'Przyrodniczy spektakl' z wilkami w roli głównej
W Parku Narodowym "Bory Tucholskie" obecnie bytuje osiem wilków. Dwójkę z nich swoim aparatem uchwyciła Anna Smugała. Chojniczanka podzieliła się z nami swoimi wrażeniami z tego spotkania. O wilkach w PN "Bory Tucholskie" opowiada także Karolina Lubińska, pracownica parku odpowiedzialna za monitoring tych drapieżnych ssaków. Przy tej okazji apelujemy do mieszkańców naszego regionu, aby wybierając się na spacer do lasu ze swoimi pupilami nie spuszczali ich ze smyczy. Pamiętajmy, że to my jesteśmy gośćmi na wilczym terytorium!
Zdjęcia pary wilków, żerujących na padlinie, na zamarzniętym Jeziorze Ostrowite, powstały w ostatni weekend lutego. To właśnie wtedy Anna Smugała, studiująca Ochronę przyrody i edukację przyrodniczo-leśną w Poznaniu, wybrała się wraz ze swoim przyjacielem z uczelni Patrykiem i mamą Anitą na Łąki Józefowskie. Miłośnicy przyrody wyprawę planowali z myślą o sowach. Właśnie w miniony weekend była noc sów. - Z racji z tego, że zaspaliśmy i na terenie parku pojawiliśmy się dopiero po godzinie 8, nie liczyliśmy już na spotkanie tych ptaków, ale może saren czy jeleni. Po mniej więcej godzinie, idąc już w kierunku samochodu spotkaliśmy pracownika leśnego, który przyznał, że przyjechał zobaczyć wilki, bo jest sporo kruków - mówi pani Ania. Nawet wtedy uczestnicy wycieczki nie przypuszczali, że dane im będzie zobaczyć przedstawicieli gatunku, będącego pod ochroną w całej Polsce od 1998 roku.
Spacerując wzdłuż jeziora, sympatycy natury zachowali czujność. Na zamarźniętej tafli zauważyli truchło zwierzęcia i kruki. Chwilę później z lasu wybiegły dwa wilki. - Mój kolega myślał w pierwszej chwili, że to lisy, a ja w myślach powtarzałam sobie "niemożliwe, niemożliwe". Aż zaczęło mi brakować tchu. Aparat rzuciłam na ziemię. Byłam przekonana, że tylko chwilę dane nam będzie obserwować wilki, więc nie chciałam marnować czasu na ustawianie aparatu i robienie zdjęć. Ku naszej radości wilki się zatrzymały i zaczęły jeść. Dobrą godzinę obserwowaliśmy ten spektakl. Wilki jadły razem z krukami. W pewnym momencie jeden z nich wziął większy kawałek i pobiegł z nim do lasu. Po powrocie kontynuował jedzenie - opowiada chojniczanka. Po wilkach ze "stołówki" skorzystały jeszcze cztery bieliki. - Mieliśmy niezłego farta, że mogliśmy ten proces przyrodniczy zobaczyć. W tamtym momencie byliśmy chyba najszczęśliwszymi ludźmi na świecie. To był pierwszy raz, kiedy zobaczyliśmy wilki na żywo - mówi pani Ania.
O niecodziennych przeżyciach uczestnikom spaceru przypominać będą zdjęcia. Kiedy pierwsze emocje już opadły, studenci rozstawili statyw z aparatem i zaczęli "strzelać". Dwie z wykonanych fotografii publikujemy na naszej stronie.
Wilcza rodzina na terenie PN "Bory Tucholskie"
Wilki na terenie Parku Narodowego "Bory Tucholskie" żyją od 2016 roku, choć pojedyńcze osbniki były widywane już od 2010 r. Zmienia się tylko ich liczebność i obszar występowania. Wpływ na drugie z wymienionych miała m.in. nawałnica, która przetoczyła się przez nasz region w sierpniu 2017 r. - Wilki potrzebują bardzo dużej powierzchni życiowej, sam nasz park jest niewystarczający dla jednej watahy wilków. To, że mamy watahę na terenie parku nie oznacza, że ona nie wychyli nosa poza jego granice - mówi Karolina Lubińska z Parku Narodowego "Bory Tucholskie", odpowiedzialna za monitoring wilka.
Obecnie wataha liczy 8 wilków, z czego 6 to młode. Wilczą rodzinę zarejestrowała jedna z fotopułapek. - Młode są zeszłoroczne i teraz na oko już trudno je odróżnić od dorosłego osobnika - przyznaje pracownica parku. - Jest już po rui, samica najprawdopodobniej znowu jest w ciąży i jeżeli nic złego się nie wydarzy, to pod koniec kwietnia bądź w maju będą młode. Wtedy część tych rocznych szczeniaków już się odłączy. Nigdy nie jest tak, że wataha przyrasta w nieskończoność. Jest ograniczone miejsce i rodzice nie będą wiecznie "utrzymywać" tych młodziaków - dodaje pani Karolina.
