Eposik chojnicki. O trzeźwym mieście
Wciąż wdzięcznym niebywale naszej cnej Marzence.
Stróżuje mi serdecznie, ściskam więc jej ręce
i kornie ją przepraszam za te fanaberie.
Chcę by miała ode mnie choćby krótkie ferie.
Skoro jednak zacząłem i mam czytelników,
z drogi tej już nie zejdę, pogmatwania szyków,
tym którym tylko żartem wszystko to się zdaje.
Ja wiem, że według innych przy prawdzie obstaję.
Jakiż zatem dziś temat w tych rymach zagości?
A o groźnych używkach, ich u nas mnogości.
Uchwaliliśmy bowiem znów zręby programu,
by uczynić z chojniczan ludzi tego stanu,
w którym nic im się nie mąci, także i w głowie,
co skutkuje skończeniem dnia w domu, nie w rowie.
Czegóż tu jednak nie ma co nam rozum mąci?
Wóda, dopalacz, narkotyk… tyloma rządzi!
Corocznie uchwalamy w tych Chojnicach naszych
dla zmąconych chorą chemią młodszych i starszych
wiele pięknych planów, co zawrócić ich mają
z dróg nałogów im zgubnych, co do śmierci pchają.
Ale widzimy złego działania kulisy,
w którym słowa piękne są niczym młode lisy,
co chytrze też podchodzą do małej zwierzyny…
Przeto i my wam tutaj bardzo się zwierzymy,
że gdy w jednym czasie walczymy z tym pijaństwem,
potrafimy współdziałać również i z tym draństwem.
Bo z chciwością marnego wódami handlarza
o mentalności płytkiej podłego rakarza,
któremu zaś zysk szybki moralność zasłania,
nastawioną wyłącznie do szybkiego brania
tych ostatnich groszy za działkę śmierci prochu,
tworzymy ciąg punktów sprzedających po trochu,
tę truciznę dla słabych, napitek dla stałych…
Niestety nazbyt u nas wielu jest w tym małych,
co nie potrafią w tymże nad sobą panować.
Przed tymi zatem bardziej winniśmy to chować,
co przecież nie tylko im już niemało szkodzi.
Patrzą dziś na to również ludzie bardzo młodzi.
Jakie im zachowania dajemy przykłady?
Czyż naprawdę i na to nie znajdziemy rady?
Ja tak jednak nie myślę. Mocno temu przeczę,
choć obrońca wszystkich picia zdradliwie rzecze
dużo o ich wolnościach, lukach w naszym prawie,
co tamą są rozsądku. Takiż dużo też wie,
jak to na cudzych wadach mocno się wzbogacić:
chcą pić, ćpać czy też zażyć, to muszą zapłacić.
Kiedy więc bracie planu nie rozumiesz ni w ząb
twardyś w swym pomyślunku niby stary ten dąb.
A tu liczyć wystarczy, żeby cokolwiek znać.
Nie muszą już o zdrowie naszych mieszkańców dbać.
Łatwo od prawa, dobra zrobią też secesję
przydzielając kolejną pijacką koncesję,
co da zarobić razem, a koszt ten wszak mały.
Pijak w swoim pijaństwie będzie bowiem stały.
Wódz dał im tylko trochę tego przyzwolenia
co skutecznie niweczy wsze ograniczenia.
Miasto weźmie opłaty, sklep również zarabia,
a w sztok pijany głupiec czuje się jak hrabia.
Wszyscy na tym zyskali? Tak nam przecie mówią.
A tu po prawdzie tylko znów tych biednych skubią,
by nie pozbierali swoich myśli w trzeźwości.
Bo gdy myśl taka w głowie im się raz umości,
stracą handlarze śmiercią nie tylko klienta,
ale i władze nam zwierzchnie swego pacjenta,
którym w swych oczach starannie się opiekują.
Lecz biorąc na niego kasę znów się odkują…
Reklama | Czytaj dalej »
© Copyright by Mariusz Brunka, Chojnice 2019.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, przedrukowywanie i rozpowszechnianie całości lub fragmentów niniejszej pracy bez zgody autora zabronione.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!