'Chcę kontynuować służbę miastu i jego mieszkańcom'. Rozmowa z burmistrzem Chojnic Arseniuszem Finsterem
Dlaczego służby mundurowe "uważają" go za "słońce Chojnic"? Czego żałuje i o czym marzy? Jaki ma do siebie dystans i czym by się zajmował, gdyby nie był burmistrzem? Kogo uważa za swojego największego rywala? I kto zapłacił za benefis? Zapraszamy do lektury obszernego wywiadu z okazji jubileuszu 25-lecia sprawowania przez Arseniusza Finstera funkcji burmistrza Chojnic.
Dokładnie 9 listopada minęło 25 lat odkąd w 1998 r. Arseniusz Finster objął stanowisko burmistrza Chojnic. Jest to kawał czasu i historii wypełnionej doświadczeniami zarówno zawodowymi, jak i życiowymi, ale także i dobra okazja do zadania pytań od mieszkańców naszego miasta.
Reklama | Czytaj dalej »
Redakcja: Dzień dobry panie burmistrzu. Praca od 25 lat na tym stanowisku to bardzo długi okres, jakie było największe wyzwanie podczas całej tej kadencji?
Burmistrz Chojnic, Arseniusz Finster: - Dzień dobry. Największym wyzwaniem moim zdaniem jest realizacja ciągłego programu budowy dróg osiedlowych i to jest taka pięta achillesowa naszego miasta, bo my nie nadążamy z budową dróg osiedlowych za mieszkańcami, którzy no szybko budują domy i tak się dzieje przez te całe 25 lat, kiedy każdy rok mojego burmistrzowania związany jest z tym, że te postulaty są najgłośniejsze, najmocniejsze. Gdybyśmy przez te 25 lat tylko mieli budować drogi osiedlowe, to byśmy wszystkie zbudowali, ale my budowaliśmy też inne rzeczy, o których chojniczanie dokładnie wiedzą i w tej chwili będziemy zwiększać nacisk na budowę dróg osiedlowych, ale martwię się tym, że kto by nie był burmistrzem czy za 5, czy za 10 lat, ciągle ta zwłoka czasowa jest i to jest najważniejsze wyzwanie, żeby poprawić jakość życia mieszkańców, którzy za własne pieniądze często z kredytów zbudowali sobie domy, a warunki komunikacyjne są dla nich bardzo trudne. W tej chwili projektujemy prawie 20 nowych ulic, w przyszłym roku będziemy budować już od początku roku 6 nowych dróg osiedlowych, tak więc wracamy do budowy dróg osiedlowych, ale to jest największe wyzwanie i najtrudniejszy moment w pracy każdego chyba burmistrza.
Red.: A co najbardziej lubi Pan w swojej pracy?
Burmistrz A.F.: - Najbardziej lubię realizację zmian w przestrzeni, które poprawiają jakość życia i prowadzą do rozwoju cywilizacyjnego. Przykłady, które mogę podać to jest obwodnica południowa Chojnic, Park Tysiąclecia, Chojnickie Centrum Kultury, dworzec autobusowy, dworzec kolejowy, drogi osiedlowe, teraz zachodnie obejście, czyli najbardziej lubię projektować i wdrażać te pomysły, które akceptują mieszkańcy, a one poprawiają jakość życia i tego było w tych 25 latach dużo, ponieważ właściwie cały mój program wyborczy w poszczególnych kadencjach głównie jest nacechowany inwestycjami.
Red.: Ćwierć wieku jest pan burmistrzem Chojnic, co najbardziej w nich Pan kocha? Może jakieś ulubione miejsce? Oczywiście poza ratuszem.
Burmistrz A.F.: - Moim takim ulubionym miejscem jest dzielnica, w której się wychowałem to jest ulica Drzymały i osiedle Spółdzielcze. Nawet po latach, a już tam nie mieszkam od 20 lat, ale lubię sobie zajechać samochodem na swoje podwórko, ono się w tej chwili zmieniło, ale czuję tam klimat swoich lat, kiedy byłem dzieckiem, nastolatkiem, kiedy byłem już dorosłym mężczyzną, któremu urodziło się dziecko, bo moja córka Ania urodziła się jeszcze na ulicy Drzymały. Także takie moje ulubione miejsce to jest osiedle Spółdzielcze i ulica Drzymały, ze względu na ten kontekst związany właśnie z dorastaniem i wychowaniem.
Red.: Czy czegoś Pan żałuje w swoim całym dorobku? Czy to była jakaś decyzja, sytuacja, a może wypowiedź?
