Na Spokojnej w Brusach
To, że Brusy słyną ze zbieractwa i przetwórstwa runa leśnego, a przede wszystkim grzybów, mieszkańcy naszego regionu wiedzą z pewnością. Lasy i okoliczne jeziora dają jednym mieszkańcom zarobek, a innym radość nabycia i przetwarzania grzybów i innych darów leśnych oraz ryb. Tym szczęśliwcem okazała się moja rodzina. A to za sprawą Gabrysi. Niegdyś Gdynianka, a dzisiaj dzięki małżeństwu z Grzegorzem - z krwi i kości bruszanka.Gabrysia potrafi, pomimo wielu obowiązków we własnej firmie, z uśmiechem wesprzeć bruską rodzinę. Pomaga w procesie obróbki złożonego do skupu grzyba. A nie jest to, zwłaszcza w sezonie prosta robota. Wymaga cierpliwości, skupienia i dobrego charakteru.
Reklama | Czytaj dalej »
W ubiegłym roku zamówiłam u Gabrysi około 50-ciu małych słoiczków kurek, z których lwią częścią obdarowałam rodzinę i przyjaciół. Między innymi Karola Strasburgera. Zachwytu smakiem marynowanych kurek od Gabrysi nie da się opisać. Poezja. Nic dziwnego zatem, że w tym roku ponownie złożyłam na nie zamówienie. Początek sierpnia był urodzajny. W ubiegły piątek, w skupie u państwa Narlochów udało się (pod moje zamówienie) zebrać od leśnych zbieraczy około 7 kilogramów kurek. Miałam to z Gabrysią „przerobić” na kurkową marynatę w jej własnym domu, właśnie w piątkowy wieczór. Intuicja podpowiadała mi, aby na to przedsięwzięcie zabrać ze sobą pomocników. Własne, dorosłe już dzieci oraz ich przyjaciela.
I to był strzał w dziesiątkę!!! Młodzi ludzie, wraz ze mną, gdy zobaczyli olbrzymią skrzynię kurek „do obróbki” nabrali szacunku do ciężkiej pracy zbieraczy leśnych i z pokorą zabrali się do pracy. Młodsi do obierania i czyszczenia kurek, a starsi, czyli Gabrysia i ja, do robienia przetworów z obranych kurek. Reks – pies Gabrysi i Grzegorza czuwał nad naszym bezpieczeństwem. I tak, w sympatycznej atmosferze, przy rozmowach na które normalnie nie ma się czasu, 50 słoiczków kurkowych pyszności było gotowe około północy. Kulinarna satysfakcja ogromna, a nauka dla studiującej młodzieży jeszcze większa. Tym bardziej, że nie okazała ani cienia niezadowolenia. To powód do dumy. Tylko wyobraźnia, podparta piątkowym doświadczeniem, podpowiadała mi, ile trudu włożyła Gabrysia w roku ubiegłym na zrealizowanie mojego zamówienia. Nie wspominając o tym, że praca zbieraczy grzybów jest ciężka i żmudna. I nie otrzymuje się za nią sowitego wynagrodzenia.
Dlaczego roztkliwiam się nad kurką, której nazwa botaniczna brzmi: pieprznik jadalny? Pomimo powszechności występowania, zaliczane są przez znawców do grzybów najlepszej jakości. Kurka, która ma wiele nazw ludowych (lisiczka, liszka, lepieszka, kurza nóżka, pieprzyk, stągiewka, kurza stopka) ma bardzo delikatny zapach, przypominający zapach moreli i dość twardy miąższ. Wyróżnia się spośród innych grzybów odpornością na zepsucie, dlatego może być transportowana nawet na duże odległości. Wśród polskich grzybów eksportowych zajmuje czołowe miejsce. Nie żerują na niej owady, jest więc wolna od czerwii. Z tego powodu w ortodoksyjnej kuchni żydowskiej uważa się ją za jedyny grzyb koszerny. Co ciekawe, największymi smakoszami kurek są Francuzi, którzy znajdują dla tych grzybów miejsce na bardzo wykwintnych stołach. Borowiacy, Kaszubi, Kociewiacy, Olendrzy i Krajani poznali się na wykwintności kurki dużo wcześniej niż Francuzi. Dlatego z przyczyn oczywistych zbierają ją do dzisiaj i przyrządzają ją na swoich skromnych stołach w wykwintny sposób, który Francuzom nawet się nie śni.
Państwo Narlochowie z Brus, którzy od lat prowadzą skup grzybów, twierdzą (a należy im zaufać bezgranicznie z racji ich doświadczenia), że najsmaczniejsze są świeże lisice o lekko „rozkwitłych” kapeluszach. Suche grzyby czyści się, a następnie szybko płucze, aby nie nasiąknęły wodą. Przed przygotowaniem należy je zalać wrzątkiem i chwilkę w nim potrzymać, odcedzić i takie przygotować. Usmażyć na maśle, zamarynować lub udusić w śmietanie. Kurki można pasteryzować, kisić oraz zamrażać. Najmniej nadają się do suszenia. Jednak szczypta ususzonych, zmielonych kurek znakomicie podnosi smak rosołu. W sezonie można też dorzucić do zupy parę świeżych grzybów.
Sam Mickiewicz w "Panu Tadeuszu" docenił walory kurki pisząc: "Grzybów było w bród: chłopcy biorą krasnolice,
Tyle w pieśniach litewskich sławione lisice, co są godłem panieństwa, bo czerw ich nie zjada, I dziwna, żaden owad na nich nie usiada."
Katarzyna Karpus
Poradnia Dietetyczno-Żywieniowa NZOZ „GEMINI”
Tel. 052 3974033
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (6)
- Komentarze Facebook (...)
6 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!