Nie tylko babska solidarność
Mamy niesamowitego burmistrza. Pasjonatę wprowadzania zmian na lepsze w naszym mieście, inwestowania, modernizowania, rewitalizowania, upiększania – słowem nieustannego przekształcania Chojnic w autentyczną Perłę Pomorza. Pracoholika poświęcającego każdą chwilę samorządowego zaangażowania oraz niemal każdą wolną od pracy chwilę dla Chojnic i ich mieszkańców. Człowieka nieprzeciętnego. Inteligentnego. Energicznego. O szerokich horyzontach. Tryskającego pomysłami, nowymi ideami. Otwartego na nowości, propozycje i sugestie mieszkańców… Ale zaraz… czy rzeczywiście to ostatnie zdanie jest prawdziwe?
Reklama | Czytaj dalej »
Poczułam się bardzo niekomfortowo dowiadując się ostatnio z mediów o fakcie, że burmistrz mojego miasta – zresztą mój ulubiony burmistrz – daje się ponosić nadmiernym, niekontrolowanym emocjom, których wynikiem jest skrajne medialne ocenianie działań proekologicznych podjętych przez panią prezes LOP Magdalenę Kochanowską. Chamstwem przejawiającym się blokowaniem inwestycji podjętych przez Ratusz nazwał nasz włodarz ostatnią inicjatywę pani Kochanowskiej. Cóż takiego uczyniła ta kobieta, że została tak osądzona, a organizacja, którą reprezentuje, okazała się niegodną prowadzenia dialogu z burmistrzem? No cóż, pani prezes ośmieliła się wysłać pismo do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska z zapytaniem, czy planowane inwestycje w Parku 1000-lecia nie będą miały wpływu na obszar Natury 2000, prosząc o opracowanie raportu oddziaływania na środowisko. Niezależność myślenia i działania oraz troska o środowisko naturalne zostały ocenione w kategoriach chamstwa, działań za plecami, nieomalże zdrady ze strony współpracującej dotąd organizacji pozarządowej… I nieistotnym jest również fakt, że podmiotem tego ataku jest kobieta…
Parę lat temu wyraziłam sprzeciw wobec niesłusznego, moim zdaniem, a także niezgodnego z obowiązującym regulaminem przyznawania dotacji konkursowych, rozdziału środków finansowych na sport w naszym mieście. Usłyszałam wówczas, że mój protest
to pocałunek śmierci dla klubów skupiających setki dzieci kochających piłkę nożną. Zostałam odsądzona od czci i wiary jako zwykły szkodnik, czyhający na zgubę tychże klubów sportowych. Jako nieomalże członek Cosa Nostry, a może nawet sam capo di tutti capi próbujący unicestwić adeptów futbolu – mafijne określenie owego kiss of death do dzisiaj brzmi mi w uszach… Nadmieniam, że chodziło o kluby, które nie rozliczyły się z grantów otrzymanych z UM, co powinno było skutkować wykluczeniem ubiegających się o finanse na kolejne trzy lata. Okazało się jednak, że postanowienia regulaminu konkursowego zredagowanego przez urzędników i zatwierdzonego przez radnych miejskich nie muszą obowiązywać wszystkich jednakowo, a prawne rozwiązania pozwoliły Ratuszowi wybrnąć
z sytuacji. Niestety, niesmak i brak zaufania pozostały…
Sprawa dotycząca budowy galerii handlowej na Wzgórzu Ewangelickim to kolejny przykład burmistrzowej alergii na obywatelską odmienność poglądów. Jednak ponieważ opozycjonistami są przedstawiciele gatunku męskiego, pominę szczegóły tego przypadku.
A to dlatego, że istnieje pewna subtelna różnica pomiędzy dyskusją, czy też dialogiem toczonym w gronie męskiej części społeczności (i tu dopuszczam nawet pewne soczyste czy też dosadne określenia), a publiczną konwersacją kobiety i mężczyzny. Zarzucanie kobiecie chamstwa w momencie, gdy podjęła działania, jakich zaniechali urzędnicy z wydziału Ochrony Środowiska, to dla mnie rzecz nie do przyjęcia. To agresja słowna, którą stosuje się wówczas, gdy zabraknie argumentów do dialogu, albo próba usprawiedliwienia własnych niedociągnięć. Chwyt z dialektyki erystycznej mający na celu zdyskredytowanie oponenta. Jednak de facto jest to blamaż. Publiczny. Niegodny człowieka na tak eksponowanym stanowisku.