Burmistrz A.F.: - Żałuję tego, że w początkowej fazie, może w pierwszych trzech kadencjach za bardzo przejmowałem się i może w pewnych momentach zbyt mocno reagowałem na krytykę, która mnie dotykała. Ja starałem się wtedy każdemu odpowiedzieć, z każdym polemizować, to kosztowało mnie dużo energii i dużo czasu, niepotrzebnie aż tak mocno się w to wszystko angażowałem. Ale tutaj sytuację wyjaśniły media społecznościowe, bo chociażby sam Facebook, na którym mam prawie 6,5 tysiąca obserwujących i mam naprawdę wiele odsłon daje mi tą możliwość, że na pewne rzeczy nie muszę wprost odpowiadać w mediach, tylko mogę o tych problemach powiedzieć na swoim Facebooku i wiem, że te osoby, które się tym interesują, na pewno będą mogły z tego skorzystać, czyli to takie nazwałbym to niepotrzebnym nie raz, nie zawsze, traceniem energii, którą mogłem spożytkować na innych polach.
Red.: Do tego dystansu jeszcze wrócimy, ale przedtem pytanie dotyczące reklam w mieście. Mianowicie w 2013 roku ówczesny prezydent Bronisław Komorowski podpisał w Charzykowach tzw. ustawę krajobrazową. Pojawiła się możliwość, żeby oczyścić lokalny krajobraz ze szpecących go reklam i dlaczego Chojnice nie skorzystały z tej okazji, aby takie przepisy wprowadzić? Na przykład w Gdańsku takie przepisy funkcjonują od dawna i dzięki temu ta estetyka jest u nich na znacznie wyższym poziomie.
Burmistrz A.F.: - Prawdą jest, że my nie wdrożyliśmy tych działań w całej przestrzeni, ale też proszę spojrzeć na to, że w mieście funkcjonuje konserwator zabytków, który szczególnie o strefę śródmiejską, jeżeli chodzi o reklamy dba, ale to nie są proste sprawy, ponieważ bardzo często prowadzący działalność gospodarczą czy osoby, które cokolwiek robią, no wieszają różne reklamy, najbardziej bolą te brezentowe przypięte do elewacji, czy też no masa reklam w przestrzeni, gdzie jest zieleń. Tu rzeczywiście trzeba do tego tematu wrócić i jestem przekonany, że nowa rada miejska już w nowym rozdaniu pewnie będzie chciała ten temat ująć też i w strategii i w konkretnym działaniu, i tu rzeczywiście mogę posypać głowę popiołem, że ten temat jest w Chojnicach taki powiedzmy, nieuporządkowany i kolorowy. Wolałbym, żeby on był uporządkowany, a przykładem porządkowania jest w tej chwili zmiana tablic informacyjnych z nazwami ulic i wprowadzenie tablic kierunkowych opisujących miejsce lokalizacji różnych obiektów, także będziemy się starali do tego tematu wrócić, a wizytę pana Komorowskiego dokładnie pamiętam, przesympatyczny człowiek, którego tylko i wyłącznie mogę pozdrowić.
Red.: Teraz pytanie z zakresu inwestycji, bo o tych mówi Pan zawsze sporo. Jakiego potencjalnego inwestora, który chciał zainwestować w Chojnicach a ostatecznie się wycofał, najbardziej burmistrzowi szkoda?
Burmistrz A.F.: - Szkoda mi Polomarketu, bo sieć Polomarket chciała budować w Chojnicach logistykę. Ona miała być zlokalizowana przy ulicy Przemysłowej, pomiędzy Przemysłową, Czarną Drogą i obwodnicą południową, to są tereny Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin. Ja wówczas wnioskowałem o przetarg na 20 ha tego terenu, ale niestety Instytut bardzo długo ten przetarg przygotowywał i Polomarket wybrał inną lokalizację. Zyskalibyśmy na pewno dużo miejsc pracy i ten teren byłby zagospodarowany To jest pierwsza rzecz, której bardzo żałuję i druga to taka, że nie udało nam się stworzyć perspektywy nowego terenu, który zadowalałby Polipol meble do tego, żeby firma mogła stworzyć nowy zakład, który był w planie w Chojnicach.
Red.: A czy uważa Pan kadencyjność za dobre rozwiązanie dla społeczeństwa i jeśli tak, to dlaczego kandydował Pan na 3, 4 i kolejną kadencję? Czy tylko dlatego, że tak pozwalało prawo?
