Z lotu ptaka
Mamy przyjemność zaprezentować Państwu wywiad z lotniarzem z Chojnic Romanem Rocławskim, który opowie nam o swojej pasji.
CH24: Lotniarstwo a paralotniarstwo, jaka jest różnica?
Roman Rocławski: To jest tak, że lotnie powstały dużo prędzej niż paralotnie, są jak gdyby młodszym bratem paralotni. Powstały one w 1994 czy 1995 roku.
Pierwsi koledzy Krzysiek Dudziński z Zakopanego, Boguś Pelczar z Krościenka, właśnie tam z gór, zszyli takie amerykańskie spadochrony parafojle, po dwa
zszyli, żeby była większa powierzchnia. Zbiegając wzdłuż stoków narciarskich, odrywali się tam metr nad ziemią z dużą prędkością opadając, tak po
Reklama | Czytaj dalej »
doskonałości tego stoku lecieli sobie w dół bardzo szybko, gdzie na lotni to się odchodzi od stoku i lata dosyć długo. Oni opadali w dół i teraz po powiedzmy
prawie po dwudziestu latach doganiają nas i doskonałością lotu, czyli opadanie mają też około metra na sekundę tak jak i my. My troszeczkę może mniej, na
przeskoku, czyli tę prędkość taką mają, żeby pokonywać teren czy odległość to znowu my ich tu wyprzedzamy. U nas to jest 100, 120 km/h, gdzie taka normalna to jest 60, 65, a u nich to jest 55. Niemniej na początku były to prędkości rzędu 20, 30 km/h. Teraz już ta przepaść się zmniejszyła.
CH24: Kiedy i jak zaczęła się pańska przygoda z paralotniarstwem?
Roman Rocławski: Z paralotniarstwem to dość późno, bo ono powstało dużo później niż samo lotniarstwo. To jest jakby nasz młodszy brat. Jeśli chodzi o
lotniarstwo to w 1984 roku pojechałem na pierwszy obóz lotniowy, który był organizowany przez ówczesne ZSMP i to Zbyszek Kędziora po prostu zdobył pieniądze z tej firmy. A przyjeżdżali ludzie z całej Polski, żeby posmakować latania właśnie takiego na lotniach, które dopiero co kiełkowało. Chociaż 10 lat, 12 lat, niektórzy twierdzą że w Polsce to lotniarstwo już było, ale to bardzo trudny sport. Generalnie każdy chciał to zrobić samemu, wszyscy chcieli zrobić skrzydło
do latania. Nie było instruktorów, wszyscy sami się uczyli latać. Pierwsze kroki w lotniarstwie były trudne. Wielu ludzi nabiło sobie guza.
CH24: Skąd ten pomysł?
Roman Rocławski: Już gdy byłem małym chłopcem chciałem latać. Wtedy ciocia czytała mi o takim lotniku, który spadł tam gdzieś w głębi Związku Radzieckiego, odmroził sobie nogi, doszedł do szpitala, do ludzi, odzyskał siły i latał pomimo braku tych nóg. Gdzieś ta chęć latania była. Wykonałem 3 skoki ze spadochronem przed wojskiem na kursie spadochronowym w Krośnie i już tam dotknąłem takiego prawdziwego lotnictwa. To utwierdziło mnie jakby w tym, że świat z góry jest o wiele piękniejszy. To niesamowite uczucie, kiedy to wyskakuje się o na przykład o 4, 5 rano z samolotu, huk, hałas, olbrzymi stres i nagle po otwarciu tej czaszy robi się cisza, szum linek spadochronu, delikatny nawet nie wyczuwalny i cisza. Kolega, który wyskoczył o dwie sekundy prędzej jest 50
metrów, 70 metrów od nas i możemy rozmawiać tak jak teraz prawie, że półgłosem na tę odległość, taka cisza jest tam u góry. No dla mnie to było niesłychane. No i widoki, bo to było w Krościenku z góry o poranku. To przecudny widok no i tak się zaraziłem.
CH24: Czy pamięta Pan swój pierwszy lot na lotni?
Roman Rocławski: Usłyszałem w radiu, że będzie organizowany obóz w czasie wakacji i można się na niego zapisać. Więc zacząłem dzwonić, faksować, faksy nie działały, to były dalekopisy w tamtych czasach. W wojsku na dalekopisie pracowałem, dzięki czemu bez problemu nawiązałem łączność z tym ośrodkiem. Po 3 tygodniach po napisaniu zgłoszenia otrzymałem zaproszenie, pojechałem autostopem oczywiście na ten obóz pierwszy. Tam po dosłownie kilku zdaniach instruktor usiadł z nami, trochę poopowiadał, że skrzydło leci, dlatego bo ma prędkość pionową. Trzeba pobiec z tą lotnią, oderwać się i potem już nie przeszkadzać jej. Niech ona leci prosto i przy lądowaniu tylko troszeczkę wypchnąć i będzie dobrze. Tak też zrobiliśmy. Poszliśmy na tak zwane kowbojki - to były górki w okolicach Szelmentu 30 kilometrów na północ od Suwałk i na pastwiskach, gdzie pasane były krowy i owce wystartowaliśmy. Jeden, dugi, trzeci, czwarty z lepszym lub gorszym skutkiem. Po pierwszych takich przebieżkach z lotnią, kiedy wyczuwało się czy ona się unosi, czy też nie, wchodziliśmy wyżej i wyżej, a każdy chciał, żeby od razu polecieć. Jednak ważne jest to, żeby na początku poczuć tę lotnię, żeby się nie zrazić, aby oderwawszy się od ziemi nie uderzyć się z dużą siłą w nią. W takich szurach nad ziemią, metrowych, lecieliśmy, rozkoszując się, czując to, że lecimy. To było niesamowite uczucie.
