Podatkowa powódź
Pracownicy są oburzeni pomysłem resortu finansów, aby płacić podatek od używania służbowych aut do celów prywatnych. Nie wiedzą, że już dziś fiskus może go naliczyć.Dlatego eksperci zgadzają się z Ministerstwem Finansów, że w takiej sytuacji wprowadzenie uproszczonego obliczania podatku dochodowego od osób fizycznych jest konieczne.
Propozycja ministerstwa nie oznacza wprowadzenia opodatkowania wykorzystywania samochodów służbowych do celów prywatnych, ale jedynie ustanowienie jasnych zasad naliczania podatku. Dlatego należy ocenić ją pozytywnie - mówi Andrzej Taudul, doradca podatkowy z kancelarii Paczuski & Taudul. Tłumaczy, że dziś w takich sytuacjach także należy naliczać podatek, stosując ogólne zasady wynikające z ustawy o PIT. Szkopuł w tym, że nie wiadomo, jak to robić. W efekcie firmy, które chcą być uczciwe, same narażają się na spór z organami podatkowymi. Jeśli już bowiem przyznają się, że pracownicy używają służbowych aut do celów prywatnych, to powstaje kwestia ustalenia wartości tego świadczenia. A tu pomysły kontrolujących bywają różne. Zdarzają się nawet próby przyjmowania cen z wypożyczalni samochodów mogące prowadzić do nieuzasadnionego naliczania bardzo wysokiego podatku.
Reklama | Czytaj dalej »
Podatek obliczany od stałej podstawy stanowiącej ułamek ceny lub wartości samochodu to krok w dobrym kierunku. Wprowadzenie tego rozwiązania rozwiałoby wątpliwości płatników co do sposobu ustalania przychodu - potwierdza Tomasz Kret, ekspert podatkowy w PricewaterhouseCoopers.
To dobry pomysł, który sprawdził się w innych krajach europejskich. Dzięki niemu podatnicy będą mogli uniknąć ryzyka, a budżet uzyska wpływy z pewnością wyższe niż obecnie. Dziś tak naprawdę najskuteczniejszym sposobem rozwiązania problemu jest udawanie, że go nie ma. I większość firm stosuje właśnie tę metodę - mówi Andrzej Taudul.
Nie oznacza to, że propozycje resortu nie budzą kontrowersji. Bardzo poważne wątpliwości wywołuje nałożenie na policję obowiązku kontrolowania, czy pracownik jedzie w celu służbowym czy prywatnym. Po pierwsze nie bardzo wiadomo, jak miałby to robić. Po drugie trudno sobie wyobrazić, by policja informowała urząd skarbowy np. o wszystkich pojazdach firmowych zatrzymanych w weekend. Po trzecie wreszcie przepisy te sprawiłyby, że drogówka stałaby się organem podatkowym. A to oznacza, że w kontaktach z nią podatnik powinien mieć nie tylko obowiązki, ale także uprawnienia wynikające z ordynacji podatkowej - mówi Marek Kolibski, doradca podatkowy w spółce KNDP.
Zwraca też uwagę na inne wątpliwości, np. fakt, że nowe rozwiązania powinny objąć również przedsiębiorców i wspólników spółek osobowych. Przecież oni także wykorzystują służbowe samochody do celów prywatnych i obecnie nie mają w praktyce możliwości, aby z tego tytułu prawidłowo rozliczyć się z fiskusem.
Ponadto Marek Kolibski zauważa, że w założeniach MF nie ma odniesienia do kosztów przedsiębiorcy, czyli amortyzacji lub rat leasingowych. Aby proponowane rozwiązanie było spójne systemowo, powinno być tak, że albo opodatkowania prywatnego użytku nie będzie w ogóle wpływać na te koszty, albo też wartość dodatkowego przychodu pracownika powinna być dla firmy kosztem, jako cześć jego wynagrodzenia - zauważa Kolibski.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (0)
- Komentarze Facebook (...)
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!