Burmistrz A.F.: - To jest takie pytanie z tezą, ale odpowiem. Uważam, że kadencyjność w samorządach terytorialnych jest złym rozwiązaniem i wytłumaczę dlaczego. Wytłumaczę to na przykładzie mojego kolegi Pawła Gibczyńskiego wójta gminy Człuchów, to jest bardzo dobry wójt, młody człowiek, przed 40-stką, który w tej chwili kończy pierwszą kadencję. Moim zdaniem bardzo udaną i przed nim jeszcze tylko jedna kadencja i będzie musiał rezygnować, no bo prawo uniemożliwi mu dalsze funkcjonowanie jako wójt. W perspektywach rozwoju samorządów 10 lat to jest bardzo krótko, dlatego dwukadencyjność jest bardzo złym rozwiązaniem. Z wiedzy, którą posiadam mogę potwierdzić, że dwukadencyjność w samorządach jest tylko i wyłącznie w Polsce i w niektórych regionach Portugalii. Nie spotyka jej się w krajach starej Unii Europejskiej ani w krajach, które są członkiem Unii Europejskiej. I teraz kolejny argument, na moim przykładzie mogę podać, że nie osiągnąłbym wielu celów razem z mieszkańcami i radnymi gdybym był tylko przez dwie kadencje. Jeżeli mieszkańcy dokonują wyboru burmistrza, wójta, prezydenta w wyborach bezpośrednich, to w tej mojej ocenie dwukadencyjność jest zbędna. Proponowałbym, żeby ci, którzy ją wprowadzali również rozpatrzyli problem, żeby dwukadencyjność była w Sejmie, i na to pytanie dlaczego w Sejmie nie ma być dwukadencyjności, a ma być dwukadencyjność w samorządzie nikt nie jest w stanie mi odpowiedzieć. Dlatego uważam, że tej chwili nowy rząd, nowy sejm powinien się nad tym tematem pochylić, bo takie wartościowe osoby jak Paweł Gibczyński, czy wielu innych młodych burmistrzów i wójtów, będzie musiał odejść samorządu albo będą takie sytuacje, że burmistrz, który był dwie kadencje zostanie wiceburmistrzem albo będzie aspirował do tego, żeby być starostą. To są niepotrzebne ruchy które uniemożliwiają rozwój zawodowy i służbę dla mieszkańców danego samorządu.
Red.: Kolejny z mieszkańców chciałby dowiedzieć się więcej w kwestii zieleni w mieście i tego, jakie są plany na to, aby ją zwiększać a nie zmniejszać. Proponuje on, by parkingi, które są w Chojnicach wykonać takim sposobem jak te, które znajdują się w Parku Tysiąclecia, czyli nie z asfaltu czy polbruku, a z płyt typu jumbo, a klomby w mieście zastąpić drzewami.
Burmistrz A.F.: - Jeżeli chodzi o zieleń, to pragnę zwrócić uwagę na fakt, że Chojnice są miastem, które posiada największy procent terenów zielonych do terenu, które miasto zajmuje, prawie 24% terenów w mieście, to są tereny zielone. Tutaj oczywiście plusujemy ogrodami działkowymi, laskiem miejskim, Parkiem Tysiąclecia i tą zielenią, która jest, to po pierwsze. Po drugie planujemy duże nasadzenia w obrębie zbiornika Sobierajczyka i tam mamy 10 ha, które możemy zadrzewić i zazielenić, czyli powstanie nowy lasek czy nowy park, który będzie można wykorzystać. Tam gdzie budujemy parkingi przykład dworca autobusowego, też pojawiają się klomby, też pojawia się zieleń. Ma rację czytelnik mówiąc o tym, że najlepiej zbudować parkingi z tak zwaną powierzchnią biologicznie czynną, a nie zaasfaltowany itd., ale nie zawsze można, bo przykład dworca autobusowego, gdzie jest konserwator zabytków no mówi nam, że musimy zbudować z granitu rzędowego ciętego i nie można z innych materiałów. Tam gdzie można, będziemy się starali budować ażurowe powierzchnie, które tak jak powiedziałem będą biologicznie czynne, ale nie wszędzie można. Teraz dalej, no tam gdzie zieleń niestety musimy wycinać, żeby się rozwijać staramy się ją odtwarzać, proponuję popatrzeć na ulicę Kardynała Wyszyńskiego, czy Rzepakową. Wszędzie, gdzie budujemy nowe drogi, nowe ciągi komunikacyjne też powstaje zieleń. Oczywiście chciałbym, żeby było jej jeszcze więcej, ale myślę, że Chojnice nie są tutaj miastem, które nie dba o tereny zielone, takim przykładem moim zdaniem dbałości jest Park Tysiąclecia, gdzie mieliśmy jedno małe brudne jeziorko, a w tej chwili mamy trzy ładne jeziora z wyspą botaniczną i park jest dzisiaj wizytówką. Chciałbym taki kolejny park stworzyć przy zbiorniku Sobierajczyka.
Red.: A jaki jest Arseniusz Finster gdy zamykają się drzwi jego gabinetu, a jaki gdy wchodzi do domu? To dalej jedna i ta sama osoba, czy rozdziela to Pan? Czy jednak burmistrzem jest się 24h/dobę?
