Podwyżki dla urzędników. Jest propozycja rządu
Rząd planuje podwyżki pensji minimalnej dla pracowników urzędów miast i gmin. W zależności od stażu pracy wynosić one będą od 666 zł dla najsłabiej zarabiających po około 300 zł brutto dla pracowników o dłuższym stażu. Co sądzą o tym chojniccy samorządowcy?
Tą propozycją rząd odpowiada na sygnały jakie dostaje z jednostek samorządów terytorialnych (JST). Według urzędników ich pensje nie są atrakcyjne na tyle, by do pracy w urzędach trafiali młodzi, dobrze wykształceni ludzie. Zwracają też uwagę na coraz bardziej widoczne odejścia z powodu niskich zarobków i braku perspektyw. Niemotywujące są też ewentualne podwyżki związane z awansem urzędników.
Reklama | Czytaj dalej »

To na razie tylko projekt ale postanowiliśmy sprawdzić co sądzą o nim chojniccy samorządowcy. Czy propozycje rządu są wystarczające? Czy w kasach miasta i gminy zabezpieczone są środki na takie podwyżki? No i czy będą one potrzebne bo przecież urząd może samodzielnie kształtować politykę finansową.
Propozycje rządowe to jasna kpina – mówi nam jeden z urzędników. – Pracownik po 20 latach pracy zarabia kilkaset zł więcej od nowo zatrudnionej osoby, tuż po studiach. Jak to ma mobilizować ludzi do pracy?!
Problem ten zauważa Robert Wajlonis, dyrektor generalny Urzędu Miejskiego w Chojnicach.
Spłaszczona siatka płac to jeden z naszych problemów – potwierdza dyrektor. - Zdarzają się przypadki, gdy ludzie nie chcą awansować, bo przejęcie dodatkowych obowiązków wiąże się z podwyżką zaledwie o 300 zł.
Inny temat to brak zainteresowania pracą w urzędzie młodych ludzi.
Gdy ogłaszamy konkurs na jakieś stanowisko, mamy 2-3 zgłoszenia – mówi Robert Wajlonis. – Często o pracę ubiegają się osoby w średnim wieku, szukające przede wszystkim stabilizacji. Na pewno nie przyciągają ich tutaj zarobki.
A propos zarobków. Jeśli rządowa propozycja podwyżek wejdzie w życie konieczne będzie zabezpieczenie pieniędzy na jej realizację. Czy budżety gmin to wytrzymają?
Pieniądze na konieczne podwyżki zostały ujęte w tegorocznym budżecie gminy – zapewnia sekretarz gminy Chojnice, Lucyna Zawiszewska. – Większość pracowników „mieści się” w stawkach proponowanych przez rząd podwyżek.
W sumie, gdyby projekt wszedł do realizacji, kosztować będzie gminę około 66 000 zł dodatkowo rocznie. Koniecznymi podwyżkami musiałoby być objętych 28 pracowników administracyjnych oraz 13 pracowników zewnętrznych m.in. etatowych strażaków OSP.
W mieście sprawa wygląda już inaczej. Robert Wajlonis mówi, że na ewentualne podwyżki nie ma zabezpieczonych pieniędzy. W tej chwili trudno mu oszacować koszty rządowej propozycji, gdyż takich przymiarek w urzędzie jeszcze nie robiono.
Dyrektor przypomina, że od 1 stycznia 2025 roku miejscy urzędnicy otrzymali podwyżki.
Zwaloryzowaliśmy najniższe płace o 8,5 procenta – mówi Wajlonis. - Zatem prawdopodobnie wymuszony wzrost minimalnych zarobków nie powinien być bolesny dla miejskiego budżetu.
Budzący negatywne emocje wśród urzędników projekt trafi teraz do zaopiniowania m.in. przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego.
O pracy w urzędach i pracy urzędników można mieć różne opinie. Jedno można na pewno powiedzieć: po stronie rządowej cały czas nie ma pomysłu na wprowadzenie mądrych zmian w kwestii wynagradzania pracowników samorządu terytorialnego. Na pewno nie może być tak, że pracownik urzędu z 20-letnim stażem zarabia kilkaset złotych na rękę więcej od początkującej osoby. Ani to, że pensja w urzędzie dla początkującego pracownika z wyższym wykształceniem, to niewiele więcej niż zarabia pani sprzątająca np. w szkole.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (13)
- Komentarze Facebook ()
13 komentarzy
Burmistrz traktuje zatrudnienie w ratuszu jako narzędzie do manipulacji i osiągnięcia swoich osobistych celów. W wyniku tego zatrudniane są w ratuszu osoby niekompetentne, które mają powiązania z jakimiś manipulacjami burmistrza. Wystarczy spojrzeć na układy burmistrza z jego mechanicznymi radnymi. Prawie wszyscy mają kogoś z rodziny zatrudnionego po znajomości na budżecie ratusza lub otrzymują jakieś fundusze i przywileje, które są niedostępne dla innych chojniczan.
Burmistrz jest bardzo przewidywalny w procesie korupcyjnego zatrudniania swoich 'towarzysko' zaprzyjaźnionych znajomych. Na przykład, na długo przed ogłoszeniem fikcyjnego konkursu na prezesa promocji regionu było wiadome, że stanowisko jest specjalnie przygotowywane, by zatrudnić Mariusza Palucha. Jest to oddany burmistrzowi koleś, który nie powstrzyma się od żadnego chamstwa, oszustwa, kłamstwa, czy partactwa, jeżeli tylko jest to przydatne dla burmistrza. W zamian za lojalność i posłuszeństwo burmistrz będzie ochraniać zatrudnionych po znajomości niekompetentnych pracowników pomimo ich partactwa, braku elementarnej wiedzy do wykonywania funkcji, czy braków w etyce osobistej.
