Obserwacje poety z perspektywy roweru
Nie tylko na wykład, ale i na przejażdżkę rowerem po Borach Tucholskich, przyjechał poeta, tłumacz i krytyk literacki Jakub Kornhauser. Wczorajszy dzień zaczął od eskapady na dwóch kółkach, z której pędził na warsztaty z uczniami II LO, a po południu na spotkanie w bibliotece. Temat wykładu był skutkiem połączenia pasji literackiej i rowerowej.
Jakub Kornhauser zajechał do Wszechnicy Chojnickim na pożyczonym rowerze, by dać wykład pt. "Literaci i cykliści". Dobrym wstępem do niego była 50-kilometrowa wycieczka po Zaborskim Parku Krajobrazowym i Parku Narodowym Bory Tucholskie. - Jestem wniebowzięty - pisarz nie krył swojego zadowolenia z pierwszej i jak zapewnił, na pewno nie ostatniej wycieczki po naszych okolicach. - Widziałem dwa żurawie z bliskiej odległości nad jeziorem Jeleń. Dla mnie, człowieka z południa, to duże przeżycie. Dostrzegłem też dzięcioła zielonego i dwa czarne. Przez dwie godziny nie spotkałem w lesie żywej duszy - relacjonował Jakub Kornhauser podpytywany przez czytelników. Właśnie z pasji rowerowej, którą miał od zawsze, zrodziła się kolejna fascynacja, tym razem przyrodą. Wyzwalaczem historii są też mijane domy, często opuszczone. - Dopisuję historie, które mogłyby się zdarzyć.
Reklama | Czytaj dalej »
Na pytanie, czy dopisze jakieś do mijanych w okolicach Chojnic, od razu przywołał zabudowania w Chocińskim Młynie, które "coś do niego mówiły". Co ciekawe, wszystkie szczegóły zostają w głowie. - Kiedyś robiłem zdjęcia, ale zrezygnowałem, bo zauważyłem, że wtedy pamięta się tylko przez obiektyw. Nie robię też żadnych notatek w trakcie. Mam dobrą pamięć - zdradził gość z Krakowa.
Literatura powstaje z obserwacji świata, a rower jest dla wczorajszego gościa gwarantem specyficznej perspektywy. Tej nie uświadczysz spoglądając na świat przez samochodowe szyby. Zresztą jako wykładowca akademicki krakowskiego UJ porusza się na co dzień na dwóch kółkach i o dziwo nie ma żadnych złych doświadczeń z kierowcami mechanicznych pojazdów. Bardzo zwraca uwagę na przepisy, choć nie jest posiadaczem prawa jazdy. - Rower to dla mnie coś więcej. Może nie nazwałbym tego filozofią życia, ale na pewno sposobem na współodczuwanie świata - wyznał doktor nauk humanistycznych. Przytaczał wiele zalet tego sposobu podroży, od wrażeń estetycznych odbieranych przez różne zmysły, po walkę z samym sobą i ograniczeniami własnego ciała. - Czysta rozkosz - podsumował z uśmiechem.
Tytuł tomiku poetyckiego "Drożdżownia" zaczerpnął z pierwszych eskapad po Krakowie i wokół niego. Budynek dawnej fabryki drożdży dawno popadł w ruinę. Kiedy młody Kuba zajedżał tam z tatą, a potem znajomymi, z pobliskiej pizzerii, do której jako atrakcja przyklejone było minizoo, chowały się tam egzotyczne zwierzaki na gigancie. - Dla mnie było to siedlisko magii i zdarzeń nadzwyczajnych - poeta tłumaczył swoją fascynację, która dała nazwę publikacji. Ta zresztą zyskała uznanie krytyków i nagrodę im. Wisławy Szymborskiej. Tworczość Kornhausera trudno sklasyfikować. Nie jest klasyczną poezją. Określana jest mianem prozy poetyckiej. Ten rodzaj pisarstwa spodobał się też najbliższemu krytykowi i wybitnemu poecie, czyli ojcu Julianowi Kornhauserowi. - Gdy odbierałem nagrodę za "Drożdżownię" z dumą przyjmował gratulacje - mówił pan Jakub, brat prezydentowej Agaty Kornhauser - Dudy.
Miejscu roweru w literaturze została poświęcona publikacja "Roweratura", którą pokrótce przedstawił wczorajszy gość. Badacze literatury szukali miejsca roweru w kulturze i owszem znaleźli ją, ale tylko w prozie, nie w poezji. Andrzej Bobkowski w "Szkicach piórkiem" podczas wojny wydostał się z okupowanego Paryża rowerem, jedynym dostępnym wówczas dla zwykłego człowieka środkiem transportu. - Rower dawał poczucie wolności.
Inny bohater "Roweratury" Kazimierz Nowak, najsłynniejszy podróżnik XX-lecia międzywojennego, zjechał Afrykę i to w większości rowerem. - Dla plemienia Tuaregów był niczym z kosmosu. Budził niepokój, a sam Nowak był odbierany jako szaleniec, ale taki raczej groźny, niż nieszkodliwy. Z kolei David Byrne w swoich "Dziennikach rowerowych" skupił się na poznawaniu różnych miast od szczegółu do ogółu, tak by zrozumieć całość.
Sporą część swojego wykładu literaturoznawca poświęcił książce "Legenda żeglujących gór" włoskiego dziennikarza Paolo Rumiza. Ten Apeniny zjechał niespiesznie 40-letnim autem, za to Alpy już rowerem. Sam Kornhauser jako fan tych terenów, tłumaczył słuchaczom, że jest to możliwe, bo serpentyny dróg wiodą aż na wysokości 3-3,5 tys. metrów na przełęcze.
Wykładowca bardzo chętnie odpowiadał na pytania słuchaczy. Zdradził nawet swoje rowerowe plany dotyczące Polski wschodniej: Podkarpacia, Lubelszczyzny, Roztocza i Podlasia. Z kolei chojniczan zapraszał na Śląsk, ale ten Górny, który także oferuje rowerzystom piękne miejsca, m.in. dość dzikie lasy w okolicach Dąbrowy Górniczej, w których można spotkać nawet wilki i łosie.
Spotkanie z poetą odbyło się w ramach Chojnickiej Wiosny Literackiej, której organizatorami były Urząd Miejski w Chojnicach, „Tygodnik Powszechny”, Miejska Biblioteka Publiczna w Chojnicach i II Liceum Ogólnokształcące im. gen. Władysława Andersa.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (6)
- Komentarze Facebook (...)
6 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!