Burmistrz A.F.: - Nie, jestem taki sam, ale przez te wszystkie lata się zmieniałem, bo zmieniały się uwarunkowania wewnętrzne i zewnętrzne, i mojego życia prywatnego, i mojego życia zawodowego. Na pewno jest się innym człowiekiem jak się ma 30-40 lat, jest się innym kiedy ma się na karku sześćdziesiątkę. Pewne refleksje już są z tego życia, pewne rzeczy udało się poprawić, naprawić. Umiem spojrzeć na to co robię z dystansem, kiedyś tego tak bardzo nie potrafiłem. Generalnie moim takim największym wyzwaniem jest moja córka, która ma 7 lat i będąc 60-latkiem no muszę i bardzo chce, bo ją bardzo kocham, chcę być dobrym ojcem i tutaj tę pracę i tą radość przenoszę do domu, i tutaj nie ma żadnych problemów. Jestem taki sam rozmawiając teraz z panią redaktor jak za 2 godziny kiedy będę rozmawiał z moją żoną w czasie konsumpcji obiadu, nie zmieniam się.
Red.: Nie ma zmęczenia po tylu latach? Nie ma Pan jeszcze dość?
Burmistrz A.F.: - Ja dałem wyraz tym wątpliwościom w moim przemówieniu cytując piosenki zespołu Perfect, czyli zejść niepokonanym. Takie pytanie sobie zadawałem, czy po 25 latach mając 60 lat nie powinien sobie – no wiesz co Arek, już te 25 lat wpisałeś się do historii, zrobiłeś co mogłeś, masz jednak świadomość, że te oceny są pozytywne, ja wiem, że nie wszyscy mnie kochają, ale jestem przekonany, że zdecydowana większość chojniczan akceptuje to, co robiłem przez te 25 lat. Czy nie warto byłoby przestać, ale z drugiej strony myślę sobie tak, no jeżeli jeszcze mam te 5 lat życia zawodowego do emerytury, jeżeli jeszcze coś trzeba udowodnić, a trzeba parę rzeczy jeszcze zrobić w mieście, to też to, o czym mówiłem, czyli tereny rozwojowe, komunalizacja gruntów Skarbu Państwa jest teraz na to szansa, bo ta opcja polityczna, która będzie sprawowała urząd w Polsce przez najbliższe 4 lata daje mi możliwość, tam są samorządowcy Jacek Karnowski, Stasiu Lamczyk. Daje mi możliwość realizacji celów takich naprawdę historycznych dla miasta, już nie mówię o budowie zachodniego obejścia, do którego doprowadziłem, ale też mówię o tych kwestiach, które są przed nami i przeważyło to, że na pewno nie jestem zmęczony, bo sił witalnych mam dużo, energii mam dużo. Za późno już jest dla mnie, żeby próbować nowego otwarcia zawodowego, no bo sześćdziesięcioletni człowiek to raczej powinien powoli kończyć życie zawodowe a nie zaczynać nowe, dlatego będę chciał kontynuować to chyba, co umiem najlepiej robić, czyli służyć miastu i jego mieszkańcom.
Red.: Tą służbą zajmuje się Pan od lat 90-tych. Jakie były wtedy Chojnice oczami 34-letniego burmistrza? Już wtedy wiedział Pan, że to będzie praca na lata, czy apetyt rósł w miarę jedzenia?
Burmistrz A.F.: - Wiedziałem, że to będzie praca na lata wtedy, kiedy była decyzja Sejmu o wyborach bezpośrednich, czyli 2002 rok. Jak dostałem 76% poparcia głosujących chojniczan, bo nie wszyscy głosowali prawda, to wiedziałem jedną rzecz, że jeżeli mam program, jeżeli go wykonam, to mogę liczyć na to, że mieszkańcy znowu na mnie zagłosują i w kolejnych wyborach miałem 84,5%. Po ostatnich miałem 69%, to są takie wyniki naprawdę fantastyczne, których się nie spodziewałem tak: 76, 82, 85 prawie, potem miałem 70, teraz miałem 69, to daje mi napęd i daje mi silne ładowanie akumulatorów na konkretną pracę. Wiedziałem jedną rzecz i to powiem nieskromnie, że jeżeli się z programu wywiąże, to mogę liczyć na to, że będę burmistrzem, bo zawsze łatwiej jest kandydować burmistrzowi, który już coś zrobił niż człowiekowi, który niewiele zrobił a powie, że zrobi więcej niż ten burmistrz w pewnym momencie.
Red.: No właśnie, zamierza Pan kandydować w następnych wyborach. Na jaki wynik liczy Pan teraz?
Burmistrz A.F.: - Zawsze marzyłem o tym, żebym miał stały jak gdyby elektorat, ale to jest niemożliwe, bo tak jak powiedziałem, patrząc na moją pierwszą kadencję, to około 10 tys. osób odeszło z tego świata, jest 10 tys. nowych wyborców, więc my musimy patrzeć na perspektywę odmładzania się społeczeństwa i starzenia się tych, którzy byli tak samo młodzi jak ja. Byłem jednym z najmłodszych burmistrzów w Polsce, miałem, 34 lata, a dzisiaj jestem już prawie seniorem prawda. Wiem, że są 70-latkowie i jeszcze starsi, no ale z drugiej strony będę współpracował z Młodzieżową Radą Miasta, słucham ocen, a niestety młodzież ocenia nas, nasze miasto tylko na trójkę, nawet nie na czwórkę. Seniorzy oceniają nawet na piątkę tak, czyli coś w tym jest, ten przepływ elektoratu zadowolonego jest w stronę osób starszych, a młodzi mają nowe postulaty, których trzeba słuchać i trzeba te postulaty wdrażać w życie.
