Starosta bez dodatku specjalnego
Zakwestionowały go służby prawne wojewody. Drugi dodatek rada powiatu przyznała pod koniec czerwca, kiedy to jednocześnie obniżała pensję Stanisławowi Skai. Uchwałę musiała podjąć ze względu na rządowe rozporządzenie zmniejszające uposażenia samorządowców. Krótko przed sesją do projektu uchwały dopisano dodatek specjalny. Dzięki temu obniżka nie była tak bolesna i wyniosła jedynie niecałe 200 zł mniej.
Na czerwcowej sesji przewodniczący rady powiatu Robert Skórczewski uzasadniał, że drugi dodatek staroście się należy z tytułu zwiększenia zakresu obowiązków. Taka argumentacja zdziwiła radną opozycji Mirosławę Dalecką, która zwróciła uwagę, że w ostatnim czasie żadne nowe zadania nie doszły przecież Stanisławowi Skai. Wówczas przewodniczący rady przyznał, że to reakcja na rządowe rozporządzenie. Niesmak z takiego sposobu na omijanie prawa miał także radny Sławomir Rząska. Ostatecznie jednak podjęto uchwałę, według której Stanisław Skaja od lipca zarabiać miał 12 120 zł brutto, a nie jak wcześniej 12 310 zł.
Reklama | Czytaj dalej »
Mirosława Dalecka skierowała do wojewody pismo ws. uchwały. Powołując się na przepisy prawa stwierdziła: "Przyznanie od 1 lipca 2018 r. drugiego dodatku specjalnego Staroście Chojnickiemu z tytułu rzekomo zwiększonego zakresu obowiązków stoi w sprzeczności w ustawą o pracownikach samorządowych. Jest poza tym kwestią etycznie wątpliwą przyznawanie dodatkowego dodatku specjalnego za obowiązki realizowane przez Starostę od co najmniej 5 lat. Dodatek specjalny o charakterze obligatoryjnym w wysokości między 20% a 40% łącznie wynagrodzenia zasadniczego i dodatku funkcyjnego powinien być wystarczającą formą wynagrodzenia za obowiązki wynikające z pełnienia funkcji Starosty Chojnickiego".
Przed dwoma dniami wojewoda wydał rozstrzygnięcie nadzorcze stwierdzające nieważność części uchwały ws. wynagrodzenia starosty podjętej 21 czerwca przez radę powiatu. - Stwierdzenie nieważności dotyczyło dodatku specjalnego w kwocie 1500 zł przyznanego na okres od dnia 1 lipca 2018 r. do dnia 31 grudnia 2018 r. - informują służby prasowe wojewody Dariusza Drelicha.
Po zarządzeniu nadzorczym wojewody pomorskiego pensja Stanisława Skai wyniesie 10 620 zł miesięcznie.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (46)
- Komentarze Facebook (...)
46 komentarzy
2) dziecko, które zadaje notorycznie pytania nie jest wbrew obiegowej opinii inteligentne, tylko bezmózgie - nie potrafi samo nic wydedukować, pomyśleć, tylko idzie na łatwiznę i żąda odpowiedzi od innych, przykład: jedzie facet na hulajnodze, dziecko pyta się mamy a co ten pan robi, a na czym on jedzie, a czemu od odpycha się nogą, a czy się nie wywali..... dziecko inteligentne samo obserwuje, dedykuje, myśli, racjonuje, ewentualnie zapyta się o nazwę sprzętu, a nie pyta jak upośledzony o wszystko i samo nie pomyśli
Ministrowie dojnej zmiany dwa lata pod rząd sami sobie przyznali nagrody w wysokości od 30 do prawie 100 tys. zł na każdego pisowskiego ministra. Także nagrody dostali niżsi od ministrów rządowi urzędnicy dojnej zmiany. Gdy ekstrawaganckie przyznawanie sobie nagród przez pisowskich ministrów wyszło na światło dzienne to Jarek zbawiciel obiecał zrobić porządek z tym bizancjum i zmusić ministrów dojnej zmiany do oddania przyznanych sobie samowolnie nagród. Oczywiście nic takiego się nie stało - pieniądze nie zostały zwrócone do skarbu państwa. Aby populistycznie usatysfakcjonować społeczeństwo oburzone złodziejstwem pisowskich urzędników rządowych Jarek zbawiciel nakazał obniżkę o 20% wynagrodzeń wszystkim samorządowcom.
