Zdaniem opozycji. Budżet... nie do rozgrzeszenia
Kwestie programowe podejmowaliśmy w ostatnim czteroleciu wielokrotnie. Nie tylko w okresie poprzedzającym wybory w listopadzie 2014 r., ale i później. Łączyliśmy to wówczas z licznymi sprawami bieżącymi, które dane nam było podnosić w debacie publicznej, albo w formie reakcji na poszczególne działania lub zaniechania władzy. Dzięki ofercie wydawcy miesięcznika „chojniczanin.pl”, który zaproponował ratuszowej opozycji możliwość zaprezentowania swoich poglądów, staraliśmy się w każdym kolejnym miesiącu odnosić do rożnych aspektów naszego samorządowego życia. Nie obywało się przy tej okazji bez zgrzytów. A to okazywał swoje niezadowolenie burmistrz, a to przedstawiał swoje obawy sam wydawca, który paradoksalnie łączy swoją działalność dziennikarską z nad wyraz lojalną przynależnością do klubu radnych A. Finstera.
W niniejszym cyklu przedstawimy kolejne artykuły opublikowane w ramach rubryki „Zdaniem opozycji”, a także te nieopublikowane z powodu odmowy ze strony J. Klajny. Zawiera on nie tylko tekst pierwotny, ale i dodatkowy komentarz obecny (aktualizację), w którym możemy niejako „wrócić do tematu” i skonfrontować swoje niegdysiejsze stanowisko z sytuacją obecną. Zasadniczo nie musieliśmy w niczym zmienić zdania, a nasze ówczesne uwagi okazały się w perspektywie kolejnych lat nie tylko słuszne, ale i częstokroć prorocze. I tak pisząc o światowej tendencji w wyposażaniu taboru autobusowego w pojazdy elektryczne, zauważyliśmy zarazem niekonsekwencje w programie budowy taboru chojnickiego. Mogąc wybrać najmniej uciążliwe dla mieszkańców i środowiska autobusy elektryczne zadecydowano bowiem ostatecznie o nabyciu hybryd. Te ostatnie, aczkolwiek mniej zanieczyszczające środowisko, zanieczyszczają je jednak również. Takich przykładów można znaleźć więcej.
Reklama | Czytaj dalej »
Budżet... nie do rozgrzeszenia
Miesięcznik Społeczno-Historyczny chojniczanin.pl, lipiec 2016 Nr 6/2016 (46), s. 13.
Fakt, że coś pod względem rachunkowym się zgadza nie oznacza jeszcze, że autor rozliczenia zasługuje na pozytywne skwitowanie! Tak jest również z ubiegłorocznym budżetem naszego miasta, którego rachunkowa zgodność powinna być podstawą do nagrody dla skarbnika miasta, ale nigdy powodem dla udzielenia absolutorium burmistrzowi. Gdyby trzymać się logiki proponowanej przez A. Finstera na absolutorium zasługiwali i Bierut, i Gomułka, i Gierek..., bo „w słupkach” ich budżetów wszystko się zawsze zgadzało. Zresztą ich „mechaniczna większość” w tzw. sejmie PRL-u zawsze zapewniała komfort rozgrzeszenia, niemniej rzeczywistość społeczna-gospodarcza sklepów, fabryk czy usług nie miała przecież z tą parodią nic wspólnego... Można odmalować fasadę starego budynku, wybudować kawałek drogi (przy okazji zawsze „do poprawki”!), wydać sporo kasy na kolejną koncepcję nadwornego
projektanta itp., ale nie może to zakryć faktu, że żadnego rozwoju nie ma! Pomorze zawsze było „wisienką na polskim torcie”. Nie przypadkowo walczyli o nie i Karol Gustaw podczas „potopu”, i Fryderyk Wielki podczas zaborów, i A. Hitler w trakcie ostatniej wojny. Gospodarka zawsze była tu silna, a ludność z innych stron kraju szukała tu swojej przyszłości... Tak powstawała międzywojenna Gdynia i powojenne ośrodki przemysłowe, w tym Chojnice z „Mostostalem, „Zrębem” i innymi. Tymczasem w ciągu ostatnich dwudziestu lat z perły polskiej gospodarki spadliśmy do roli „obszaru problemowego”, stając się centrum biedy i wykluczenia w północnej Polsce. Oto dzieło sporej grupy domorosłych ekonomistów i samozwańczych samorządowców spod znaku „ambasadorów Kaszub” czy „budowniczych Pomorza”...
Budżet jest narzędziem do osiągania konkretnych celów, a nie celem samym w sobie. Jest rachunkowym ujęciem miejskiej gospodarki, w którym nie chodzi tylko o bilansowanie się dochodów z wydatkami. Zresztą w przypadku tych pierwszych zasadnicze znaczenie ma kondycja majątkowa samych mieszkańców (podatników) i ich zdolność do pokrywania kosztów utrzymania samorządu. Z tego zadania – co warto podkreślić – chojniczanie wywiązują się wzorowo. Tylko dzięki ich zapobiegliwości wykonano założone po stronie dochodowej cele. I za to należy się im nasza wdzięczność.