Red.: Ale tak procentowo, jakby miał Pan obstawić kolejny swój wynik?
Burmistrz A.F. - Będę szczęśliwy, jeżeli utrzymam 70%.
Red.: Cofnijmy się trochę wstecz przez te wszystkie lata. W ciągu wszystkich kadencji były jakieś punkty z programów wyborczych, których nie udało się zrealizować? Jeśli tak, to jaka była tego przyczyna?
Burmistrz A.F.: - Były, były. Ja byłem autorem takiego rozwiązania dwumiasto Chojnice-Człuchów, to się nie udało, to był prosty projekt polegający na tym, że te dwa miasta miały się rozwijać w swoich kierunkach, miały się urbanizować i to mi się nie udało, to jest po pierwsze. Po drugie, no wracam do tych dróg osiedlowych, bo ja bym bardzo chciał, żeby Chojnice tak jak na przykład Emsdetten, zanim powstanie osiedle domów jednorodzinnych, to już są zbudowane drogi i przyłącza a mieszkańcy wchodzą i budują budynki. Takiego standardu nie udało się tutaj wdrożyć, a ja byłem zarażony tą niemiecką gospodarką komunalną i jestem wciąż do dzisiaj, i bardzo bym chciał coś takiego w mieście zrealizować, ale to po prostu jest postulat niemożliwy i tego też się nie udało zrealizować w takim zakresie. Poza tym myślę, że z tego co chciałem, czyli mogę tak się pochwalić, Chojnice były po Gdańsku drugim miastem w województwie, które miało obwodnicę. Chojnice były pierwszym miastem, które zbudowały park wodny. Chojnice są w tej chwili jednym z nielicznych miast w naszym regionie, które będą miały dwa jak gdyby obejścia, południowe i zachodnie a mamy zaprojektowane łącznicę, czyli generalnie miasto będzie mogło wyprowadzać ten ruch tranzytowy poza swoje obszary. Tak więc z jednej strony myślę, że dużo zrobiłem, a z drugiej strony mam świadomość, że takie duże moje projekty, które wykraczały poza Chojnice, no nie doczekały się realizacji, ale społecznie Chojnice i Człuchów są sobie bliskie czemu wyraz dają chociażby kobiety w Sabacie Szefowych, czy też samorządowcy, którzy się ze sobą przyjaźnią i współpracują.
Red.: A może przykład chociaż jednej rzeczy, która została zrobiona, ale myśli Pan, że mogła zostać wykonana lepiej?
Burmistrz A.F.: - Która jest zbudowana, ale mogłaby być lepiej zrobiona?
Red.: Tak, dokładnie, bo mówi Pan o rzecz udanych, z których jest Pan dumny i zalicza do swoich osiągnięć, a czy jest coś takiego co nie daje spać po nocach, co mogło być zrobione inaczej?
Burmistrz A.F.: - Nie ma takiej rzeczy powiem szczerze. Te inwestycje, które zrealizowaliśmy, one wytrzymały próbę czasu, proszę zobaczyć, ja w tej chwili z panią rozmawiam i patrzę na rynek chojnicki, on tak samo wyglądał w 2002 roku, bo udało nam się dobre materiały zastosować, czyli nie mogę skrytykować tych rzeczy, które zrobiłem, w bo mojej ocenie one są zrobione dobrze.
Red.: Czyli wszystko do tej pory było wykonane na 100% i pełnym nakładem sił?
Burmistrz A.F.: - Tak jest.
Red.: Zostając przy temacie pracy, ile czasu Pan w niej spędza poza ratuszem?
Burmistrz A.F.: - Poza ratuszem jeszcze pracuję w Sopockiej Akademii Nauk Stosowanych, jestem wykładowcą akademickim, prowadzę prace licencjackie, czyli to mi troszeczkę czasu zabiera, ale powiem, że od 10 a właściwie od 7-8 lat, od kiedy Lilka jest na świecie, to bardzo mocno przywiązuje dużą wagę do tego,, żeby wypełniać moje obowiązki domowe czyli tutaj jest Lilka, jest też starsza córka Ania, z którą też mam stały kontakt. Ona w tej chwili jest w końcowej fazie aplikacji adwokackiej i poświęcam dużo czasu zwierzętom, które posiadam i rodzinie. Też aktywnie żyję, bo mogę się pochwalić, że chodzę na siłownię, ćwiczę. W tym wieku trzeba już coś robić, bo organizm no nie będzie tolerował siedzenia w krześle i ta aktywność fizyczna jest tutaj bardzo istotna i ważna, czyli ta moja praca zabiera mi powiedzmy jakiś czas, ale też nie jest tak, że jak jestem w domu,, to nie myślę o pracy nie myślę o mieście, wykonuję wiele telefonów, rozmawiam z ludźmi, spotykam się z nimi. Zawsze w każdej rozmowie ze mną jest miasto Chojnice.
