dla mnie niekomfortowa sytuacja w żaden sposób nie wpłynie na sprawy naszego miasta – mówił Adamowicz.
Jeszcze we wtorek Paweł Adamowicz złoży wniosek o zawieszenie działalności w Platformie Obywatelskiej.
Podkreślił jednocześnie, że wtorkowe oświadczenie jest jedynym, który wygłosi w najbliższym czasie (jeśli nie zmienią się okoliczności).
- Wybaczcie, że nie będę odpowiadał na dalsze pytania. Postępowanie się toczy i potrwa jeszcze kilka dobrych miesięcy. Ja jako podejrzany będę miał szansę wglądu w akta sprawy, ustosunkowania się do tych zarzutów. Sprawa jest w toku i chodzi o mój interes prawny, dlatego też na żadne dzielenie włosa na czworo i pytania nie zgodzę się. To nie jest w moim interesie – powiedział Paweł Adamowicz po odczytaniu oświadczenia.
Na pytanie dziennikarzy, czy poda się do dymisji, odpowiedział: - Prezydentem jestem do 30 listopada 2018 roku.
Prokuratura Apelacyjna w Poznaniu w październiku 2013 roku wszczęła śledztwo w sprawie oświadczeń majątkowych prezydenta Gdańska. Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Pawła Adamowicza złożyło CBA.
Śledczy badali informacje zamieszczane przez Pawła Adamowicza w składanych w latach 2009-2012 oświadczeniach o stanie majątkowym, weryfikują zasoby finansowe oraz źródła ich pochodzenia. Sprawdzane były też okoliczności dotyczące nabycia przez Adamowicza nieruchomości na terenie Gdańska. Postępowanie jest prowadzone przy współudziale delegatury CBA w Gdańsku.
CBA skontrolowało oświadczenia majątkowe prezydenta Gdańska z lat 2007-2012. Kontrola trwała od października 2012 do czerwca 2013 roku. Przedmiotem była ich prawidłowość i prawdziwość, sprawdzano też przestrzeganie przez prezydenta Gdańska ograniczeń i obowiązków, jakie przepisy nakładają na osoby pełniące funkcje publiczne.
Prokuratura badała oświadczenia złożone od 2009 roku, wcześniejsze się przedawniły.
(KT), źródło: http://wiadomosci.onet.pl/trojmiasto/prezydent-gdanska-pawel-adamowicz-zabral-glos-ws-zarzutow/5mj3h, 2016.06.28.
Miłego dnia życzę i spokoju od natrętów. Zbigniew
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!