Tak wiec oburzenie z powodu złodziejstwa pisowskich urzędników zaowocowało obniżeniem o 20 % wynagrodzeń burmistrzów, wójtów i starostów, którzy ze złodziejskimi praktykami pisowskich ministrów nie mieli nic do czynienia. Test to typowy przykład pisowskiej logiki Jarka zbawiciela i ferajny jego eunuchów!
Formalnie wprowadzone obniżenie wynagrodzenia samorządowców jest niesprawiedliwe i populistyczne. Jest to złe prawo wprowadzone jako reakcja na złodziejskie poczynania ministrów dojnej zmiany. Populistycznie ustanowione prawo na kilka miesiecy przed nadchodzącymi wyborami samorządowymi ma uspokoić i zadowolić wyborców oburzonych ekscesami finansowymi pisowców. Kara obniżki wynagrodzenia dotyczy samorządowców, którzy ze złodziejskimi praktykami pisowskich ministrów z dojnej zmiany nie mieli nic do czynienia. Natomiast pisowscy dojnej zmiany, którzy poprzyznawali sobie ekscesywne nagrody nie ponieśli żadnej kary ani żadnych konsekwencji!
Nie można się dziwić, że wszystkie samorządy usiłują obejść do niesprawiedliwe, mściwe, i ustanowione na fundamencie złych motywów prawo!
Radna Mirka Dalecka to jedyna aktywna radna w radzie powiatu, z której wyborcy mogą być dumni i pewni, że mając na myśli dobro mieszkańców powiatu interesuje się sprawami społecznymi przy okazji wyciągając na światło dzienne przewały i przekręty chojnickiej korupcyjnej kliki.
Reszta radnych powiatowych to zwykli klakierzy, którzy w zamian za diety przytakują skorumpowanemu staroście i jego pachołkom przy każdej okazji!
Byłem dość rezolutnym dzieciakiem, nauczyciele by powiedzieli, że pyskatym bo jak coś mi nie pasowało to mówiłem głośno przez co w tylko klasach 1-3 zużyłem chyba z 10 dzienniczków ucznia na uwagi do rodziców za zachowanie.
Omawialiśmy tę książkę Lindgren i nauczycielka kazała nam usiąść w kółku i powiedziała, że Dzieci z Bullerbyn napisały list do naszej szkoły bo dowiedziały się, że czytalismy ich przygody. Coś mi nie pasowało, ale usiadłem i zacząłem słuchać. Nie skupiałem się na treści bo w głowie już kłębiły mi się setki pytań. Jak babka skończyła czytać to ręka wystrzeliła w górę i zacząłem:
- a jak to możliwe, że dzieci wysłały do nas list po polsku?
- no bo tak ja Ty się uczysz angielskiego tak oni się uczą polskiego
- a po co oni się uczą polskiego, przecież to nie jest popularny język?
- ŻEBYŚ SIĘ PYTAŁ!
Ale mnie to nie zraziło. Wziąłem książkę do ręki i zobaczyłem, że została napisana bardzo dawno temu, nie pamiętam już kiedy, ale chyba jakoś w latach 40 i też o to spytałem, że jak to możliwe, że dzieci napisały do nas list skoro one są już stare.
I dostałem uwagę za przeszkadzanie w lekcji.
Na każde z tych pytań dało się odpowiedzieć logicznie. Dlaczego list po polsku? Bo pani od angielskiego przetłumaczyła, dzieci napisały go po angielsku. Dlaczego dzieci napisały list do naszej szkoły mimo, że są już stare? Bo wysłały go dawno temu i leży tu juz bardzo długo.
A najbardziej zabolało mnie to, że rodzice zamiast mnie jakoś wesprzeć, bo to przecież nie były głupie pytania mające na celu rozwalić lekcje tylko powaznie byłem ciekawy co i jak, to powiedzieli, że jak nie skończę pyskować to będe miał karę.
Tak się moi drodzy temperuje dzieci, tak się zabija kreatywność, myślenie.
I tak miałem jazdy u nauczycieli przez całą pod i gimbazę za każdym razem jak drążyłem temat. Dopiero w techbazie miałem ogarniętych nauczycieli którzy wiedzieli, że w klasie są po coś innego niż tylko odwalanie konspektów.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!