CH24: Jakie muszą być warunki do latania?
Roman Rocławski: Warunki do latania - przede wszystkim sprawność fizyczna, powiedziałbym jest znacząca, bo trzeba tę lotnię podnieść. Taka szkolna waży
około 24 kilogramów. Rozpiętość skrzydeł ma 10 metrów to choćby na lekkim wietrze przy powierzchni 15 metrów kwadratowych to jest już spory latawiec, który
trzeba utrzymać w strugach wiatru, pobiec z nim i po oderwaniu się, utrzymywać się w środku ciężkości, nie przeszkadzając zbytnio. Już to powoduje, że da się
polecieć.
CH24: Czy jest ktoś najlepszy na świecie?
Roman Rocławski: W tej chwili Malfred Rumer zdaje się najlepiej lata. Jest to Austriak, który przez 5 lat za moich czasów nie mógł doścignąć Tomasza
Suchanka, który na przemian mistrzostwa Europy i świata wygrywał, choćby o 2 punkty na osiem tysięcy, to znaczy o pół okrążenia w kominie, gdzie my się
wznosimy. Potrafił tak rozegrać taktycznie tę swoją walkę, że wygrywał. No to niedościgniony mistrz po prostu.
CH24: A drużynowo?
Roman Rocławski: Startuje dwóch, trzech z danego kraju to tworzą drużynę. Tak samo w lotniarstwie można tworzyć drużynę - 3, 4 osobowe i tych 3 najlepszych
dobiera się do punktacji.
CH24: Jak wygląda trening?
Roman Rocławski: Każdorazowy lot jest treningiem, bo musimy tutaj przetrenować start, lądowanie. Latając po chmurach czy po terenie trzeba uczyć się tego
terenu, na którym będziemy latali w przyszłości na zawodach na przykład, bo te kominy, które nas unoszą są w tych samych miejscach od wielu lat.
CH24: Maksymalny pułap to...
Roman Rocławski: Maksymalny pułap, taki bezpieczny to są 4 kilometry z tego względu, że powyżej występuje już głód tlenowy, właśnie przy krótkiej akomodacji, krótkim czasie wznoszenia się jesteśmy w stanie tę wysokość osiągnąć w kilkanaście, kilkadziesiąt minut. Gdy osiągniemy tę wysokość jest tam tak mała zawartość tlenu, że grozi nam niedotlenienie i nie należy wyżej latać.
CH24: Wydaje się, że to niebezpieczne zajęcie, faktycznie tak jest? Macie ze sobą spadochron?
Roman Rocławski: Niebezpieczeństwem dla pilota jest zawsze sam pilot, 98 procent wypadków lotniczych, jak obliczono, jest z winy pilota. A to brak
umiejętności, złe warunki atmosferyczne, a to brawura, a to coś tam innego jeszcze, także będąc rozsądnym wielu pilotów dożywa do emerytury. Myślę,
zachowując taki zdrowy rozsądek, zdrowy strach, bo kiedy już się nauczy latać to nie zawsze są warunki do latania, jest zbyt silny wiatr, zbyt mała górka,
brak miejsca do lądowania. Zdarzało się, że ludzie startowali po prostu bez miejsca do lądowania, bo jest miejsce do startu.
Latając już wyżej, kiedy mamy już te pierwsze stopnie wtajemniczenia za sobą, kiedy osiąga się wysokości powyżej 100 metrów potrzebny jest spadochron
zapasowy. Bo tak dopiero z tej wysokości jest on w stanie zadziałać. Potrzebuje około 100 metrów, 3 sekund na otwarcie. Generalnie lotnia sama nas chroni.
Nawet utrata przytomności nie powoduje, że nam się coś stanie. Po prostu lądujemy. Chroni nas same skrzydło. Na lotniach trzeba pilnować prędkości i nie pchać się gdzieś tam, gdzie nie ma miejsc do lądowania i jak jest za silny wiatr to po prostu nie lecieć.
CH24: Skąd startujecie?
