Agata Wiśniewska - 2016-09-20 14:28:39
Koniczyna po kolana
Spacerując przy pl. Piastowskim można nabrać wątpliwości czy jesteśmy jeszcze w mieście, czy może jednak na łące, bo raczej tam spotkamy koniczynę tak okazałą. - Mamy tak duży teren do wykaszania w mieście, że nie dajemy rady - tłumaczy zaistniałą sytuację dyrektor Jarosław Rekowski.
Problem niedokładnego wykaszania miejsc zielonych, a niektórych wręcz pomijanie podnosili niedawno rajcy. Chodziło głównie o wybujałą trawę, którą zaobserwować można w parku Tysiąclecia i innych zielonych częściach miasta. - Ten rok był specyficzny, bo tej trawy było po prostu więcej - tłumaczył burmistrz Arseniusz Finster.
Reklama | Czytaj dalej »
Miejski ogrodnik do wykaszania ma dwóch przeszkolonych ludzi. Poza tym miasto opłaca także firmę, która dba o zieleń. W tym roku metr2 koszenia kosztuje magistrat 7 gr. Mimo to przy zmodernizowanym placu Piastowskim spokojnie można by paść kozy. Koniczyna tutaj wysokością dorównuje stojakom na rowery. - Trzeba mieć dodatkowych ludzi do pracy, albo zlecić to firmie. To są koszty - mówi dyrektor Jarosław Rekowski.
Zauważyłeś błąd w artykule? Napisz nam o tym
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (6)
- Komentarze Facebook (...)
USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK
Oni powalczą o prezydenturę
Zaskakujące doniesienia ws. działań...
Strzelanina w Namysłowie. Są ofiary...
6 komentarzy
A na mojej ulicy trawniki są ładnie przygryzione przez moją kozę, która wypasam na miejskiej zieleni.
Ten ostatni rajd samochodowy wypłoszył mi kozę i nie chciała wychodzić na ulice przez parę dni. Początkowo podejrzewałem jedna sąsiadkę, że jest jest czarownicą i że to ona rzuciła urok na moją kozę i kury. Na szczęście pleban (za szczodra opłatą) uroczyście poświecił kozę 2 razy i klątwa przestała działać i koza zaczęła ponownie się paść na ulicy.
A na mojej ulicy trawniki są ładnie przygryzione przez moją kozę, która wypasam na miejskiej zieleni.
Ten ostatni rajd samochodowy wypłoszył mi kozę i nie chciała wychodzić na ulice przez parę dni. Początkowo podejrzewałem jedna sąsiadkę, że jest jest czarownicą i że to ona rzuciła urok na moją kozę i kury. Na szczęście pleban (za szczodra opłatą) uroczyście poświecił kozę 2 razy i klątwa przestała działać i koza zaczęła ponownie się paść na ulicy.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!