Narzekanie skraca życie
Taką konkluzję można by wysnuć ze słów Anny Jasińskiej. A warto słuchać, bo chojniczanka właśnie dobiła do setki i nie traci pogody ducha. - Trzeba pracować i nigdy nie narzekać - podaje swoją receptę na długowieczność.
- Nigdy nie mówiłam, że jest mi źle czy ciężko. Nigdy. Zawsze znosiłam wszystko spokojnie. I tak do dziś - przyznaje szacowna jubilatka, którą dziś z bukietem kwiatów i koszem słodyczy odwiedził wiceburmistrz Edward Pietrzyk.
Reklama | Czytaj dalej »
- Trzeba chodzić i pracować...
- Dzieci dobrze się mną opiekują - Anna Jasińska nie omieszkała pochwalić podczas spotkania. Stulatka mieszka z rodziną syna, w tym dwoma prawnukami. Najmłodszy ma roczek. Po sąsiedzku ma jeszcze córkę i syna. Kolejny zamieszkał niedaleko, bo w Żalnie. Odwiedziny są więc częste, ale te w ostatnią sobotę były wyjątkowe. Setne urodziny 40 osób świętowano w namiocie rozstawionym na podwórku. Z czworgiem dzieci przyjechało 10 wnuków i 14 prawnuków.
- Miło było się spotkać. Wszyscy przyjechali - cieszy się jubilatka, która dziś poza oficjalną delegacją z miasta przyjmuje kolejnych gości. Najchętniej by jeszcze pośpiewała, ale głos już nie ten. - Lubiłam śpiewać - wspomina stulatka. - Mama pamięta wszystko z młodych lat. I piosenki, i wiersze - mówią syn Adam z żoną. Czasem zdarzy się o czymś zapomnieć z bieżących spraw, co - zważywszy na wiek, wcale nie dziwi. Jeszcze trzy lata wstecz zdrowie całkiem dopisywało. - Żeby każdy takie miał, to byłoby dobrze - stwierdza syn. Niestety seniorka przewróciła się, wylądowała w szpitalu i od tego czasu nie chodzi. Przedtem mieszkała na piętrze, ale rodzina była zmuszona przenieść panią Anię na parter. - Do 80 lat do lasu na grzyby szłam i do ogródka - wspomina nestorka, która w tym rodzie jest ewenementem. - Nikt nie dożył takiego wieku, jak ja - opowiada pogodna stulatka, najstarsza spośród pięciorga rodzeństwa. Dwóch braci nie żyje. 30 lat temu jubilatka pochowała męża.
- Za młodych lat mama miała ciężkie życie. Zaczęła pracować na służbie u Niemców i Polaków, mając 16 lat. Potem u brata na gospodarstwie i w końcu u siebie - opowiada syn. Na pracę jubilatka nie narzekała, a swoich gospodarzy wręcz chwaliła. - W Tucholi pani Anastazja kupowała mi nowe suknie i nic nie odliczała od pensji. A ja pracowałam szczerze.
Dziś pozostaje dużo czasu na odpoczynek. Z racji stanu zdrowia głównie przed telewizorem. Pani Anna jest bardzo religijna, więc czas poświęca też na modlitwę za najbliższych. Uwielbia kwiaty. Na parapecie stoją storczyki w różnych kolorach, a w wazonach oko cieszą urodzinowe bukiety.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (4)
- Komentarze Facebook (...)
4 komentarze
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!