Roman Rocławski: Jest kilka sposobów startowania. Ten pierwszy tradycyjny z nóg, w górach po stoku, który jest coraz bardziej stromy, czy na tyle stromy, że
jak się rozpędzimy do prędkości 25 kilometrów na godzinę, kiedy lotnia zaczyna lecieć i oddalamy się od terenu i teraz pytanie, czy my będziemy się tego
terenu trzymali bliżej, na przykład w tych górach startujemy pod wiatr oczywiście, żeby utrzymać się w tych masach, które się wypiętrzając na zboczu góry
unoszą do góry i mogą unieść i nas, jeśli jest wystarczająco silny wiatr, jednak nieprzekraczający naszych możliwości czy też odlecimy od tego stoku za
chwilę i będziemy lądowali u podnóża góry w wybranym miejscu. Od kilkunastu lat preferuje się start za wyciągarką. Lotnisko, najbliżej Konarzyny, Borsk,
holujemy tę lotnię czy samochodem czy wyciągarką i z siłą 80 kilogramów ciągniemy 800 metrów liny. Na końcu jest lotnia z pilotem i też uzyskuje się
wysokości rzędu 400, 500, 600 metrów i potem czy już na termikę, jeśli jest już pilot zaawansowany. Po wyczepieniu się wytracamy powolutku wysokość, metr,
półtora na sekundę opadając. Łatwo jest to policzyć, że jest to ładnych parę minut lotu. Natomiast jak już się lata wyczynowo na termikę to wtedy mój
najdłuższy lot to był 5 godzin i 45 minut.
CH24: Czy bardziej latacie za dnia czy w nocy?
Roman Rocławski: W nocy nie latamy ze względu na to, że nie ma termiki. Ten rodzaj latania nie przewiduje latania po zachodzie słońca.
CH24: Bardziej latem czy zimą?
Roman Rocławski: Generalnie latem, bo jest ciepło i przyjemnie, bo jest termika, zimą dla odnowienia nawyków, ale wtedy tylko w górach.
CH24: Czego uczy ten sport?
Roman Rocławski: Na pewno pokory, no i tego, że jeżeli już coś robimy to należy wierzyć do końca, że się uda. Nawet jak nas dopadną niekorzystne warunki
pogodowe, jakaś turbulencja przy ziemi.
CH24: Jak wyglądają Chojnice z lotu ptaka?
Roman Rocławski: Przyznam się, że jak zobaczyłem Chojnice z lotu ptaka to był niesamowity, wzruszający widok, bo pierwszy raz to miasto takie znajome, gdzie się urodziłem, gdzie żyję. Mogłem podziwiać z góry, to był mój jeden z przelotów poza tym w tych stronach. 72 km przeleciałem się wtedy do Nakła, widziałem Chojnice z 1000 metrów.
CH24: Bardziej wolicie latać nad przyrodą czy nad terenami zurbanizowanymi?
Roman Rocławski: Zdecydowanie nad lasami. Generalnie, bo są lądowiska i można gdzieś tam wylądować, są tam jastrzębie, które pokazują jak się lata, przelot nad dużym miastem daje tę satysfakcję, ponieważ dużo pracuję, jeżdżąc po terenie bardzo dobrze poznaje teren i z góry to równie wspaniale wygląda, co z dołu. Jest to duża satysfakcja poznawać z góry wszystkie wioski po imieniu bez czytania mapy, które się z góry ogląda. Jest super.
CH24: Żeby latać na lotni trzeba mieć licencję. Gdzie można ją zdobyć?
Roman Rocławski: Taką licencję zdobywa się w szkole, w której rozpoczyna się latanie. Są szkoły licencjonowane w klubie polskim i one mają prawo wydawania
licencji pilotom, którzy osiągnęli stopień umiejętności w stopniu zadawalającym. Potem oczywiście podnosi się też kwalifikacje.
CH24: Ile kosztuje ten sport?
Roman Rocławski: Kosztuje bardzo dużo czasu. Coś, co jest dzisiaj powiedzmy bardzo cenne, coś, za czym ciągle gonimy to jest największy koszt, na jaki musimy się nastawić, jeśli chcemy uprawiać ten sport. Potem wyszkolenie na lotni około 1000 złotych.
CH24: Jak często odbywają się zloty paralotniarzy?
Roman Rocławski: Same zloty to powiedzmy, co tydzień się spotykamy czy w Borsku, czy gdzieś. Ktoś, kto intensywnie trenuje w ciągu tygodnia jest na lotnisku
też kilka razy, jeszcze czeka na odpowiednie warunki.
CH24: Czy czujecie strach tam na górze?
Roman Rocławski: Ja myślę, że tylko wariat się nie boi. To jest naturalne uczucie, które powinno nami kierować przy podejmowaniu decyzji czy może nie tyle
strach czy jakiś rozsądek.
CH24: Na koniec chciałbym zapytać o Pana największy sukces?
Roman Racławski: Nie wiem, co nazwać moim największym sukcesem. Może to, że tak długo latam, te 25 lat, czy to, że udało mi się przez 8 lat być w kadrze
Polski, czy może to, że najdłuższe przeloty w Polsce są wykonywane przeze mnie. Na razie nikt w Polsce nie poleciał dalej na lotni niż ja. Zależy, jakie
kryterium byśmy przyjęli.
CH24: Dziękuję za wywiad! Życzę wszystkiego najlepszego.
Roman Rocławski: Dziękuję.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (22)
- Komentarze Facebook (...)
22 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!