Był rok, kiedy na terenie parku, nie było wilczej rodziny. - Samica zginęła przed rozrodem - wyjaśnia zajmująca się monitoringiem wilka. W ogóle nie jest łatwo policzyć te drapieżne ssaki, jeśli nie zarejestruje ich w komplecie fotopułapka. "Grupa wilków pozostawia na śniegu tylko jeden trop, tak jakby przeszło tamtędy tylko jedno zwierzę. Dzieje się tak, ponieważ wilki posiadają wyjątkową umiejętność podążania po swoich śladach. Ten sposób pozostawiania śladów nazywany jest sznurowaniem" - czytamy w publikacji "Obalamy mity. Czy wilk jest taki straszny, jak go malują?" wydanej przez PN BT. Wilki nie przemieszczają się też zawsze całą rodziną, najczęściej nagrywają się 2-3 osobniki. Pomocne jest rozpoznanie poszczególnych osobników dzięki badaniom genetycznym.
Niebawem powinniśmy wiedzieć więcej na temat watahy bytującej na terenie naszego parku. W zeszłym roku pracownicy zbierali odchody do badań, które dadzą odpowiedź, co do diety i genetyki wilków. - Po dobrze zebranych próbkach odchodów można sprawdzić, co to jest za osobnik, skąd przyszedł, z jakiej grupy się wywodzi. Badania takie prowadzone są w całej Polsce, dzięki temu ta baza genetyczna jest coraz szersza. Próbki pobierane są także od martwych wilków, co pozwala ustalić, jaki osobnik padł - mówi pani Karolina. Dane dot. naszych wilków są jeszcze w opracowaniu. - Na pewno te wyniki badań zostaną udostępnione - zapewnia pracownica PN "Bory Tucholskie".
Reklama | Czytaj dalej »
Zachowujmy się odpowiedzialnie
Teren Parku Narodowego "Bory Tucholskie", jak i inne obszary leśne, eksploruje więcej ludzi niż zazwyczaj bywało. W ramiona przyrody na powrót pchnęła nas pandemia koronawirusa. Stąd też i więcej sygnałów o wilkach w ostatnim czasie. Korzystając z zimowej aury zwierzęta zapuszczają się w niedostępne inną porą roku dla nich tereny, zamarznięte akweny. Tropy wilków znaleziono chociażby na Jeziorze Charzykowskim.Pamiętajmy, że te dzikie zwierzęta unikają kontaktu z człowiekiem, a my wchodząc na ich terytorium powinniśmy wykazać się odpowiedzialnością. Miłośnikom czworonogów przypominamy, że na terenie parku obowiązuje całkowity zakaz wstępu z psami. Odstępstwem jest jedynie droga publiczna, tak zwana droga „pilska”, biegnąca od miejscowości Bachorze do miejscowości Owink. Poruszając się tą drogą z psem należy pamiętać, aby z niej nie schodzić a pies musi być zapięty na smyczy lub szelkach! Dlaczego powinniśmy bezsprzecznie stosować się do tej zasady? - Nie jesteśmy w stanie upilnować, co zrobi dany pies spuszczony ze smyczy, ani też co zrobi inne dzikie zwierzę w stosunku, co do tego zwierzaka. Absolutnie nie wolno w lesie spuszczać psa ze smyczy, jeśli chcemy, aby wrócił on do nas cały i zdrowy - uczula pracownica parku.
- Osoby mieszkające blisko lasu muszą liczyć się z tym, że ten wilk może gdzieś w pobliżu przechodzić, bo to jest jego terytorium - mówi Karolina Lubińska. Dlatego też mieszkający w sąsiedztwie lasu powinni szczególnie zadbać o swoje psy, dopilnować, aby nie biegały po lesie. - Wilk po zapachu wytropi tego psa. Może podejść za nim pod dom, bo on go traktuje jako rywala na swoim terytorium - wyjaśnia pracownica parku.
Dla człowieka wilk nie jest zagrożeniem chyba, że mamy do czynienia z osobnikiem zarażonym wśieklizną. Co innego zdziczałe psy. Czworonogi wychowane przez człowieka nie mają przed nim lęku, a z genetycznego punktu widzenia stanowią zagrożenia dla populacji wilka. Chodzi tutaj o możliwość krzyżowania się wilka z psem.
Jak zachować się w przypadku spotkania wilka, podpowiada broszura przygotowana przez Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk, Białowieża.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (4)
- Komentarze Facebook (...)
4 komentarze
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!