Z Jarosławem Kretem po Ziemi Świętej
Znany dziennikarz, prezenter pogody i podróżnik nie lubi sztampy i odhaczania punktów wycieczki. Nie dziwi więc, że chojniczanom, którzy w niedzielne (10.03) popołudnie zdecydowali się przyjść do ChCK-u i posłuchać o jego podróżach do Ziemi Świętej, radził choć na moment porzucić ambitnego przewodnika i zwiedzać po swojemu. Czyli widzieć, czuć i smakować Palestynę i Izrael, nie zapominając przy tym o dystansie i krytycznym myśleniu.
Nie zapałał sympatią do Ziemi Świętej jako student, bo wtedy ta przywitała go deszczem i śniegiem. Nie zmienił zdania widząc tłumy turystów ślepo podążających za swoimi przewodnikami. Dlaczego więc dzisiaj Jarosław Kret o Ziemi Świętej opowiadać może godzinami? Wbrew pozorom nie dlatego, że jest strasznym gadułą. Powód jest bardzo prosty, w końcu udało mu się zobaczyć ją po swojemu. A więc bez pędu, tłumu turystów i pielgrzymów. I właśnie takie zwiedzanie, poznawanie polecał przybyłym na niedzielne spotkanie. Żeby tego dokonać wcale nie musimy czekać na kolejne powstanie Palestyńczyków, wystarczy przejść kilka ulic dalej niż wszyscy, na zwiedzanie wybrać mniej atrakcyjną porę a na posiłek lokal typowy dla miejscowych. Chodzi o to byśmy uruchomili wszystkie nasze zmysły przy poznawaniu kolebki naszego dziedzictwa.
- Jeśli będziecie chcieli państwo zobaczyć małego Jezusa nauczającego w świątyni, to gwarantuję, że go zobaczycie – mówił Kret pokazując swoje fotografie, na których w analogicznej sytuacji uchwycił i małego żyda i muzłumanina. Symbolicznych kadrów było zdecydowanie więcej. - Tomasz Tomaszewski nauczył mnie fotografować głową i sercem – zdradził pierwszy naczelny polskiego wydania National Geographic.
Reklama | Czytaj dalej »
W swoich podróżach znany dziennikarz nie wyzbywa się krytycznego podejścia. Przykładami turystycznych paradoksów sypał więc jak z rękawa np. stacje drogi krzyżowej, które co jakiś czas potrafią zmieniać miejsce. Co ważne interpretując je nie odzierał Ziemi Świętej z sacrum, wręcz przeciwnie.
Spotkanie z Jarosławem Kretem zostało zorganizowane w ramach obchodów setnej rocznicy powrotu Chojnic do macierzy. Nasze miasto Panu od pogody znane jest bardzo dobrze. To stąd pochodzą dziadkowie Jarosława Kreta i jego mama. Wspomnienia z wakacji działają jak magnes. Dziennikarz chętnie odwiedza Chojnice, tutaj wypoczywa i obserwuje codzienny rytm miasta. Gdyby mógł wybrać, gdzie spędzi swoją emeryturę wybrałby jednak pobliskie Charzykowy. - Chętnie kupiłbym dom nad jeziorem i pisał. Niestety nie będę miał takiej emerytury – mówił podróżnik obecnie szukający pracy.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!