I nie widzę żadnych okoliczności usprawiedliwiających. Czyż włodarza nie powinny obowiązywać pewne niezmienne standardy przejawiające się traktowaniem z szacunkiem każdego obywatela posiadającego odmienne zdanie w newralgicznych kwestiach? A już zwłaszcza przedstawicielek płci przeciwnej? Czyż zasady demokracji w dobie społeczeństwa obywatelskiego nie zobowiązują do współpracy z organizacjami pozarządowymi, które także chcą uczestniczyć w procesie decyzyjnym dotyczącym zmian, jakie mają zajść w lokalnym środowisku?
Postanowiłam zabrać głos w tej przykrej sprawie, gdyż nie zgadzam się
ze stanowiskiem pana burmistrza. Nie kieruję się tylko babską solidarnością stając po stronie pani prezes Kochanowskiej. Od mojego ulubionego burmistrza, którego osobiście darzę wielkim szacunkiem, oczekuję również wielkiej klasy, poszanowania, a także dyplomacji wobec każdej kobiety, nawet w sytuacjach, gdy napotyka na przeszkody w realizacji swoich zamierzeń.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (154)
- Komentarze Facebook (...)
154 komentarzy
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem artykuł M. Osowickiej. Pozdrowienia dla autorki. Niestety dzisiaj mam ciężki dzień w pracy i rezerwuję sobie wieczorem czas żeby napisać odpowiedź dla Marzenny ( nie polemikę, a właśnie odpowiedź). Z zainteresowaniem przeczytałem też inne komentarze. W większości bardzo merytoryczne. Panowie o pseudonimach „o” i „ wyborca” prezentują ciekawą konstrukcję myślową. Otóż ja nie powinienem mieć zdania. Oni mnie oceniają często posługując się opinią społeczną ( tekst o zebraniach, że jakoby zrażam sobie ludzi). To ciekawe, bo ja zawsze myślałem, że potrafię przekonać Chojniczan do działania. Wy Panowie jesteście anonimowi, ale przyjdźcie na te zebrania i podyskutujemy. Wybory są za niecałe 1,5 roku i będziecie mieli możliwość działania. Zawsze zastanawiam się też kim trzeba być, żeby anonimowo krytykować. Zawsze myślałem, że do krytyki jest potrzebna twarz. Może ktoś Was tak bardzo skrzywdził, że boicie się. Otóż niepotrzebnie. Dla mnie najważniejsze są Chojnice i mieszkańcy. Chcąc osiągnąć zamierzone cele trzeba działać. Jest oczywiście czas na dyskusję, ale musi ona mieć swój początek i koniec . Po dyskusji trzeba PLANOWAĆ, ORGANIZOWAĆ, KIEROWAĆ I KONTROLOWAĆ - czyli działać, tworzyć, zmieniać przestrzeń, poprawiać jakość życia.
Marzennie dziękuję, bo będę miał możliwość szerzej odnieść się do jej poglądów.
dr Arseniusz Finster
Burmistrz Chojnic
Z wielkim zainteresowaniem przeczytałem artykuł M. Osowickiej. Pozdrowienia dla autorki. Niestety dzisiaj mam ciężki dzień w pracy i rezerwuję sobie wieczorem czas żeby napisać odpowiedź dla Marzenny ( nie polemikę, a właśnie odpowiedź). Z zainteresowaniem przeczytałem też inne komentarze. W większości bardzo merytoryczne. Panowie o pseudonimach „o” i „ wyborca” prezentują ciekawą konstrukcję myślową. Otóż ja nie powinienem mieć zdania. Oni mnie oceniają często posługując się opinią społeczną ( tekst o zebraniach, że jakoby zrażam sobie ludzi). To ciekawe, bo ja zawsze myślałem, że potrafię przekonać Chojniczan do działania. Wy Panowie jesteście anonimowi, ale przyjdźcie na te zebrania i podyskutujemy. Wybory są za niecałe 1,5 roku i będziecie mieli możliwość działania. Zawsze zastanawiam się też kim trzeba być, żeby anonimowo krytykować. Zawsze myślałem, że do krytyki jest potrzebna twarz. Może ktoś Was tak bardzo skrzywdził, że boicie się. Otóż niepotrzebnie. Dla mnie najważniejsze są Chojnice i mieszkańcy. Chcąc osiągnąć zamierzone cele trzeba działać. Jest oczywiście czas na dyskusję, ale musi ona mieć swój początek i koniec . Po dyskusji trzeba PLANOWAĆ, ORGANIZOWAĆ, KIEROWAĆ I KONTROLOWAĆ - czyli działać, tworzyć, zmieniać przestrzeń, poprawiać jakość życia.
Marzennie dziękuję, bo będę miał możliwość szerzej odnieść się do jej poglądów.
dr Arseniusz Finster
Burmistrz Chojnic
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!