Bez internetu za to z rachunkiem....
Zmienił adres zamieszkania z gminy Chojnice na gminę Człuchów i choć operator ze swoim sygnałem tam nie sięga przez najbliższy rok jest zmuszony dalej opłacać abonament za internet. Mimo złożonego wniosku panu Mariuszowi nie udało się rozwiązać umowy z Oslinkiem. Teraz przed firmą przestrzega innych mieszkańców regionu.
Nasz Czytelnik jest klientem Oslinku od prawie 10 lat. Ostatnią umowę z firmą telekomunikacyjną podpisał w maju 2017 roku na okres dwóch lat - abonament wysokości 54 zł miesięcznie. Na umowę na czas nieokreślony się nie zdecydował ze względu na bajońską sumę z jaką takie świadczenie się wiązało. Po zmianie miejsca zamieszkania w kwietniu br. pan Mariusz zwrócił się z zapytaniem do operatora, czy dostarczy mu sygnał na nowy adres, tj. na teren gminy Człuchów. - Oddzwonili i poinformowali, że nie są w stanie. Już wtedy pani w biurze stwierdziła, że nie mogę rozwiązać umowy, że nie ma takiej opcji chyba, że znajdę kogoś kto przejmie moją umowę - opowiada nasz Czytelnik. Pan Mariusz udał się do biura Oslink tłumacząc swoją sytuację. - Chciałem rozwiązać umowę polubownie, wiedząc że nie mam nikogo kto przejąłby moja umowę, którą wziąłem na prowadzoną przez siebie działalność. Tłumaczyłem, że nie jest to moje widzimisię tylko wyprowadzam się, zmieniam miejsce zamieszkania. Zaznaczyłem, że od tygodnia nie korzystam już z sygnału, że zapewne widzą to w systemie.
Reklama | Czytaj dalej »
Nasz Czytelnik został poinformowany, o braku możliwości rozwiązania umowy. Mimo to w biurze zostawił napisaną odręcznie prośbę o rozwiązanie umowy. Po 6 tygodniach otrzymał odpowiedź z błędem. "Państwa wypowiedzenie umowy na czas określony z dnia 23.04.2018 r. zostało przyjęte. Umowa jest skuteczna do dnia 9 maja 2020 roku" napisała Marta Olszewska prezes zarządu spółki Oslink. - Moja umowa wygasa z dniem 9 maja 2019 roku a nie 2020 - zauważa pan Mariusz.
Mieszkaniec gminy Człuchów jeszcze raz kontaktował się z biurem operatora. Przytaczał regulamin. - Według par. 11 pkt 4 i 5 regulaminu świadczenia usług mogę nie zapłacić za jeden miesiąc, wtedy firma wyłączy mi dostęp do sygnału i za czas, gdy nie będę miał dostępu nie będę musiał płacić. Natomiast odsetki ustawowe od niezapłaconego abonamentu wyniosą raptem 4 zł na rok. Pracownica biura stwierdziła, że według tego punktu operator może wyłączyć dostęp, ale nie musi i w związku z tym obciążenie będzie rosło z miesiąca na miesiąc. W tej samej rozmowie zasugerowałem, że przecież inny punkt regulaminu mówi o tym, że gdy wstrzymają mi dostęp, i przez okres 60 dni nie uiszczę opłaty, to umowa wygaśnie. Otrzymałem odpowiedź, że tak mi się tylko wydaje. Ostatnim krokiem, który podjął pan Mariusz było wykonanie telefonu do prezes zarządu. Marta Olszewska miała odmówić spotkania z klientem jednocześnie informując go, że nie widzi możliwości rozwiązania umowy chyba, że zapłaci karę w wysokości ponad 1300 złotych.
Do końca umowy panu Mariuszowi zostało 10 miesięcy. - Sam sobie nawarzyłem tego piwa i wiem, że wypić go muszę, więc mimo nie korzystania z usług, już drugi miesiąc płacę abonament w terminie. Chciałbym jednak innych przestrzec przed tą firmą, przed ich metodami działania, pazernością. Przestrzec przed formą umowy o świadczenie usług która, moim zdaniem, odbiega od ogólnie przyjętych zasad i norm społecznych.
Prezes Oslinku odmówiła rozmowy z nami zasłaniając się RODO. - Ja nie będę rozmawiać z państwem na temat klientów w żadnej mierze, ponieważ mamy ochronę danych osobowych. Znam sprawę. To są sprawy pomiędzy nami a klientami - powiedziała Marta Olszewska.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (47)
- Komentarze Facebook (...)
47 komentarzy
Usiłujesz wychwalać oszukiwanie i okradanie klienta przez Oslink jako przykład obsługi klienta?
I klient ma być z tego zadowolony, że jest poniżany, oszukiwany, i okradany przez nieuczciwą firmę?