Red.: Gdyby nie był Pan burmistrzem, to kim zostałby Arseniusz Finster?
Burmistrz A.F.: - Gdybym nie był burmistrzem, to już w tej fazie początkowej prowadziłem działalność gospodarczą i byłem dyrektorem szkoły. Również już wtedy pisałem pierwszy swój doktorat z nauk technicznych, myślę, że byłbym albo nauczycielem akademickim, jeżeli by tak się fajnie potoczyło moje życie jak to związane z byciem burmistrzem, to myślę, że dążyłbym do tego, żeby być profesorem akademickim. To było takie moje marzenie, niestety nie mogłem go zrealizować, mam doktorat, ale nie mam habilitacji, ponieważ nie było na to czasu, czyli myślę, że raczej byłbym nauczycielem akademickim z tytułem no lepszym niż mam w tej chwili.
Red.: Czyli ścieżka naukowa. Natomiast wracając jeszcze do kwestii dystansu do siebie. Jak często w całej karierze zdarzało się Panu interweniować, gdy ten przekaz medialny nie przypadł Panu do gustu i jaki ten dystans jest w tej chwili?
Burmistrz A.F.: - W tej chwili odpowiem przykładem właśnie jak czytam bardzo fajny artykuł o moim benefisie na portalu, no to wyszło fajnie, bo była Asia Warczak, bo mówiliśmy o osobach dotkniętych chorobą zespołu Downa, zbieraliśmy dla nich pieniążki, była ta część artystyczna, to było takie podziękowanie dla wszystkich mieszkańców, bo nie mogłem wszystkich zaprosić i teraz czytam takie jakieś tam wpisy, że nie wiadomo kto to finansował, pewnie się mieszkańcy zrzucili, a Finster mówi, że pomników sobie nie stawia. Zastanawiam się i we mnie jest taki żar, taki ogień, po co ludzie to robią, ale już przestałem na to reagować i przykładem jest to, co przed chwilą do pani powiedziałem, że proszę niech pani napisze, że ja finansowałem ten mój benefis i moi radni, że tutaj złotówka z kasy miejskiej nie została wydana. Jeżeli ktoś ma wątpliwości to może przyjść do mnie, pokaże rachunki. Społeczeństwo Chojnic, moi mieszkańcy nie finansowali z budżetu miasta ani jednej złotówki na mój benefis, ani jednej. Orkiestra zagrała dla mnie i dla mieszkańców Chojnic. Natomiast jeżeli chodzi o catering, jeżeli chodzi o wynajem ChCK-u to my zapłaciliśmy za to pieniędzmi i mamy na to rachunki. Natomiast na te pozostałe wtręty ja już nauczyłem się nie reagować, ale kiedyś jeszcze 10 lat temu, to bym zareagował, bym odpisał, a teraz już nie, czyli to troszeczkę tak przeszło obok mnie, wyciszyłem się, może wyluzowałam, nie wiem, ale umiem z tym żyć i na pewno to nie powoduje moich siwych włosów czy tutaj nie wpływa na moje zdrowie.
Red.: Jak jest natomiast z tym długoletnim zarządzaniem Chojnicami, ponieważ przez niektórych mieszkańców jest ono porównywane do monarchii, czy tutaj cytuję jednego z chojniczan: „sposób stanowienia prawa w mieście poprzez uległych radnych nie potwierdza tej opinii”?
