Kolejny raz fiasko! Co dalej z budynkiem po PKO w Chojnicach?
Do końca roku ma zapaść decyzja czy będą rokowania w sprawie byłej siedziby PKO BP przy ul. Kościerskiej w Chojnicach czy powstanie w tym obiekcie archiwum. Taka padła propozycja od wójta Gminy Chojnice.

- Budynek PKO BP, ostatnia odsłona - niestety, nie ma chętnych do zakupu tego budynku - poinformował Arseniusz Finster podczas wtorkowej (09.12) konferencji prasowej w ratuszu. Choć z informacji opublikowanych na stronie Urzędu Miejskiego w Chojnicach wynika, że przetargu ustny ma odbyć się 10 grudnia 2025 roku.
Reklama | Czytaj dalej »
Zatem, co dalej z obiektem przy ul. Kościerskiej?
Porażka - tak można powiedzieć o kolejnej nieudanej sprzedaży budynku po dawnej siedzibie PKO BP, której współwłaścicielami są: Gmina Miejska Chojnice, Gmina Wiejska Chojnice i Starostwo powiatowe w Chojnicach.
Burmistrz zdradził długo oczekiwane informacje o tych, którzy byli potencjalnie zainteresowani zakupem obiektu przy ul. Kościerskiej.
- Kto był chętny i zrezygnował - i dlaczego. Teraz mogę prawdę wyjawić, bo jesteśmy po trzecim przetargu - mówił Arseniusz Finster. - Najbardziej zainteresowana była firma Marka Wiligały z Chojnic zajmująca się protetyką. Zainteresowany był też Kościół Baptystyczny, czyli Jacek Woźniak. Tam demokratycznie zapadają decyzje i członkowie zboru byli na nie. Za duży obiekt, za duże wyzwanie. Firmą z Nieżychowic jest Solstal Group zajmująca się housebotami, szefem jest Marcin Starszak. Była deklaracja, że firma jest bardzo zainteresowana by powstał obiekt biznesowo-finansowy. Ale na pierwszym spotkaniu padło pytanie, czy byśmy mogli liczyć podatek VAT do kwoty 1,9 mln zł, a to jest kwota wywoławcza i nie chcemy z niej zejść. Jeżeli są działki zabudowane nieruchomościami to nie ma podatku VAT. Chyba, że w ten budynek firma, która była jego właścicielem, inwestowała i odpisywała podatek VAT. Takiej sytuacji nie było, bo budynek od kilkunastu lat stoi pusty. Gdybym spełnił oczekiwania firmy Solstar Group to bym miał przychód (miasto, gmina i powiat) nie 1,9 mln zł, tylko 1,9 mln zł minus podatek VAT, czyli około 1,6 mln zł. Na to się nie zgodziłem. Firma nie wpłaciła wadium, jej zdaniem budynek jest wart około 1,465 mln zł.
Zainteresowana budynkiem była też Katarzyna Karpus, prowadząca działalność w Chojnicach.
- Jeszcze w grze jest Kościół Zielonoświątkowy Karol Głuszek - pastor, który ma pomysł na budynek w oparciu o fundacje i środki, które pozyskuje. Ale się pokomplikowało - dodał burmistrz Finster. - Kiedy zdałem relację wójtowi, staroście, to powiedzieli: może tego budynku nie sprzedawać, jest idealny pod centrum archiwistyczne dla miasta, gminy, powiatu, plus biura. Mamy deficyt biur, dzierżawimy od firmy PB Górski. Można byłoby tę dzierżawę odchudzić. Nie da się przenieść w całości tego, co mamy w PB Górski do budynku PKO BP, bo nie mamy całego budynku tylko jedną trzecią, a nawet gdybyśmy mieli cały to wszystko, co jest w PB Górski się nie zmieści. Ale możemy przenieść jakieś wydziały. Ta rozmowa jest na stole. Wójt poprosił mnie, bym nie ogłaszał rokowań, bo Kościół Zielonoświątkowy przystąpiłby, był zainteresowany, by tę kwotę rozłożyć na raty. Na raty można rozłożyć taką kwotę na okres jednego roku budżetowego. Czyli np. w lutym pierwszą ratę bierze powiat, w czerwcu ratę bierze gmina i na końcu roku trzecią ratę bierze miasto.
Jaka będzie ostatecznie decyzja? Według burmistrza wójt Zbigniew Szczepański jest mocno zainteresowany wykorzystaniem nieruchomości na archiwum, bo w budynku Urzędu Gminy archiwum jest na górnym piętrze.
- Tak się raczej nie robi, bo to jest największe obciążenie - skomentował Arseniusz Finster. - Wójt chciałby odzyskać pomieszczenia, które zajmuje archiwum dla swoich potrzeb, bo gmina też dzierżawi biura w budynku dawnej Telekomunikacji.
