Od ‘Mam Talent’ do Cirque du Soleil. Wywiad z Olą Kiedrowicz
Z Aleksandrą Alex Kiedrowicz - utalentowaną akrobatką powietrzną z Chojnic, rozmawiamy o tym, jak dzięki ciężkiej pracy, marzeniom i odwadze, by je spełniać - osiąga światowe sukcesy.

Posypały się od razu propozycje? Były trudne wybory?

Skąd czerpie Pani inspiracje do swoich choreografii i do swoich programów? Jak wybiera muzykę, rekwizyty czy stroje?
- Inspiracje czerpię z życia. Zwycięstwa, porażki, związki, rozstania, miłość, smutek, muzyka czy filmy – to wszystko jest dla mnie paliwem twórczym. Kiedy sama wybieram muzykę, często sięgam po kompozycje Hansa Zimmera, którego bardzo podziwiam. Ale w dużych produkcjach artystyczni dyrektorzy często narzucają muzykę, a moim zadaniem jest się do niej dostosować. Podobnie bywa ze strojami – w międzynarodowych show pracuje nad nimi sztab projektantów, choreografów i reżyserów. Zazwyczaj biorą pod uwagę moje preferencje, ale ostatecznie styl musi pasować do wizji całego widowiska.
Jak powstaje program artystyczny – od pomysłu po premierę? Kto ma na nie wpływ, czy tylko Pani czy sztab ludzi?
- Proces twórczy często zaczyna się od wyobraźni. Kładę się, puszczam muzykę i wizualizuję siebie na wielkiej scenie. Potem przychodzi czas na setki godzin treningów, nagrywania i poprawiania szczegółów: od techniki po wyraz twarzy i emocje. Zazwyczaj to ja decyduję o elementach, które zaprezentuję na scenie, choć czasem współpracuję z choreografami i dyrektorami. Oczywiście mam swoje ulubione elementy, które zawsze staram się wplatać – wypracowanie niektórych z nich zajęło mi lata.
Jak długo trzeba przygotowywać nowy program zanim ktokolwiek go zobaczy?
- Czas przygotowań zależy od produkcji. Zdarzało się, że przygotowywałam numer w kilka godzin, a niektóre powstawały przez wiele miesięcy, a nawet rok.
Występ w którym miejscu świata zrobił na Pani największe wrażenie i dlaczego?
- Największe wrażenie zrobił na mnie występ w Sydney Opera House. To niezwykle prestiżowe miejsce, a publiczność była niesamowicie wspierająca. Do dziś pamiętam aplauz, który dostałam.
Jak publiczność w różnych krajach reaguje na występy - są różnice w odbiorze? Czy język pokazów jest uniwersalny, jak język tańca? Zdarzały się występy w miejscach w których np. nie można było wystąpić w jakimś stroju albo pokazać jakichś figur?
- Każdy kraj reaguje inaczej, ale zawsze pozytywnie. Najtrudniej występuje się w Las Vegas – bo tam publiczność widziała już wszystko. Występując w różnych kulturach trzeba też dostosowywać stroje i styl. W krajach arabskich obowiązują bardziej konserwatywne zasady, a są też show typowo familijne i takie tylko dla dorosłych.
Jaki był najbardziej wzruszający lub najważniejszy moment w Pani zawodowym życiu?
- Po tylu latach i występach na całym świecie – wciąż mój występ w "Mam Talent" i duma, którą widziałam na twarzach moich rodziców. Nawet owacje na stojąco od Simona Cowella w Britain’s Got Talent i America’s Got Talent nie przebiją tamtej chwili.
Jak to się robi, że się tak pięknie wygląda? Dobre geny, ciężka praca, dieta?
- Wygląd na to, że przede wszystkim ciężka praca. Mam 31 lat, a do tego kocham jedzenie – zwłaszcza desery – więc muszę pracować podwójnie. Kalorii zdecydowanie nie mogę ignorować.
Jak radzi sobie Pani z tremą i stresem przed występem? Czy się jeszcze pojawiają?
- Stres i trema zawsze są. Szczególnie przed występami na ogromnej wysokości – ostatnio 18 metrów nad ziemią. Każda sekunda to ryzyko utraty życia. Dlatego muszę być wyspana, dobrze odżywiona i w 300 proc. pewna każdego ruchu.
Jakie są Pani plany artystyczne na najbliższy czas? Zauważyłam, że pojawił się partner, czyli czas na duet?
- Nowość w mojej karierze to właśnie duet. Po 12 latach bycia solistką zapragnęłam spróbować czegoś nowego. Początkowo z ciekawości, ale szybko przerodziło się to w poważny projekt, którym zainteresował się Cirque du Soleil.