Burmistrz A.F.: - Nie, ponieważ ja mam poglądy liberalno-lewicowe, o czym mówię zawsze. Liberalne na gospodarkę, na rozwój społeczno-gospodarczy i lewicowe ze względu na wrażliwość społeczną. Proszę, żeby ci, którzy myślą, że jestem monarchą, Ludwikiem XIV Chojnic, żeby spojrzeli na moje inicjatywy publiczne. Jestem szefem Banku Żywności, który niesie pomoc tysiącom ludzi w 19 gminach naszego regionu, inicjowałem wiele zbiórek, angażowałem się w realizację pomocy dla wielu osób chorych, umożliwiłem funkcjonowanie w Chojnicach hospicjów jednego i drugiego, zawsze wspierałem budowę szpitala i jego doposażenie. Z kolei co do radnych uległych, to nie ma radnych uległych, to są radni, którzy ze mną wydyskutowali nasz program i my go realizujemy, i ta uległość nie polega na tym, że oni są ulegli czy podlegli, tylko oni dążą do realizowania tych planów, które nakreśliliśmy, a mamy silny mandat społeczny, bo ja zostałem burmistrzem mając 70% głosów mieszkańców. No to ci mieszkańcy zaakceptowali, no więc co radni mają robić, mają być przeciwko temu, co społeczeństw wyraziło w procesie wyborczym, no nie mogą tego robić. Natomiast rządzenie, czyli kierowanie miastem z nadania ludności w wyborach, czyli ta służba polega na tym, że trzeba być wyrazistym, trzeba szczerze mówić o pewnych kwestiach i ja taki zawsze byłem. Ja nie umiem grać kogoś zupełnie innego niż ja jestem, i po prostu jaki jest towar no na rynku każdy widzi tak, ja nie zmieniłem się, tak samo bym argumentował 10 lat temu na tak zwane pytanie jak argumentuję dzisiaj, a radni nie są ulegli. Ja mam też opozycję, ale bardzo merytoryczną w postaci Prawa i Sprawiedliwości, ja się potrafiłem dogadać z panem posłem Aleksandrem Mrówczyńskim, który ma inny światopogląd niż ja prawda, i w jaki sposób można to określać, gdybym był takim właśnie Ludwikiem XIV, czyli „słońcem Chojnic”, no to myślę, że w inny sposób bym się angażował, albo by mnie w ogóle nie było widać pewnych obszarach społecznych. Ja wiem co to jest bieda, wiem co to jest wykluczenie, wiem co to są choroby. Do mnie do ratusza nie przychodzą najczęściej szczęśliwi ludzie, przychodzą nieszczęśliwi i staram się każdemu pomóc, z każdym rozmawiam, niestety nie wszyscy dają sobie pomóc ze względu na różne okoliczności. To jest bardzo nieuczciwa ocena mojej osoby, z którą będę zawsze walczył, ale nie tylko ja, ale też moi wyborcy, bo jeżeli otrzymałem 70% głosów 4 lata temu i daj Boże otrzymam powiedzmy 70% za pół roku, to taka teza nie jest uprawniona.
Red.: No właśnie, „słońce Chojnic”. Otrzymał Pan na benefisie rysunek swojej osoby z takim napisem w prezencie od służb mundurowych. Jak się Pan od tego odniesie?
Burmistrz A.F.: - Dostałem ten rysunek od służb mundurowych, bo jest taka bardzo fajna tradycja, że spotykamy co pewien czas, czy na strzelnicy, czy powiedzmy w ratuszu, rozmawiamy o problemach itd., i to jest kategoria żartu moim zdaniem. Takim największym żartownisiem jest pułkownik Pysiewicz i to myślę, że on był autorem tego sformułowania, ale to proszę traktować jako żart. Wszystkich z szacunkiem traktuję mundurowych, mówię tutaj o komendantach i dowódcach, niemniej mamy naprawdę bardzo fajny zespół ludzi, którzy kierują i policją, i strażą pożarną, i wojskiem w Nieżychowicach, i służbą więzienną. Oni są też zintegrowani i naprawdę mi się z nimi współpracuje bardzo dobrze.
Red.: Zostając w temacie benefisu, o kosztach już Pan wspomniał, natomiast czy było warto taką galę zorganizować? Cytując również jednego z mieszkańców zapytam: „25-lecie burmistrza odbyło się w budynku wybudowanym na 25-lecie PRL-u, czy to śmiech historii?”.
Burmistrz A.F.: - Ja żyłem w PRL-u 25 lat, i wcale nie uważam, żeby PRL to był czas stracony, ponieważ połowa mojego życia przebiegała w PRL-u. I teraz tak, ten chichot historii, który tam ktoś zauważył, no to niech się śmieje, niech się cieszy, natomiast ja się cieszę w inny sposób, bo burmistrzowi Chojnic Arseniuszowi Finsterowi razem z radnymi i mieszkańcami udało się zbudować Chojnickie Centrum Kultury, które dzisiaj podziwia każdy, kto przyjeżdża do Chojnic. Ale burmistrz Arseniusz Finster zapłacił 2000 zł za wynajem Sali, w której zaprosił do benefisu osoby, które tam po prostu przyszły i miałem bardzo wysoką frekwencję, jak powiedział pan marszałek Kozłowski, porównywał ją z frekwencją u Lecha Wałęsy. No więc niech się śmieje, niech porównuje mnie do Lecha Wałęsy, powie za chwilę, że Lech Wałęsa to też jest konfident itd. My sami nie wiem dlaczego próbujemy zniszczyć ludzi i w taki sposób na nich wpływać. Co mnie wzruszyło, to Asia Warczak, bo przypomniała mi sytuację z urodzeniem jej synka, który no niestety jest dotknięty chorobą, ja wtedy jej powiedziałem „damy radę”, i ona to podkreśliła - Ja pamiętam, jak Arek powiedział, że nie „dam radę”, tylko „damy radę” - i to chyba najlepiej opisuje moją empatię i mój sposób postrzegania świata i rzeczywistości. Ten człowiek, który tam widzi chichot historii mnie najprawdopodobniej w ogóle nie zna, albo niech mnie pozna, niech przyjdzie do mnie na kawę, porozmawiamy o życiu, i o Chojnickim Centrum Kultury, nie ma żadnego problemu.