Do końca roku ma zapaść decyzja, czy miasto ogłosi rokowania czy samorządy zostawią obiekt i będą w niego inwestować.
- Trzeba znaleźć środki, bo aby stworzyć archiwum to ono musi być zasilone w media. Odłączyliśmy ogrzewanie budynku, bo sama opłata stała była kosztowna, ale nie mówię nie - wskazuje burmistrz. - Sam też mam problemy z archiwum w ratuszu. W trudnych warunkach przechowujemy dokumentację. Piwnice są zawilgocone, dlatego skłaniam się ku rozmowie z wójtem i starostą na ten temat.
Ile trzeba by zainwestować?
- Nie chcę wyróżnić z fusów, ale jest to rząd wielkości 5-6 milionów złotych - twierdzi Arseniusz Finster.
Za tym, aby budynek po PKO BP został w rękach samorządów, cały czas optowali opozycyjni radni. Myśleli o tym, by to tam - blisko centrum miasta, obiektów użyteczności publicznej, instytucji kultury, Parku Wodnego, starówki - powstał Warsztat Terapii Zajęciowej. Lub nawet schron dla mieszkańców.
- Jeżeli nie ma kupca to nie będzie budynek stał pusty. Wójt zgłasza pomysł związany z archiwami, ja dołączam związany z biurami, bo całego budynku dokumentami trzech samorządów nie wypełnimy. Natomiast pomysł opozycji był taki, by zrobić WTZ. Tam WTZ kosztowałby nie 18,5 mln zł, jak dziś w kosztorysie, tylko 26 mln zł. Na to by nas nie było stać. I tak się musimy przebijać w konkursie w ROPS-ie, jest duże zainteresowanie tymi pieniędzmi. Tego budynku nie zmarnujemy. Kupiliśmy go bardzo tanio, za 1,5 mln zł - to cena dobrego domu jednorodzinnego w Chojnicach. Budynek jest duży i można go wykorzystać.
Jakie minusy zakupu nieruchomości dostrzegali potencjalni nabywcy?
- Od miejsc parkingowych, bo chcąc powiększyć ich ilość trzeba byłoby kupić nieruchomość sąsiednią, przez olbrzymie koszty adaptacji budynku - wymienił Finster. - To duże pieniądze od 10 do 15 mln zł, które trzeba mieć. Żadnych zewnętrznych źródeł finansowania, poza OZE czy pomp ciepła, do tego budynku by nie było. Z jednej strony jest wędka rzucona: "fajny, duży budynek tanio kupisz", z drugiej strony to jest tak, jak z samochodem - ktoś kupi 5-litrowy to mu dużo pali, są olbrzymie koszty eksploatacji.
Opozycja nie jest zaskoczona trzecim zakończonym fiaskiem przetargiem na budynek po PKO BP.
- Kolejny raz okazuje się, że opozycja w trosce o nasze miasto ma więcej rozsądku i trafniejsze analizy niż władze miasta, dysponujące całą armią urzędników - komentuje radny Kamil Kaczmarek. - Bardzo to wygodne dla ustępującego burmistrza, który bronił decyzji o starej lokalizacji dla WTZ, że informacja o braku zainteresowania budynkiem po PKO wypływa zaledwie kilka dni po złożeniu wniosku o środki zewnętrzne na budowę WTZ przy ul. Przemysłowej.
Ciekawe, że kiedy opozycja proponowała pozostawienie budynku w zasobach miasta, pomysł nie zyskał uznania burmistrza. Teraz, po trzecim nieudanym przetargu, burmistrz - i jego partnerzy - zaczyna rozważać takie właśnie rozwiązanie. Wygląda na to, że niektóre decyzje dojrzewają długo, w bólach i oparach wstydu! Szkoda, że najczęściej jest tak, że gdy opozycja coś proponuje, to burmistrz, jego partnerzy i koalicja, muszą najpierw to zakwestionować.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (3)
- Komentarze Facebook (...)

USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
3 komentarze
Aktualne wynagrodzenie burmistrza Arseniusz Finster to ~ 19 995 zł brutto miesięcznie.
Z danych prawnych wynika, że stawki dla burmistrza (miasta/gminy od 15 do 100 tys. mieszkańców) mogą kształtować się na podobnych poziomach: pensja zasadnicza + dodatki — wartość łączna często zbliżona do tego, co otrzymuje Finster.
Radni — ich diety też zostały ostatnio „waloryzowane” (związane z podwyżką tzw. kwoty bazowej).
Przewodniczący Rady Miejskiej: diety rzędu ok. 3 021,26 zł (niemal „na rękę”, bo diety są bez podatku) — wg stawek obowiązujących od 2025 r.