W występach indywidualnych trzeba polegać na sobie, a w tych z partnerem trzeba mieć zaufanie do drugiej osoby. Czy to jest trudne po latach występów solowych? Nauka zaufania do tej drugiej osoby, podzielenie z nią ryzyka, ale też odpowiedzialności za to jak występ będzie wyglądał i jak zostanie odebrany przez publiczność?
- Duet to zupełnie inne doświadczenie – wymaga nieskończonego zaufania. Mój partner dosłownie trzyma w rękach moje życie. Jestem przyzwyczajona, że to ja rządzę na scenie, ale on bardzo ufa mojemu doświadczeniu i oddaje mi przestrzeń w kreacji.
Kim jest Pani partner sceniczny?
- Mój partner, Adrian, pochodzi z Argentyny, ale mieszka w Las Vegas. Również przez lata był solistą, jednak miał już wcześniejsze doświadczenie w duecie. Teraz wspólnie tworzymy projekt, który chcemy rozwijać na międzynarodowych scenach.
Czy jakieś artystyczne marzenie wciąż czeka na realizację?
- Moje solowe marzenia już spełniłam. Teraz chcę powtórzyć to wszystko w duecie. Bardzo marzę też o ponownym występie w polskiej telewizji – po latach, z jeszcze wyższym poziomem, by podziękować polskiej publiczności, tej, która jako pierwsza we mnie uwierzyła.
Czy ma Pani poczucie, że osiągnęła sukces? Czuje się Pani spełniona? I czy te sukcesy na światowych arenach, oklaski publiczności na całym świecie zmieniły Panią czy pozostaje Pani tą samą skromną Olą z Chojnic, która wystąpiła w programie „Mam Talent”?
- Sukcesy, oklaski – to rzeczywiście wpłynęło na moją pewność siebie. Nadal jestem osobą skromną, ale dziś potrafię docenić swoją ciężką pracę i wiem, ile jestem warta.
Gdzie widzi Pani siebie za 10 lat?
- Za dziesięć lat wciąż widzę siebie na scenie – to moje miejsce, tam czuję się najlepiej. Moje marzenia coraz bardziej dotyczą jednak życia osobistego.
Czy to wszystko, co do tej pory udało się Pani osiągnąć, to jest coś co było w sferze marzeń czy takiego scenariusza to nawet w marzeniach by Pani nie wymyśliła?
- Nigdy nie przypuszczałam, że moja pasja rozwinie się do tego stopnia i że z małych Chojnic trafię aż do Las Vegas. Sama siebie zaskoczyłam tą drogą.
Dużo Pani podróżuje, żyje "na walizkach"? Gdzie najchętniej Pani wraca?
- Obecnie już tak dużo nie podróżuję. Głównie mieszkam i występuję w Vegas. Kilka razy w roku przyjmuję projekty poza Ameryką. Zawsze chętnie wracam do Włoch – myślę, że to przez wyjątkowe jedzenie. I oczywiście do Polski – choć w Polsce nie występowałam już od dziewięciu lat.
Czy Pani serce jest wolne czy zajęte? Czy zdarzyły się jakieś zaskakujące propozycje, np. matrymonialne?
- Moje serce jest zajęte. Choć zdarza się, że mężczyźni próbują pisać do mnie na profilach społecznościowych, to dziś mam obok siebie kogoś wyjątkowego.
Czy - w na pewno napiętym grafiku - udaje się Pani znaleźć czas na przyjazd do rodzinnych Chojnic i do bliskich?
- Zawsze znajduję czas na powroty do Chojnic. Uwielbiam spotkania z rodziną. Niestety, od ponad roku czekam na "zieloną kartę" i to w ostatnim czasie bardzo utrudniło mi przyjazdy. A jeśli chodzi o najbliższą przyszłość – już na początku października wylatuję razem z moim duetowym partnerem do Montrealu, do siedziby Cirque du Soleil (IHQ), gdzie rozpoczniemy proces kreacji ich topowego show TWAS. Przez siedem tygodni będziemy intensywnie trenować, a następnie czekają nas pięciotygodniowe występy w dwóch miastach w USA. Mam też nadzieję, że do końca roku uda mi się wreszcie otrzymać "zieloną kartę", a wtedy pierwsze, co zrobię, to odwiedzę Chojnice i spędzę czas z moją rodziną.
Dziękujemy za rozmowę.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (1)
- Komentarze Facebook (...)


USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
1 komentarz
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!