A gdyby tak cofnąć się w czasie?
Alternatywną historię Polski w ironiczno-romantycznej komedii nakreślił pisarz Zygmunt Miłoszewski. Najnowszą powieść "Jak zawsze" promował wczoraj w chojnickiej bibliotece. Do tej pory swoich czytelników przyzwyczaił do kryminałów. - Przez dwa lata siedzę i myślę nad tymi trupami, a potem ktoś w kilka wieczorów to pochłania - w żartobliwy sposób laureat Paszportu "Polityk"i skomentował zmianę. Ta, jak pokazała wczorajsza frekwencja, jego odbiorcom wcale nie przeszkadza.
Punktem wyjścia jest pewna bardzo osobista rocznica bohaterów powieści. Po raz 50., ale zawsze w taki sam sposób, świętują swój pierwszy raz. A potem budzą się w 1963 r. w młodych ciałach, ale z dotychczasowym doświadczeniem i wiedzą. Jak to wykorzystają? Czy to szansa czy wręcz przeciwnie - balast? Zygmunt Miłoszewski przygotowując się do napisania najnowszej książki porządnie przepytał swoich rodziców. - Mój tata powiedział mi: - głowa się nie starzeje. - Czyli jest moc - dopowiedział nauczyciel z II LO Marcin Szopiński w roli prowadzącego spotkanie. Nawiązał do pierwszej strony książki, kiedy bohater budzi się i przez jego ciało przechodzi życiodajna iskra. Potem bywa już różnie. Żeby było wiarygodnie, pisarz obejrzał mnóstwo filmów. Co go najbardziej uderzyło? - Non stop jarali szlugi. Łącznie z ginekologiem i pacjentką, którzy strzepywali popiół do jednej popielniczki. Okres PRL ocenia nawet jako feministyczny i postępowy, mimo tego, że dopiero pod koniec lat 70' Michalina Wisłocka "odkryła" łechtaczkę.
Reklama | Czytaj dalej »
Miłoszewski zaproponował alternatywną historię Polski i w tym celu szukał dobrego momentu w dziejach i męża opatrznościowego. Wybrał Eugeniusza Kwiatkowskiego, znanego powszechnie jako budowniczego gdyńskiego portu. - Chciałem bohatera pozytywistycznego. Nie wojskowego, jak np. generała Andersa - tłumaczył, przy okazji dodając, że patron II LO wcale taki nieskazitelny nie był. Po analizie historycznej okazuje się, że inny przebieg II wojny światowej wcale nie byłby korzystniejszy dla Polski. Więc moment, kiedy Polska może dziejowo skręcić, musiał nastąpić już po niej. - Warszawa, zwana Paryżem północy, była piekłem czynszowych kamienic. Może trzy, cztery ulice były ładne - mówił pisarz, który był pod wrażeniem, że stolicę po wojnie odbudowano w zaledwie cztery lata. W książkowej narracji Pałacu kultury i nauki nie ma, co wcale nie znaczy, że autor jest za jego zburzeniem. - Ostatnio pytają mnie o to dziennikarze. Odpowiadam, że jeśli ktoś najpierw wybuduje obiekt z kilkoma salami teatralnymi i całą resztą... - nawiązał do ostatnich pomysłów.
W całym pomyśle na książkę istotne jest to, jak pamięć osobista splata się z narodową. Pewne wydarzenia obrastają w mit. A "romantyczna" wizja Polski jest ciągle aktualna. - Kiedy 11 listopada wracałem do Warszawy z Katowic z promocji książki i zobaczyłem na dworcu pijących wódkę z gwinta z symbolami Polski Walczącej na rękach, to pomyślałem sobie, że coś poszło nie tak...
Laureat Paszportu "Polityki" gości w Chojnicach nie tylko z powodu swojej najnowszej książki. Spotkał się też z licealistami nowego ogólniaka, a dziś o 17 zaprasza na spotkanie poświęcone kulturze i edukacji do pubu Piwnica. "Ministerstwo edukacji kulturalnej" - tak określa ruch społeczny, w który zaangażował się z innymi twórcami, a który ma "powyciągać" ludzi zajmujących się kulturą z różnych instytucji. - Chcemy opowiadać, jaka kultura polska jest fajna i że można myśleć o niej trochę lepiej - wyjaśniał w skrócie. Podobne spotkania odbywają się w różnych miastach, a ich inicjatorzy zaproszenia do dyskusji kierują też do samorządowców.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!