Wiceprzewodniczący / przewodniczący komisji: trochę mniej (lista funkcji wpływa na wysokość).
Podobnie w gminie (jeśli chodzi o wójta / władze lokalne) — np. w ostatniej uchwale dla wójta gminy Chojnice na 2025 r. również przewidziano maksymalne stawki przewidziane przez rozporządzenia.
---
???? Ile zarabia „przeciętny pracownik / mieszkaniec” w Polsce / a ile to oznacza realnie
Średnia krajowa pensja brutto (dla pełnego etatu) pod koniec 2024 / na 2025 rodzi się w okolicach 7-8 tys. zł brutto miesięcznie (zależnie od regionu, branży, doświadczenia).
Przy tej średniej — netto to zwykle mniej — a realna siła nabywcza (życie, koszty, inflacja) sprawia, że dla wielu rodzin takie zarobki bywają ledwie „do przodu, bez oddechu”.
---
???? Wnioski / Porównanie – co to znaczy, jeśli patrzymy na „budżet, długi, inwestycje, ciężar społeczny”
Burmistrz (i być może inni najważniejsi urzędnicy) zarabia ~ 2–3 razy więcej niż statystyczny pracownik w Polsce. To — jeśli wykonywałby obowiązki sumiennie — możliwe i zrozumiałe, ale stan idealny wymaga realnych wyników (inwestycje, usługi, rozwój, przejrzystość).
Radni z dietami ~3 000 zł (czyli więcej niż przeciętna pensja netto wielu Polaków) — i często łączą to z inną pracą zawodową. Czyli mają perspektywę dochodów kilkukrotnie wyższych niż przeciętny obywatel.
Jeśli przy tak ustalonym „kosztownym aparacie” — inwestycje w miasto (np. budynek po PKO, adaptacje, remonty) kończą się fiaskiem albo opóźnieniem — pytanie: czy proporcja nakładu do efektu jest rozsądna?
Gdy burmistrz mówi o „kredytach, inwestycjach, budżecie, długu per capita” — a sam przy tym zarabia dużo ponad średnią — to emocjonalny kontrast może być silny:
dla mieszkańców: „Ja zarabiam 4-5 k na rękę, jem chleb, a oni biorą 20-30 k brutto, adaptują budynek, który nikt nie chce kupić, i tłumaczą to ‘inwestycją’.”
to rodzi odczucie braku proporcji, szczególnie jeśli realne korzyści dla miasta są niewielkie lub niepewne.
---
⚠️ Na co trzeba uważać przy porównaniach
1. Brutto vs neto — 19 995 zł to kwota brutto; netto jest często znacznie niższe (zależnie od podatków, składek). Nie oznacza to, że burmistrz „na rękę” dostaje 20 000 zł.
2. Różne role, różna odpowiedzialność — zarobki wyższe mogą być uzasadnione, jeśli ktoś faktycznie działa, realizuje inwestycje, zarządza kryzysami itd. Problem pojawia się, jeśli za te pieniądze nie idzie skuteczność.
3. Kontekst lokalny — mniejsze miasta mają inny budżet, inne możliwości, inne potrzeby; to co dla dużych miast jest normą, w małym mieście może być nadmiernym kosztem.
---
???? Moja ocena — czy „system się spina”?
Patrząc na proporcje: zarobki władz + potencjalne wydatki / inwestycje / zadłużenie — można zrozumieć frustrację wielu mieszkańców.
Jeśli samorząd zarabia stosunkowo dużo, a potem wielokrotnie nie udaje się sprzedać nieruchomości, koszty adaptacji są astronomiczne, a efekty (dla mieszkańców) nie są ewidentne — to rosną wątpliwości co do sensu kolejnych budżetów, kredytów i planów.
Mówiąc brutalnie:
> To trochę jak mieć dobrze płatną pracę, ale całe wynagrodzenie przeznaczać na remont mieszkania, którego i tak nie da się sprzedać — i potem chwalić się, że „inwestowaliśmy, a nie traciliśmy”.
31 budżet?
Szacun – ale jeśli doświadczenie liczy się tylko w latach, a nie w efektach, to ja też mogę powiedzieć, że od 20 lat planuję dietę, a dalej jestem gruby.
Bo to, co Pan mówi o budżecie, brzmi jak:
„Nie przejadamy kredytów –
my je inwestujemy… w PR, konferencje i prezentacje o tym, że inwestujemy.”
1. „Budżet rośnie, wskaźniki spadają”
Piękne zdanie.
Takie z gatunku:
„Nie mam pieniędzy, ale stać mnie na kredyt, więc jestem bogaty.”
Albo:
„Chata się pali, ale dym idzie do sąsiada, więc u mnie jest okej.”
2. Porównania do Zabrza, Gdyni…
Fanfary:
„Zabrze ma 74%, Gdynia ma 60%, a my tylko 38%!”
