Ostatni wiking - czarna komedia na DKF. Rozwiązanie konkursu
W poniedziałek, 3 listopada, Dyskusyjny Klub Filmowy serwuje nam prawdziwą filmową ucztę - czarną komedię Andersa Thomasa Jensena, która udowadnia, że duński humor potrafi być równie ostry jak nóż do śledzia. Dla naszych czytelników mamy do wygrania podwójną wejściówkę.

Jensen znowu zrobił swoje. Nakręcił film, po którym widz nie do końca wie, czy ma się śmiać, czy raczej zadumać nad kondycją ludzką. „Ostatni wiking” to czarna komedia, dramat, satyra, a może po prostu - klasyczny przypadek „nie da się tego zaszufladkować, ale warto obejrzeć”.
Reklama | Czytaj dalej »
Zaczyna się całkiem klasycznie – Anker (w tej roli niezawodny Nikolaj Lie Kaas) wychodzi z więzienia i, jak przystało na porządnego bohatera kina skandynawskiego, ma do załatwienia parę spraw. Głównie chodzi o pieniądze z napadu. Problem w tym, że ich nie ma. A dokładniej – są, tylko nikt nie wie, gdzie. No, może poza bratem Ankera, Manfredem (Mads Mikkelsen), który uważa się za... Johna Lennona. I to wcale nie jest metafora.
Manfred żyje w świecie, w którym szpital psychiatryczny to scena, a jego współpacjenci to reszta The Beatles. Każdy z nich święcie wierzy, że jest jednym z członków legendarnego zespołu - co, przyznajmy, daje filmowi potencjał na najlepszy tribute band w historii kina. W tle przewija się jeszcze kilku ekscentryków: lekarz z ambicjami na cudotwórcę, para, której małżeństwo rozpadło się szybciej niż stary winyl, i egzekutor długów, który chyba sam nie wie, w jakim filmie gra.
Jensen bawi się konwencją jak dziecko w piaskownicy – raz rzuca grabkami w stronę komedii, innym razem kopie dół pod dramat rodzinny. Fabuła pędzi jak wiking na łodzi w sztormie: raz w stronę absurdu, raz w stronę refleksji nad tym, czym właściwie jest normalność. Jeśli „Ostatni wiking” o czymś naprawdę opowiada, to właśnie o tym - że granica między normalnym a nienormalnym jest cienka jak włos Madsa Mikkelsena po scenie w deszczu.
To film, który pod płaszczykiem absurdu mówi o wykluczeniu, równości, rodzinnych traumach i próbach zrozumienia siebie nawzajem - a przy tym robi to z typowo duńskim humorem, potrafiącym uderzyć celniej niż niejedna łza w klasycznym dramacie.
Czy to komedia? Trochę tak. Czy to dramat? Zdecydowanie. Czy warto obejrzeć? Jak najbardziej - choćby po to, by zobaczyć, jak wygląda świat, w którym każdy może być Lennonem, a normalność to pojęcie względne.
03 listopada 2025 r., godz. 19:00
Anker wychodzi z więzienia po odbyciu czternastoletniej kary za rabunek. Jedyną osobą, która wie, gdzie znajdują się ukradzione pieniądze jest jego brat – Manfred.
U Manfreda rozwinęła się choroba umysłowa, przez co nie pamięta, gdzie schowany jest łup. Bracia wyruszają we wspólną podróż, żeby odnaleźć pieniądze i dowiedzieć się, kim tak naprawdę są. „Ostatni Wiking” to propozycja dla widzów, którzy cenią kino odważnie łączące różne gatunki. Jeśli przypadły wam do gustu takie filmy jak Fargo, Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj (W Brugii) czy Siedmiu psychopatów, ten tytuł z pewnością trafi w wasze gusta.
UWAGA KONKURS:
Mamy podwójną wejściówkę na najbliższy seans DKF, którą rozlosujemy spośród osób, które wyślą maila na adres konkurs@chojnice24.pl, w temacie wpisując "WIKING", a w treści swoje dane: imię, nazwisko, adres, nr telefonu (Twoje dane są chronione wg obowiązującego prawa). Na maile czekamy do soboty (1.11.) do godz. 22:00. Rozwiązanie konkursu w niedzielę (2.11) ok. godz. 17:00.
Rozwiązanie konkursu:
Bilety na poniedziałkowy seans DKF wygrała Pani Michalina Duziak z Ciechocina. Gratulujemy!
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)


USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!