Tymczasem burmistrz zakładając, że ze sprzedaży majątku uzyska 13.165.674 zł zawiódł całkowicie (tylko 45,6% planu)! Błędne założenia i szacunki, ukierunkowane przede wszystkim na zachowanie status quo w ZGM-ach, zrobiły swoje i budżetowe plany diabli wzięli... Nikt się oczywiście takim obrotem spraw w ratuszu nie martwi. Dyrektor Odya jest usatysfakcjonowany (dalej ma to co ma!), a pieniądze w końcu można pożyczyć. Ponadto z dumą wykazano nadwyżkę, więc o co tak naprawdę chodzi opozycji? Tymczasem nie trzeba wiedzy specjalisty, aby zauważyć że z chwilą wkroczenia w fazę zakładanych inwestycji nadwyżka stopnieje niczym majowy śnieg, a zadłużenie miasta zacznie rosnąć niczym pycha autora tych wszystkich planów...
Nie uciekając od realiów trzeba pamiętać o rzeczywistym stanie naszego miasta. Dobrze ilustruje ów analiza powstała na zamówienie władz miejskich w kontekście pozyskiwania środków na rewitalizację społeczną. O katastrofie świadczą chociażby: udział długotrwale bezrobotnych wśród osób w wieku produkcyjnym w stosunku do średniej wojewódzkiej; rosnąca liczba świadczeń pieniężnych udzielanych przez MOPS, jak i samych świadczeniobiorców; spadająca wykrywalność przestępstw pomimo rosnących inwestycji w zakresie monitoringu miejskiego; zapaść cywilizacyjna dwóch osiedli miejskich (Śródmieścia i Dworcowego), co opisują spełnione przez nie wskaźniki kwalifikujące je do pilnej rewitalizacji społecznej. W ramach tej ostatniej przewiduje się natomiast, iż skierowane na ten cel środki zewnętrzne i budżetowe sprawić mają, że: bierni staną się aktywnymi, trwale bezrobotni znajdą zatrudnienie, niezaradni zdobędą się na przedsiębiorczość, planujący wyjazd zostaną z nami, a „uwięzieni komunikacyjnie” w mieście znajdą pociąg lub autobus, który pozwoli im poszukać pracy w Trójmieście lub Bydgoszczy... Tylko któż w to wszystko uwierzy?
Dalsze dekorowanie miasta poprzez odmalowanie dworca i przekopanie pod torami dziury na przejście wraz z garścią przystanków autobusowych, na miejscu z którego wysiedli się podatników, którzy nie chcą już mieszkać w Chojnicach, nie przyniesie zakładanych wyżej efektów. Również odnowiony budynek Centrum Kultury nie spowoduje, że drgnie coś w otaczającym nas marazmie. Na transakcji z miastem zarobi tylko PB „Górski”, któremu będziemy słono płacić za pomieszczenia, których w większości nie potrzebujemy... I jakoś tylko, w tym całym tańcu idiotów, prawie nikt nie zauważył, że wpisywana od dwóch lat do budżetu idea budżetów osiedlowo-obywatelskich nie przyniosła żadnych rezultatów. W tym niewielkim procencie budżetu, jaki władza pozostawiła do decyzji samych mieszkańców, nie zrobiono nic... I chociażby z tego powodu, żadna szanująca się opozycja nie mogła podnieść ręki za absolutorium dla tego, który na rozgrzeszenie nie zasługuje, bo nie spełnia podstawowego w tym kontekście wymogu – żalu za grzechy przeszłe i aktualne!
Aktualizacja
Nikomu nie trzeba tłumaczyć, że fatalnie wyglądają nasze inwestycje. Niemal wszystkie projekty budowlane: Strzelecka, os. Asnyka, Człuchowska są oddawane z opóźnieniem. Jakość wykonanych prac także budzi wiele kontrowersji. Największe projekty – remont kinoteatru i dworca PKP wciąż są dalekie od ukończenia i nic nie zapowiada, aby zostały ukończone do końca piątej już kadencji burmistrza! Niedawno z placu budowy zszedł główny wykonawca „termomodernizacji” ChCK, a A. Finster publicznie zarzucał mu opóźnienia... Uzasadniał tym konieczność rozwiązania umowy. Słusznie, choć zdecydowanie za późno, skoro ów wykonawca zdążył rozwiązać umowę z miastem przed burmistrzem.
Tak kończy się bezsensowne gadanie do dziennikarzy, gdy tak naprawdę trzeba działać! Niech teraz włodarz nie oczekuje przedłużenia kontraktu z nim samym, skoro z wieloletnim opóźnieniem wykonuje swoje obietnice wyborcze względem mieszkańców. Chojniczanie nie wybrali sobie rzecznika prasowego, ale burmistrza, który musi sprawdzać się nie w słowach lecz w czynach. Z tym zaś ostatnio nie jest najlepiej i widzą to już prawie wszyscy...
Aktualny budżet ma się nieźle dzięki powszechnej koniunkturze gospodarczej i pracowitości chojniczan. To wyższe dochody poprawiają finanse ratusza. Miasto jest największym beneficjentem programu „500+”, bo dofinansowanie to trafia do rodzin, ale wcześniej przechodzi „księgowo” przez kasę miasta, znacząco poprawiając procentowe wskaźniki zadłużenia i kosztów spłaty długu. Ten prezent prezesa Kaczyńskiego nie spłaci jednak miejskich długów w przyszłości. Zrobić to będą musieli mieszkańcy płacąc podatki w Chojnicach, a nie w Charzykowach czy na Zielonych Wzgórzach... Dlatego PChS zachowuje wstrzemięźliwość w pochwałach, których nie szczędzi sobie sam burmistrz, tytułujący się mianem „ambasadora Kaszub” i „budowniczego Pomorza”... Z taką tytulaturą zrobiłby pewnie karierę w północnej Korei, ale czy zapewni autentyczny rozwój naszemu miastu? Oto problem, który należy rozważyć zanim podniesie się rozgrzeszającą rękę na sesji...
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!