To jest ten moment, kiedy w kabarecie widownia wie, że bohater nie zrozumiał własnego żartu.
Bo różnica polega na tym, że Zabrze buduje metropolię,
Gdynia robi inwestycje w skalę miasta wojewódzkiego,
a my tu… łatamy chodnik taśmą i liczymy, że do wiosny wytrzyma.
3. „2800 zł długu na mieszkańca!”
Brzmi dumnie, dopóki nie przypomnisz sobie, że:
– to nie jest odwaga, to jest skromność budżetowa.
– bo żeby zadłużać się mądrze, trzeba mieć plan, a nie prezentację PowerPoint.
4. „Kredytów nie przejadamy, a inwestujemy”
Najlepszy cytat kabaretu tego sezonu.
Panie Burmistrzu, Panie Radny –
wy naprawdę macie talent do tekstów, które brzmią jak z reklamy banku z 2007 roku, tuż przed kryzysem.
Bo jak patrzę na „inwestycje”, to czasem trudno nie zapytać:
– A te inwestycje to bardziej „zwracają się”, czy „wracają na komisję do poprawki”?
– I ile z nich to inwestycje w beton, a ile w mieszkańców?
Bo jeśli:
– dziury w drogach są jak kratery Księżyca,
– chodniki pamiętają czasy Nokii 3310,
– komunikacja miejska to safari,
– a budynki kupujemy, żeby potem trzymać papiery,
to… może jednak coś zostało przejedzone?
Może nie kredyt.
Może cierpliwość mieszkańców.
5. „Kto zadłużał Polskę? Doczytajcie w Google”
Ten tekst to złoto.
Kabarety tego nie wymyślą.
Bo kiedy samorządowiec zaczyna robić wykład o długu publicznym kraju,
to znak, że lokalne argumenty skończyły się szybciej niż pieniądze na przetargi.
---
PODSUMOWANIE RIPOSTY:
Panie Burmistrzu,
mówi Pan, że „uczciwa gra”.
Ale mieszkańcy widzą raczej coś takiego:
Gra jest uczciwa tylko do momentu, aż ktoś zacznie zadawać pytania.
A wtedy narracja rośnie jak Wasz budżet – dużo słów, mało konkretów.
Może czas mniej mówić o tym, jak wygląda budżet,
a więcej pokazać, jak wygląda miasto.
Bo statystyki mogą być piękne –
ale chodnik nie wyremontuje się procentami.
Panie i Panowie, oto najnowszy odcinek chojnickiej telenoweli administracyjnej pt.
„Budynek po PKO – trzy przetargi i ani jednego pomysłu, który wytrzymałby dłużej niż konferencję prasową”.
W roli głównej:
➡️ Samorząd, który budynki kupuje za 1,5 mln, żeby potem za nic na świecie nie sprzedać za 1,9 mln.
Bo po co zarabiać, skoro można robić trzymający w napięciu serial?
Odcinek 1: Nadzieja
„Będzie kupiec!”
Nie było.
Odcinek 2: Znowu nadzieja
„Będzie kupiec, firma z protetyką!”
Zrezygnowała.
Może budynek nie dał się odlać gipsowy?
Odcinek 3: Wspaniałe rozmowy z Solstal Group
Spotkanie pełne entuzjazmu.
Pytanie o VAT.
I nagle BUM:
Entuzjazm wyparował szybciej niż ciepło z nieogrzewanego PKO.
Odcinek 4: Kościoły wchodzą do gry
Najpierw jeden, potem drugi.
Każdy przez chwilę jak w sklepie:
„Fajne to, ale może innym razem…”
Odcinek 5: Zwrot akcji!
Po trzech przetargach, jak bohater, który nagle doznaje olśnienia w 12. sezonie, samorząd mówi:
„A może… NIE sprzedawać?”
Brawo!
Odważna decyzja – po trzech latach robienia wszystkiego, żeby sprzedać.
Odcinek 6: Archiwum, czyli szczyt marzeń
Bo gdzie przechowywać dokumenty, jak nie w budynku, którego nikt nie chciał kupić, bo adaptacja kosztuje jak wystrzelenie satelity?
Odcinek 7: Opozycja krzyczy: „A nie mówiliśmy!”
A władza odpowiada:
„Ale teraz mówimy MY, więc to mądrzej brzmi.”
---
Podsumowanie kabaretowe
W innych miastach robią aquaparki, centra nauki, strefy technologiczne.
A Chojnice?
Chojnice tworzą najlepszy serial administracyjny roku.
„Gra o PKO”.
Ze zwrotami akcji, bohaterami, plot twistami i budynkiem, który stoi niczym pomnik planowania na zasadzie:
„Najpierw robimy – potem myślimy – potem mówimy, że to był plan.”
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!