Ucieszą się księża i grabarze...
Ucieszą się księża i grabarze... Takie słowa można było usłyszeć podczas środowej debaty dotyczącej prywatyzacji szpitala, zainspirowanej przez Fundację im. M. Fuhrmanna... Niestety nie cieszyła się sporym zainteresowaniem chojniczan jak i polityków Platformy Obywatelskiej. Co ciekawe, nie pojawił się nawet dyrektor szpitala Leszek Bona, jak również szef rady społecznej szpitala Marek Szczepański, nie wspominając o lekarzach i personelu medycznym.
Powiat na straży „niewypału”?
O ile można zrozumieć bierną postawę społeczeństwa mającego dość zakulisowych działań i nie brania ich opinii pod wzgląd, to braku większości radnych powiatowych na debacie niczym wytłumaczyć nie można.
Reklama | Czytaj dalej »
Andrzej Sokołowski z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Publicznych prowadzący prezentację na temat światowego funkcjonowania podobnych placówek argumentował, iż najrozsądniej jest funkcjonować na zasadzie - połowa pieniędzy publicznych, połowa prywatnych. Argumentował, iż prywatyzacja jest rozsądnym rozwiązaniem, ponieważ ułatwia sprawniejsze funkcjonowanie, przy zmianie systemu ubezpieczeń społecznych.
Zwolennikiem konsultacji jest starosta chojnicki Stanisław Skaja, chociaż zaznaczył, iż takowe działanie w tym roku raczej jest niemożliwe. Opowiedział się za komercjalizacją szpitala, gdyż powiat będąc właścicielem nie dopuści do ewentualnego zagrożenia wynikającego z przekształcenia.
Odmienne zdanie mieli przedstawiciele Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Halina Pioterek stwierdziła, iż bez dodatkowych funduszy komercjalizacja szpitali w Polsce okaże się niewypałem. Argumentowała dalej, iż nie ma gwarancji o równym traktowaniu pacjentów, w przypadku braku dodatkowego ubezpieczenia pacjentów. Dodała, iż nie wyobraża sobie emerytów wykupujących nowe świadczenia.
O negatywnym podejściu do tematu komercjalizacji wypowiedział się Andrzej Gackowski reprezentujący załogę szpitala w Chojnicach. Przypomniał, iż związki zawodowe zaskarżyły uchwałę Rady Powiatu o upoważnieniu zarządu do opracowania procesu przekształcenia z powodu braku konsultacji ze związkami. Do chwili obecnej nie wiadomo, czy wojewoda uchyli zaskarżoną uchwałę. Poruszył również kwestię braku informacji o charakterze zmian i ewentualnych skutkach dla funkcjonowania lecznicy.
Ubezpieczenie na dzień dobry
Dyskusja, która rozgorzała podniosła atmosferę na sali. Tu głosy były podzielone. Edward Klunder domagał się odpowiedzi, dlaczego musiał płacić za zdjęcie roentgenowskie zęba. Dowiedział się od Sokołowskiego, że skoro był ubezpieczony, a płacił to został …oszukany. Ta odpowiedź nie przekonała Klundera, który zripostował, że można spodziewać się kręcenia lodów, bez czekania na odpowiednie ustawy. Swoje niezadowolenie wyraziła Małgorzata Jóźwiak pielęgniarka jednego ze słupskich szpitali. Z wypowiedzi dr Sokołowskiego wynika, iż już na wstępie będą nas pytali jakie mamy ubezpieczenie, a dopiero później – co nam dolega?
Mariusz Brunka próbował nieco łagodzić poziom emocji poszczególnych wypowiedzi. Nawiązał do faktu, iż prywatyzacja nie jest dobrze kojarzona i nie musi być straszakiem. Nie każda jej próba ma w sobie niecne zamiary. Edward Meyer podkreślił, że podstawowym zagrożeniem dla tego typu procesu jest niedostateczna ilość środków finansowych, a także brak informacji przekazanych społeczeństwu, co z przekształcenia wynika. W ostrym tonie wypowiedział się Ignacy Guenther, który zasugerował, iż przy braku cennika na usługi medyczne nie wiadomo kogo będzie stać na leczenie. Uznał też, iż najbardziej z reformy systemu lecznictwa skorzystają księża i grabarze z racji tego, iż będziemy wąchać kwiatki od spodu.
Ludzie lękają się zmian, a co za tym idzie, również i kosztów. Są odmienne zdania i trzeba szukać porozumienia, tym bardziej, iż pacjenci sobie wyobrażają, iż nie będzie ich stać na leczenie - w podsumowaniu dyskusji – mówił Brunka. Medycyna to i ekonomia. Wydaje się, iż władza nie straciła zdrowego rozsądku.
Strachy na lachy?
Za pacjentem muszą iść pieniądze, które w stu procentach pokryją koszty jego leczenia, a nie jak jest obecnie, że część usług finansowana jest przez Narodowy Fundusz Zdrowia jedynie w 50 procentach. Obecny system, zdaniem większości szefów placówek medycznych, jest przestarzały i też się nie sprawdza. Na leczenie pacjentów wciąż brakuje pieniędzy, a Narodowy Fundusz Zdrowia i tak nie pokrywa w całości kosztów usług medycznych.
Nad tym, by każdy chory niezależnie od swojej sytuacji materialnej miał zapewnioną pomoc medyczną musi czuwać rada nadzorcza spółki. Nieopłacalne zabiegi czy oddziały powinny być dofinansowane nie tylko z pieniędzy funduszu zdrowia, ale także z zysków uzyskanych przez spółkę.
Obawy budzi fakt, że w projekcie założono dwie formy przekształcenia Zakładów Opieki Zdrowotnej: w spółki prawa handlowego lub jednostki budżetowe. Tym samym, nowa ustawa nie przewiduje w ogóle istnienia Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej.
Czy Platforma Obywatelska faktycznie chce, by żyło się lepiej wszystkim, czy tylko wybranym? Chciałoby się także zapytać, czy Platforma Obywatelska zapomniała już o podpisanych przez Donalda Tuska dziesięciu zobowiązaniach, wśród których 4 punkt brzmi następująco: „Zagwarantujemy bezpłatny dostęp do opieki medycznej i zlikwidujemy NFZ”?
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (72)
- Komentarze Facebook (...)
72 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!