Okiem radnej opozycyjnej
PROTESTUJĘ!

PROTESTUJĘ przeciwko doprawianiu mi gęby i kolejnym stwierdzeniom ustępującego burmistrza, że mówię nieprawdę! (konferencja w ratuszu z dnia 12 maja br.) PROTESTUJĘ przeciwko insynuacjom, że nie znam mojego osiedla, mojego sąsiedztwa oraz, że nie rozmawiam z mieszkańcami! PROTESTUJĘ przeciwko publicznym kłamstwom rozpowszechnianym przez burmistrza na temat moich działań, podważaniu wiedzy, która wynika z bycia od lat członkinią Zarządu Osiedla Hallera – Bursztynowe! PROTESTUJĘ przeciwko zakłamywaniu rzeczywistości przez zarządcę ratusza!
Reklama | Czytaj dalej »
Osiedle Widokowa/Młodzieżowa powstało w 1985r., a więc 40 lat (słownie: czterdzieści lat!) temu. Od 40 lat główna część tego osiedla szeregowców, czyli ul. Młodzieżowej (numery parzyste) nie posiada drogi osiedlowej. Miasto tej drogi nie zbudowało. By przez 40 lat nie brnąć w błocie, by posesje nie były zalewane przez strumienie spływających ze wzgórza deszczów i na skutek braku działania ze strony ratusza, mieszkańcy własnym sumptem już dawno temu byli zmuszeni do położenia podjazdów i chodników do ich posesji. Ci, którzy mieszkają najbliżej ul. Derdowskiego, nigdy nie doczekali się interwencji urzędników i w czasie ulewnych deszczów obkładają swoje posesje workami z piaskiem.
Co gorsza, odchodzący burmistrz nie zajął się uciążliwymi hałasami i smrodem wędzarniczym z zakładów mięsnych, które uniemożliwiają mieszkańcom tej dzielnicy Widokowa/Młodzieżowa normalne funkcjonowanie w ich domach i korzystanie z posesji zgodnie z ich przeznaczeniem. Zlikwidował teren przeznaczony w projekcie z 1976r. na bufor zieleni od hałasu i spalin od ulicy Derdowskiego, sprzedając ten teren deweloperowi.
Nie będę tolerować celowej strategii przeinaczania faktów, bo fakty i alarmujące zgłoszenia mieszkańców świadczą inaczej. Burmistrz wykazuje kompletny brak rozeznania potrzeb osób zamieszkujących to osiedle. Wzywam go do podjęcia konkretnych działań, żeby podatnicy łożący na jego miesięczne uposażenie wiedzieli, że nie wyrzucają swoich pieniędzy w błoto. Niekoniecznie w to, przy Widokowej.
Fot. 1 - dokument inwentaryzacji szeregowca przeprowadzonej przez Spółdzielnię Mieszkaniową w Chojnicach (1985 rok)

Fot. 2 - projekt zieleni (NIGDY NIE ZREALIZOWANY!) dla osiedla jednorodzinnego szeregowców Widokowa/Młodzieżowa z 1976 roku. W projekcie zaplanowano dla całości osiedla tereny zieleni. Zaznaczone są na nich zaplanowane drzewa i krzewy. Zaznaczono bufor zieleni i drzew przed hałasami i spalinami ulicy Derdowskiego.

Kolejne zdjęcia - Widokowa i Młodzieżowa podczas niedużych opadów.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (25)
- Komentarze Facebook (...)


USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
25 komentarzy
Czy ci niezadowoleni ze swojego błota mieszkańcy ul. Widokowej nie potrafią się cieszyć faktem, że mamy ładnie utrzymany stadion miejski i wszystkie uliczki dookoła miejskiego stadionu? Czy nie potrafią docenić, że murawa stadionu jest podgrzewana, nawodniona, i oświetlona, że trybuny są zadaszone, by kibole nie przegrzali się od słońca i by nie mokli od deszczu, na który wiecznie narzekają mieszkańcy ul. Widokowej!
Burmistrz jako niepodzielny władca jego malej prywatnej ojczyzny, wie najlepiej, na co wydawać społeczne pieniądze i w głębi swojej mądrości już dawno zdecydował, by hojnie finansować prywatny klub piłkarski, a nie budowę jakiejś tam ulicy Widokowej, by zadowolić wiecznie krytykujących go i wiecznie niewdzięcznych mieszkańców tej ulicy!
W odróżnieniu od malkontenctwa mieszkańców ul Widokowej właściciele i zarząd prywatnego klubu piłkarskiego, a także kibole są zawsze bardzo zadowoleni z każdego miliona społecznych funduszy, jakie burmistrz hojnie daje im na wszelkie zachcianki i potrzeby!
Niestety, ostatnie 3-4 kadencje włodarz zajmuje się swoimi prywatnymi interesami i interesami ludzi, którzy mogą mu się osobiście odwdzięczyć!
Mieszkańcy Chojnic nie są nawet na horyzoncie wizji burmistrza. Nawet ponad 20 tysięczna miesięczna pensja nie stymuluje obecnie włodarza do pomyślenia o mieszkańcach Chojnic. Przywykł już do tego, że mu się należy mimo totalnego lekceważenia chojniczan!
Dla miasta i chojniczan burmistrz wykonuje jedynie to, co musi zrobić ze względu na odgórne programy i rozporządzenia rządowe, lub gdy jest zmuszony nachalnością chojnickich działaczy społecznych!
A plany z lat 70 często są niezrealizowane, zachodnie obejście Chojnic dopiero teraz, połączenie drogowe od ul Bałtyckiej do Tucholskiej też nie zrealizowane i nikt się o nie nie upomina. Plany zazwyczaj się koryguje, to normalne i prawidłowe. Jojczenie że w latach 70 ktoś narysował na planie drzewo i go nie posadził? Słabe.
Szanowni Państwo,
gdy burmistrz twierdzi, że „radna nie zna swojego osiedla”, to ja się pytam: czy Pan zna swoje obowiązki? Bo widzę, że zna Pan co najwyżej własną drogę do ratusza i... do kamery!
Na Widokowej nie ma ani widoku, ani drogi. Mamy za to błoto, kurz, ścieki i betonowy sen urzędnika, który myśli, że asfalt kładzie się przez Facebooka, a kanalizacja wylewa się z PR-u.
Panie Burmistrzu, Pan nie potrzebuje kolejnej kadencji.
Pan potrzebuje GPS-u i kaloszy!
Bo jak można przez 40 lat nie zrobić NIC? W Korei Południowej w tym czasie zbudowano miasto od zera. A my? My mamy „program inwestycyjny” polegający na mydleniu ludziom oczu i poklepywaniu się po plecach przy każdej dziurze, która nie została załatana, bo „to nie moja działka”.
Ale to Pana działka, Panie Burmistrzu. I niestety – jak wszystko w tej gminie – zaniedbana, zabłocona i sprzeda... ups, przeznaczona do „zabudowy mieszkaniowej” bez planu, drogi i kanalizacji.
A skoro jesteśmy przy kanalizacji – to, co wypływa z tej wędzarni, to już nie zapach, to deklaracja wojenna przeciw zdrowemu rozsądkowi. I co Pan robi? Nic. Bo może fetor nie przeszkadza tym, co siedzą na górze. Tylko tym na dole – czyli mieszkańcom.
Panie Burmistrzu, niech Pan nie mówi, że mówię nieprawdę. Prawda Pana przerosła.
I choć stara się Pan ukryć ją za ścianką konferencyjną, mieszkańcy wiedzą swoje. Ich kalosze wiedzą. Ich dzieci brnące do szkoły wiedzą. Ich płuca, które wdychają ten syf, wiedzą.
Więc niech Pan już nie mówi, że "nie można wszystkiego zrobić od razu".
Bo Pan od dekady nie zrobił NIC.
Za wyjątkiem jednego: idealnie wybrukował Pan sobie drogę do... politycznego niebytu.
....
politycznego niebytu.....
Szanowni Państwo, drodzy mieszkańcy, umiłowani podatnicy i niezawodni workowi z piaskiem!
Zabieram głos jako radna, która – jak twierdzi ustępujący burmistrz – nie zna swojego osiedla. No cóż, może i nie znam, ale znam każdy wystający krawężnik, każdą kałużę głęboką jak polityczne obietnice i każdy fetor z wędzarni, który wita mnie rano lepiej niż kawa! Tego nie da się nie znać – to się czuje nosem i w kręgosłupie!
Burmistrz twierdzi, że mówię nieprawdę. Proszę Państwa! W tej sprawie nie trzeba mówić prawdy – wystarczy pójść na spacer po Młodzieżowej podczas deszczu i dać się porwać nurtowi! A jeśli nie wierzy – niech sam przejdzie się tam w lakierkach i garniturze z ratusza. Zakładam, że dotrze do połowy drogi. Reszta... spłynie.
40 lat. Czterdzieści! W Chinach w tym czasie zbudowano tysiące kilometrów kolei magnetycznej. A u nas? U nas po 40 latach mamy… zdjęcie z projektu zieleni z 1976 roku i drogę z piasku, błota oraz marzeń.
Niektórzy pytają: "A może burmistrz nie wiedział?". Otóż, proszę Państwa, burmistrz wiedział. On słyszał, że tam błoto. Tylko pomyślał, że to może lokalna atrakcja turystyczna – „Szlak Błotnych Nadziei”, objęty patronatem miejskim.
A wędzarnia? Ha! Gdyby to były zwykłe zapachy, może uznalibyśmy je za "klimat industrialny". Ale kiedy człowiek nie może wyjść na własny ogród, bo zapach przypomina zaplecze grilla z piekła rodem, to znaczy, że komuś tu brakuje nosa… do polityki.
I na koniec – sprzedano teren zielony, który miał chronić mieszkańców. Bufor? Zniknął. Zamiast drzew – beton. Zamiast ciszy – hałas. Zamiast planu – deweloper. Bo przecież po co ludziom zieleń, jak można mieć więcej budynków bez dróg dojazdowych?
Zatem tak, Panie Burmistrzu. Ja protestuję, ale nie tylko jako radna. Protestuję jako chodnikowy marzyciel, brukowany realista i obrończyni tych, którzy nie chcą już stawiać kolejnych worków z piaskiem, tylko chcą stąpać po normalnej drodze. I niekoniecznie po Pańskiej ścieżce kariery.
Dziękuję. I do zobaczenia na Widokowej – o ile ktoś tam kiedyś dojedzie.
Niech walczy Pani dalej o prawdę w naszym mieście.
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!