Oslink wbrew kontraktowi nie dostarcza swojemu klientowi usługi a jednocześnie domaga się zapłaty tak jakby usługa była wykonana i dostarczona!
Czy okradziony i oszukany klient Oslinku opisany w tym artykule to przykład zadowolonego klienta Oslinku? Czy to z powodu nadmiaru zadowolenia ten klient żali się na bezpodstawne finansowe żądania Oslinku pomimo niedostarczenia określonej w kontrakcie usługi zapewnienia połączenia do internetu w zamian za pobieraną od klienta opłatę?
Jeżeli tak to chyba definicja zadowolonego klienta w Oslinku daleko odbiega od generalnie uznawanych etycznych standardów!
Napisz jeszcze bajkę o tym jak uczciwie, nie oszukując, i ze szacunkiem Oslink traktuje swoich klientów!
sonsiad ma mikronet i mu nie zbyt działa
Biznesowym modelem Oslinku jest wprowadzanie klientów w błąd, że potrafią dostarczyć usługę połączenia z internetem!
Klient podpisując kontrakt zobowiązuje się do korzystania z usług Oslinku na połączenie do internetu lecz podpisanie kontraktu nie jest żadnym prawnym zobowiązaniem się klienta do pobytu w Chojnicach pod tym samym adresem.
A jeżeli Oslink nie potrafi zapewnić dostarczenia usługi swojemu klientowi pod nowym adresem to powinni zwrócić pieniądze, zapłacić odszkodowanie za niedotrzymanie kontraktu, i grzecznie przeprosić klienta!
Jeżeli klient kupił usługę dostępu do internetu to Oslink jest zobowiązany dopełnić kontraktu i zapewnić połączanie internetowe swojemu klientowi!
Jeżeli Oslink nie potrafi dopełnić swojego kontraktu i swojego własnego zobowiązania aby dostarczyć klientowi połączenie do internetu to powinni oddać pieniądze klientowi za niedostarczona usługę i grzecznie przeprosić za złamanie kontraktu.
Niestety modelem biznesowym Oslinku jest przede wszystkim oszukiwanie klientów i okradanie ich pod pretekstem dostarczenie usługi, której nie potrafią dostarczyć. Klient podpisując kontrakt oczekuje od Oslinku dostarczenia usługi przez określony w kontrakcie okres czasu niezależnie od adresu pod którym mieszka klient Oslinku! Brak dostarczenia usługi jest oczywistym złamaniem warunków kontraktu przez Oslink!
Jeżeli Oslink nie dostarcza obiecanej w kontrakcie usługi i domaga się opłaty za niedostarczone usługi to jest to zwykle złodziejstwo i okradanie klienta oszukanego obietnica udzielenia usługi!
Okropna niesprawiedliwość mnie dzisiaj spotkała. Byłem w supermarkecie kupić sobie coś na kolację. 10 minut do zamknięcia, więc tylko jedna kasa czynna. Już tylko jeden facet przede mną, więc zaraz pik-pik-pik-pik i do domu jeść. Nagle wpada wyraźnie rozgorączkowany typ i podchodzi prosto do kasy od przodu sklepu (czyli tam, gdzie się normalnie od kasy odchodzi) i wyskakuje do kasjera
>PAMIĘTA MNIE PAN?
>NIE
>PAN SIĘ PRZYJRZY
>NIE
>DOBRZE SIĘ PAN PRZYJRZY! JA TU DZISIAJ BYŁEM, TAK PO 13:00, FLACZKI KUPOWAŁEM
>TU SIĘ MILIONY POLAKÓW CODZIENNIE PRZEZ TĘ KASĘ PRZEWIJAJĄ. JAK JA MAM WSZYSTKICH PAMIĘTAĆ?
>NIE UDAWAJ PAN TERAZ GŁUPIEGO TYLKO PATRZ
I wyciąga z reklamówki słoik z flakami, tak do połowy zjedzony.
>NO I PO CO MI TO?
>NO POWĄCHA PAN! ZEPSUTE!
Otwiera ten słoik, zajebało trupem na pół sklepu, ale nie wiem, czy to kwestia upływu terminu przydatności do spożycia, czy te flaczki tak pachną fabrycznie.
>JAK TAKIE ZEPSUTE, TO PO COŚ PAN POŁOWĘ ZEŻARŁ?
>NIC NIE ZJADŁEM, MI JESZCZE ŻYCIE MIŁE! W GARNKU MAM, BO PRZELAŁEM ŻEBY PODGRZAĆ I WTEDY POCZUŁEM
>A SKĄD JA MAM WIEDZIEĆ, ŻE PAN NIE ZJADŁEŚ, A TERAZ REKLAMUJESZ?
