Obiad, za którym idzie coś więcej niż kalorie
W Sukiennicach gotują obiady dla podopiecznych Warsztatu Terapii Zajęciowej w Chojnicach. Akcja, którą finansuje TVN a koordynuje Chojnicki Bank Żywności, potrwa do 24 grudnia. Posiłki smakują, co ważniejsze, niosą ze sobą kontakt z drugim człowiekiem.
Załoga z Sukiennic, od lewej: Tymoteusz Skiba, Anita Synak, Bożena Mrozek - Gliszczynska, Thuy i Lucyna Tran Dinh, Krystyna Hellwig, Zyta Szuca.
W poniedziałek (14.12) w Chojnicach, wzorem innych miast wystartowała akcja '#TVN pomagajmy sobie', która ma na celu podwójną pomoc: wsparcie restauracji w czasie pandemii i najbardziej potrzebujących osób, poprzez dostarczenie im ciepłego posiłku. Konkretnie, to 50 posiłków dziennie przez 11 dni, plus po 50 świątecznych posiłków na 2 dni świąt. Koszt jednego dania dziennie to 20 zł brutto. Wsparcie dla restauracji 13 tys. zł.
Trzeciego dnia akcji (16.12) sprawdziliśmy, jak wygląda ona od kuchni. Najpierw odwiedziliśmy Sukiennice. W menu na środę żurek staropolski, roladki indycze ze szpinakiem, kluseczki i surówka. Kiedy weszliśmy do kuchni, garnek z zupą bulgotał na kuchence, roznosząc apetyczny zapach po całym pomieszczeniu. Na stole obok porcjowano już drugie danie. Obiady pakowano hermetycznie. Na każdy z pojemników trafiała naklejka TVN-u. Akcja przebiegała bardzo sprawnie. - 50 obiadów, to nie jest dużo. Ta kuchnia i niektórzy jej pracownicy pamiętają czasy, kiedy przygotowywaliśmy posiłki dla 4 000 osób. Tiry od nas wywoziły to jedzenie - wspomina Thuy Tran Dinh. W czasie koronawirusa restauratorom ciężko się wiedzie. Nie inaczej jest w Sukiennicach. Restauracja może jedynie przygotowywać jedzenie na wynos. - Zaczęliśmy też sprzedaż bonów podarunkowych, które będzie można realizować już u nas na miejscu, po otwarciu lokalu - informuje Lucyna Tran Dinh.
Reklama | Czytaj dalej »
Z Sukienników ruszamy na ul. Świętopełka. Jedzenie w pojemnikach termoizolacyjnych na chwilę trafia do Banku Żywności. Stąd odbierają je rozwożący obiady. W tym gronie są pracownicy warsztatów i wolontariusze. Jako pierwszy pod ChBŻ podjeżdża Jerzy Bruski. Chojniczanin wita się serdecznie z pracownikami banku żywności i szefem kuchni. - Wszystkim smakuje i pytają, kto to gotuje - mówi mężczyzna. Na twarzy Jana, tak chojniczanie nazywają restauratora o wietnamskich korzeniach, maluje się uśmiech, nie jest tego w stanie ukryć nawet maska. - Jeśli ktoś nie zje od razu i wystygnie, to można odgrzać. Wystarczy na minutkę do mikrofali włożyć, bez ściągania folii - rewanżuje się drobną uwagą szef kuchni. Dzisiaj usłyszy ją każdy z rozwożących posiłki.
W Wigilię, poza ciepłym obiadem, do uczestników akcji trafią dania na zimno na dwa dni świąt. Będą to m.in.: ryba po grecku, galantyna rybna , schab po myśliwsku czy skrzydełka faszerowane. Na osłodę chruściki.
- Wiemy, że ten projekt ma na celu pomoc restauracjom w przetrwaniu tego trudnego czasu oraz udzielenie wsparcia osobom potrzebującym w formie posiłku. Są to bardzo ważne cele, ale przy okazji dzieje się coś więcej. Dla naszych uczestników, którzy od 3 listopada przebywają w domach z powodu zawieszenia zajęć w WTZ i widują się jedynie z rodziną, to bardzo ważne wydarzenie każdego dnia. Dzięki tej akcji mają możliwość zobaczenia się z kimś życzliwym, porozmawiania, wymiany choćby kilku słów. Są to niezwykle cenne chwile w sytuacji, gdy tak brakuje bezpośredniego kontaktu z drugim człowiekiem. Jesteśmy bardzo wdzięczni za to, że zostaliśmy włączeni do akcji - mówi Joanna Warczak, kierownik WTZ.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!