Uczciwi ludzie nie będą nawet składać podań i stawać do pseudokonkursów jeżeli korupcyjny system konkursowy na stanowiska w ratuszu będzie dalej funkcjonować tak jak do tej pory pod rządami burmistrza Finstera.
Tak — urzędnicy powinni dostać podwyżki!
Tak — urzędnicy powinni mieć krótszy dzień pracy — 32 godz./tydzień!
Tak — urzędnicy powinni częściej pracować z domu!
Tak — urzędnicy powinni otrzymać co najmniej 80 cm monitory do swoich komputerów. Układanie pasjansa na mniejszych monitorach rujnuje ich wzrok!
Tak — urzędnicy powinni dostać podwyżki!
Tak — urzędnicy powinni mieć krótszy dzień pracy — obecnie 36 godz./tydzień a docelowo 32 godz./tydzień!
Tak — urzędnicy powinni częściej pracować z domu!
Bo każdy wie że nie ma sensu aplikować bo i tak pracę dostanie znajomek.
Ponownie wraca też kwestia zapotrzebowania na konkretny rodzaj pracy. Nauczycielek przedszkolnych są nieprzebrane tabuny, sam znam kilkanaście takich osób szukających ciągle pracy i chwytających się jakichś dorywczych zajęć czy tymczasowych zastępstw. Natomiast w kucharkach nie możemy przebierać. Często do wyboru mamy tylko osoby starsze, bo młodych w tym zawodzie kształcimy niewiele, a i one wolą pracować w ciekawszych miejscach niż przedszkole.
Występuje despocja bezwzględnego postępowania wymuszania własnej woli. Jak władza wpływa na człowieka Dziady część 3 Despotyczne Rządy, Samorządy zamieniają ludzkość, w zwierzęta, stłamszone, zastraszone oraz karne.
Despotycznej władzy cechą jest łamanie prawa człowieka, obywatela SATRAPA.
Egocentryzm łacina. ego- ja centrum- środek. Mamy doczynienia z biurokracją nie zdolną do tolerowania innych poglądów i postaw niż własne.
Wyraźnie wam obywatele ujawniłem.
Nikomu nie ujmując -ona jedynie za co odpowiada to to,żeby zupa nie była za słona .Ja natomiast za bezpieczeństwo i rozwój maluchów także w naszym pięknym kraju wszyscy tak maj
a
Krytyczne aspekty propozycji rządu:
Brak rzeczywistego zróżnicowania wynagrodzeń
Osoby z 20-letnim stażem zarabiają jedynie kilkaset złotych więcej niż nowi pracownicy.
Podwyżki (np. o 300 zł brutto za awans) nie rekompensują dodatkowych obowiązków.
Brak atrakcyjności pracy w urzędzie
Urzędy mają problem z rekrutacją młodych, wykwalifikowanych pracowników.
W konkursach na stanowiska startuje zaledwie kilka osób, a zgłaszają się głównie osoby w średnim wieku poszukujące stabilności, a nie kariery.
Brak zabezpieczonych środków w budżetach miast
W przypadku gminy Chojnice podwyżki zostały uwzględnione w budżecie (66 tys. zł rocznie), ale w mieście Chojnice już nie.
Samorządy, które nie przewidziały tych kosztów, mogą być zmuszone do cięć w innych obszarach.
Co powinno się zmienić?
Urealnienie systemu wynagrodzeń
Powiązanie płac z doświadczeniem, zakresem obowiązków i wynikami pracy.
Stopniowe odejście od sztywnej siatki płac, aby urzędy mogły bardziej elastycznie wynagradzać specjalistów.
Poprawa mechanizmu awansu
Podwyżki za awans powinny być na tyle istotne, by stanowiły realną zachętę do rozwoju zawodowego.
Możliwość dodatkowych premii i nagród za jakość świadczonych usług.
Reforma strukturalna administracji samorządowej
Ograniczenie liczby zbędnych etatów i lepsza organizacja pracy.
Uproszczenie procedur i cyfryzacja, co mogłoby zmniejszyć potrzebę zatrudniania dodatkowych urzędników.
Podsumowanie
Projekt rządowy jest próbą odpowiedzi na realny problem, ale nie rozwiązuje jego sedna. Spłaszczona struktura wynagrodzeń, brak motywacji do awansu i trudności w przyciąganiu młodych, wykwalifikowanych pracowników to kwestie, które wymagają gruntownej reformy, a nie kosmetycznych zmian. Samorządy, zamiast dostawać narzucone przez rząd podwyżki, powinny mieć większą swobodę w kształtowaniu polityki płacowej, tak aby wynagrodzenia odpowiadały rzeczywistym kompetencjom i jakości pracy.
Podobnie w zakresie pensji urzędników, która po prostu odzwierciedla niskie zapotrzebowanie na ich usługi oraz... poziom ich świadczenia.
Jestem zdecydowanie przeciwny podnoszeniu pensji urzędników bez powiązania z weryfikacją jakości ich pracy oraz solidnym wietrzeniem urzędów z takich właśnie osób "oczekujących przede wszystkich stabilności", o których wspomina tutaj R.Wajlonis. Jestem zdania, że płaca urzędników mogłaby być znacząco wyższa, ale tylko pod warunkiem, że jej wydajność i jakość będzie obiektywnie mierzona, a zapotrzebowanie na etaty ograniczone tylko do tych osób, które będą spełniać ściśle określone standardy wiedzy i rzetelności. Jeśli to się nie zmieni, nie ma sensu płacić więcej za coś, co i tak nie działa tak jak powinno (abstrahując od tego, dlaczego w ogóle za taką "pracę" płacimy).
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!