>SPOKOJNIE SPOKOJNIE, ŻONA JUŻ TU ZA MNĄ IDZIE, TYLKO POWOLI, BO GORĄCE, ŻEBY SIĘ NIE OBLAĆ
Myślę sobie, nie no kurwa, aż czegoś takiego to chyba nie będzie xD
Po chwili się okazało, że jednak będzie, bo do sklepu włazi kobieta trzymająca przez ściereczkę kuchenną garnek z flakami – rzeczywiście gorącymi, bo aż para leciała. Podchodzi do tej naszej kasy, kładzie garnek, wyciąga z niego taką drewnianą łyżkę i ją podsuwa kasjerowi pod nos.
>NO SAM PAN SPRÓBUJ I POWIEDZ: ZEPSUTE CZY NIE?
Teraz już tym flaczkami zaczęło klepać w całym sklepie tak, aż facet co przede mną stał, a miał pulpety tej samej firmy, to je wziął i dyskretnie odłożył na tę półeczkę, gdzie są gumy do żucia, kondony i baterie alkaliczne w rozmiarach małe paluszki i duże paluszki.
Kasjer mówi, że on nie jest jakimś degustatorem jak Gessler, tylko trzeba normalnie datę ważności sprawdzić umieszczoną na opakowaniu. Chciał temu typowi zabrać słoik żeby zobaczyć, ale on chyba nie zczaił, bo go zapomniał puścić i w efekcie jeden ciągnął w jedną, a drugi w drugą i słoik się wyślizgnął i potłukł.
Właściciel flaczków się rozjuszył i krzyczy, że to jest zacieranie dowodów zbrodni, kryminał po prostu, i teraz on się będzie sądził i prywatnie z nim o zniszczenie połowy słoika flaków i cywilnie ze sklepem o oszustwo na przeterminowanym produkcie. No jednym słowem, żeby mu dwa razy płacili.
Wtedy się niespodziewanie włącza ten klient co stał przede mną i odłożył pulpety, i mówi do kasjera, żeby się nie dał zaszczuć, że on jest z rodziny prawniczej, bo ma wujka komornika i się zna na prawie, i ogólnie już od starożytnego Rzymu jest taki przepis, że nie można karać dwa razy za to samo. A Polska jest demokratycznym państwem prawa i chuj.
Gość od flaczków już był wkurwiony i widocznie coś źle zrozumiał, bo mówi do tego kuzyna komornika, że jak ty się bydlaku to mojej żony odzywasz? A ten mówi, że dobrze słyszał, że chuj. No to flaczkarz już do niego leci z łapami, już ma być awantura, a tu nagle kasjer wstaje, ściąga czapkę, mówi, że on to pierdoli, że on już dłużej w tej robocie nie może, że on odchodzi. Jebnął czapkę we flaki na podłodze aż plasnęło, popłakał się i wychodzi ze sklepu.
Żona – ta, co garnek przyniosła – mówi do tego swojego męża
WIDZISZ MARIAN CO ZNOWU NAROBIŁEŚ? LEĆ SIĘ Z PANEM PRZEPROŚ!
I widać było, że się wszystkim zamieszanym zrobiło głupio, nerwy opadły momentalnie, a Marian poszedł za sprzedawcą i mu mówi, że w gruncie rzeczy to się nic nie stało, to tylko jakieś tam głupie flaki za 10 złotych i jakoś się na pewno dogadają. Sprzedawca otarły łzy i pyta TAK?
To Marian mu mówi, że tak, że jasne. To się jeszcze włączył ten gość z rodziny prawniczej i powiedział, że on służy pomocą jako mediator i w tradycji prawnej istnieje coś takiego jak sądy pokoju, a żona Mariana mówi, że to jest bardzo piękne i wzruszające określenie i jeżeli mają w sklepie jakiś czajnik to może ona by herbaty zaparzyła i by sobie wszyscy na spokojnie porozmawiali, a mogliby i flaków zjeść, bo w gruncie rzeczy to nie są takie złe. No i poszli wszyscy z tym garnkiem na zaplecze do pokoju socjalnego, pełniącego chwilowo funkcję pokoju sądowego, a właściwie sądu pokoju.
Ja czekam jak głupi przy tej kasie, że może się jakoś szybko pogodzą, albo jakiś sprzedawca przyjdzie na zamianę, bo inaczej to mi do jedzenia pozostają tylko czipsy ze sklepu monopolowego 24h. Niestety zamiast kasjera przyszedł gdzieś z tyłu sklepu ochroniarz. Popatrzył na mnie, na te rozjebane po całej podłodze flaczki i powiedział, że po pierwsze to od 5 minut już jest zamknięte, a po drugie, to kto niby moim zdaniem będzie po mnie ten burdel sprzątał.
Podobno w przeszłości w przypadku śmierci klienta Oslink fałszował kontrakt wpisując dłuższe okresy czasu i szantażował rodzinę zmarłego domagając się zapłaty za sfałszowany kontrakt! Nie dziwie się, że usiłują ukryć takie informacje przed naiwnym chojnickim społeczeństwem!
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!