Red.: A jest ktoś, kto Pana inspiruje? Ma Pan jakieś autorytety, na których się wzoruje w życiu prywatnym lub zawodowym?
Burmistrz A.F.: - Jest wiele takich autorytetów. Miałem te autorytety przed sobą w czasie studiów, to byli moi profesorowie, prof. Tadeusz Karpiński, prof. Wojciech Kacalak, prof. Witold Precht, pamiętam przecież te nazwiska. Pan prof. Włodzimierz Deluga, promotor mojej rozprawy doktorskiej, to są te osoby najbliższe mi naukowo. Bardzo lubię i takim wzorcem sposobu rozmowy, komunikacji jest dla mnie pan profesor Leszek Balcerowicz, bardzo mi się podoba też sposób myślenia strategicznego i rozmowy w ogóle pana Leszka Millera, którego znam osobiście, bardzo też patrzę z podziwem na Aleksandra Kwaśniewskiego jako człowieka, który był prezydentem dwie kadencje i one były zupełnie inne niż dwie kadencje, które są teraz. Także mam tych autorytetów dużo, mam swój autorytet muzyczny, muzycznym jest niezmiennie od ilu to już lat – 40, Chris Norman, także jest tego dużo, w każdym obszarze znalazłbym jeszcze więcej nazwisk, które mógłbym które mógłbym cytować.
Red.: A jeżeli chodzi o rywali w ciągu tych wszystkich lat, kto był Pańskim zdaniem największym kontrkandydatem?
Burmistrz A.F.: - Powiem tak, największy chyba sukces z kontrkandydatów, którzy ze mną stawali w tzw. szranki wyborcze osiągnął Bartek Bluma, bo jak pamiętam to chyba było prawie 15 czy 18% i Bartka znam wiele lat, i co ciekawe potrafimy fajnie ze sobą rozmawiać. Przed chwilą właśnie skończyłem z nim. i z jego kolegą Krzysztofem Pestką konsultacje budżetowe, i tutaj nie tyle, żebym się go obawiał, ale uważam że on ma potencjał, który jest takim potencjałem dodatnim. Ale z drugiej strony objawił się też człowiek w Chojnicach Adam Kopczyński, na którego muszę zwrócić uwagę, który też będzie miał swoje aspiracje i jest też szalenie zdolnym człowiekiem, szybko uczącym się i myślę, że to nasze zestawienie tutaj z ostatnich 4,5 roku dużo go nauczyło, ale pragnę podkreślić, że on też mnie dużo nauczył. To jest fajna sprawa, że jako 60-latek też uczę się od młodego człowieka, który jest ode mnie młodszy o 20 lat, uczę się podejścia do spraw troszeczkę innego itd.
Red.: I na koniec, przez ostatnich 25 lat to Pan kreował miasto, natomiast jak wyobraża Pan sobie Chojnice za kolejne ćwierć wieku?
Burmistrz A.F.: - Za 25 lat… Chciałbym, żeby to było miasto, w którym będą mieszkać ludzie w znakomitej większości szczęśliwi, żeby to było miasto z czystym środowiskiem, najlepiej naturalnym, żeby nie było problemów związanych z zapachami, ze smogiem, żeby nie było problemów komunikacyjnych, żeby otaczało nas jak najwięcej zieleni, żeby była dostępność do tych wszystkich usług społecznych, które są ludziom niezbędne, czyli od służby zdrowia poprzez oświatę, kulturę i sport. Chciałbym też, żeby to było miasto przede wszystkim czyste, ja zawsze mówiłem, że możemy być biedni, możemy być szarzy, ale bądźmy czyści i ta czystość w mieście to była zawsze moja przewaga, którą starałem się udokumentować w konkretnym działaniu codziennie. I chciałbym, żeby to było miasto, które będzie podziwiane przez mieszkańców innych miast, a tak też mówiąc nieskromnie często się dzieje już dzisiaj.
Red.: To wszystko, dziękuję za rozmowę.
Burmistrz A.F.: - Również dziękuję.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (3)
- Komentarze Facebook (...)
3 komentarze
Roczna obsługa zadłużenia (procenty od długu) kosztuje społeczną kasę miasta więcej niż 10 mln zł.!
To największe osiągnięcia burmistrza Arseniusza w ciągu 25 lat sprawowania urzędu!
Chojnice stały się zakładnikiem tej wizji zaś jej ambasadorami towarzysze Szlanga i Ostrowski
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!