Nowości książkowe

”Zaginiony symbol” Dana Browna promowany jest hasłem: najbardziej wyczekiwana powieść 2010 roku. Czy autor ”Kodu Leonarda da Vinci” poradził sobie z presją ogromnego sukcesu i oczekiwań jakie zrodził status ikony pop kultury?

Robert Langdon, wykładowca na harvardzkim uniwersytecie, specjalista z dziedziny symboliki, otrzymuje zaproszenie do Waszyngtonu. Na prośbę swojego przyjaciela Petera Salomona, ma wygłosić wykład w Statuary Hall waszyngtońskiego Kapitolu. Peter Salomon stary przyjaciel głównego bohatera, piastuje zaszczytni urząd dyrektora Instytutu Smithsoniańskiego, jest także wysoko postawionym członkiem loży masońskiej. Poznali się przed wielu laty, na uniwersytecie w Princeton, gdzie Salomon miał odczyt z semiotyki i historii archetypów. Langdon, będący w tym czasie studentem drugiego roku, dał się ponieść olśniewającej wizji znanego młodego historyka, który obudził w nim zainteresowanie symbolami, dziedziną która zawładnęła jego życiem.

Teraz udaje się do Waszyngtonu wynajętym odrzutowcem zarezerwowanym przez sekretarza Petera. Gdy stawia się na umówionym miejscu okazuje się, że jedynym audytorium zgromadzonym w Statuary Hall, jest niewielka grupa turystów, a obsługa Kapitolu nic nie wie o odczycie, który miał zorganizować Salomon. Skołowany Langdon udaje się do pobliskiej Rotundy, gdzie odnajduje makabryczne zjawisko. W nadzianej na metalowy szpikulec dłoni ozdobionej wytatuowanymi symbolami, rozpoznał tę którą bardzo często ściskał na powitanie. To dłoń  Petera Salomona.

Drastyczne odkrycie niesie z sobą mistyczne przesłanie, Langdon odczytał je bezbłędnie, to Dłoń Tajemnic - symbol używany wcześniej niezwykle rzadko, a na pewno nigdy w tak drastycznej formie. Zwykle przedstawiany za pomocą rysunku lub rzeźby, zawsze miał to samo znaczenie. Był zaproszeniem wysyłanym przez zamknięte grupy posiadające tajemną wiedzę do osoby uznanej za godną poznania sekretu. Ktoś zaprasza Langdona do poznania ukrytych sekretów, starożytnych tajemnic i nie jest to Peter Salomon, który z racji przynależności do zgromadzenia wolnomularzy, mógł być najodpowiedniejszą osobą do ujawniania tajemnic. 

W rozmowie telefonicznej Robert dowiaduje się, że zarówno za organizacją fikcyjnego odczytu, jak i za porwaniem Salomona stoi ta sama osoba. Został wciągnięty w pułapkę i teraz tajemniczy człowiek z umysłem psychopaty uzależnia życie Petera od udziału Langdona w odkrywaniu sekretów skrywanych w podziemiach amerykańskiej stolicy. Robert wyrusza szlakiem wyznaczonym przez zaszyfrowane wskazówki, które wiodą go przez najbardziej charakterystyczne miejsca Waszyngtonu, skrywające tajemnice niedostępne zwykłym śmiertelnikom.

Na początku trzeba wyraźnie stwierdzić, że tym razem Watykan może spać spokojnie. ”Zaginiony symbol”, w przeciwieństwie do ”Kodu Leonarda da Vinci” i ”Aniołów i Demonów”, nikomu w Stolicy Apostolskiej na odcisk nie nadepnął. Można powiedzieć, że tym razem Dan Brown wykonał ukłon w stronę Kościoła katolickiego, który jest w stanie ciągłego konfliktu z wolnomularzami od czasu papieża Klemensa XII, od chwili gdy wydał konstytucję apostolską In Eminenti, w której zabronił katolikom przynależności do lóż masońskich pod karą ekskomuniki. Na przestrzeni wieków nic się w tym temacie nie zmieniło, a kolejni papieże podtrzymują ten zakaz.

Główną ideą masonów było oświecenie, rozwój nauki i braterstwo łączące ludzi o różnym pochodzeniu, przekonaniach czy wyznaniu. Wyznawanie jakiejś religii jest wręcz pożądanym warunkiem stawianym potencjalnym członkom loży masońskiej. Do stworzenia aury tajemniczości, jaka narosła wokół tego zgromadzenia, przyczynił się skomplikowany system stopni wtajemniczenia, obłożony restrykcyjnymi nakazami zachowania tajemnicy, a także bogata symbolika, przysięgi i słowa hasła pozwalające rozróżnić ”braci” od ”profanów”. 

Czy zatem należy się dziwić, że autor poczytnych bestsellerów, który swoją markę zbudował na ujawnianiu tajemnic, zainteresował się masonami. W poprzednich książkach wspominał o nich bardzo często, więc naturalną koleją rzeczy poświęcił im kolejną powieść. Dotychczasowi wielbiciele twórczości Dana Browna mogą spokojnie zagłębić się w ponad 600-stronicową powieść. Autor opowiada historię według schematu sprawdzonego we wcześniejszych książkach.

Tak więc Robert Langdon zostaje nagle wyrwany ze swego spokojnego akademickiego życia poproszony o udanie się do miejsca, które przemawia bogatą historią, ukrytą symboliką i tajemnicą wyzierającą z każdego zakamarka zabytkowych budowli. Na miejscu okazuje się, że został wplątany w perfidną intrygę, uknutą przez tajemniczego osobnika z aspiracjami do zmiany porządku świata i zmuszony do podróży szlakiem wytyczonym przez symbole ukryte na ulicach i w budynkach wielkiego miasta.
Ponownie mamy do czynienia ze swoistym wyścigiem z czasem, w którym stawką jest życie przyjaciela. Nie zabraknie tajemnicy, pościgów i zaglądania tajnym stowarzyszeniom ”przez ramię”.

Mieszanie prawdy z fikcją jest największym zarzutem, jaki stawia się amerykańskiemu autorowi, szczególnie gdy na początku kolejnych powieści umieszcza notkę mówiącą o autentyczności miejsc, organizacji i rytuałów. Pojawia się także myśl przewodnia będąca apoteozą nauki i możliwości ludzkiego umysłu. Tym razem Brown chce nas przekonać, że człowiek przez własny rozwój może stać się równy bogom, wystarczy że odrzuci uprzedzenia i otworzy umysł na zdobycze nauki. 

Wszystkie te elementy składają się na gwarantowany przepis na sukces. Na przekór krytykom zarzucających Brownowi grafomaństwo i naginanie prawdy dla własnych celów, miliony czytelników na całym świecie ruszyły do księgarni by nabyć jego kolejną powieść. Nie przeszkadza im szum medialny i swoista krucjata rozpętana przez intelektualistów oburzonych nagłym sukcesem autora mieszkającego w Exeter w stanie New Hampshire. Dla nich liczy się dobra zabawa, cenią Browna za to, że w swoich powieściach przenosi ich w niezwykły świat i odrywa od codzienności. Już dziś organizowane są wycieczki tropem ”Zaginionego Symbolu”, a Dan Brown zapewnia, że jego przygoda z literaturą dopiero się rozpoczęła. Pytanie brzmi - komu Brown narazi się następnym razem? Złośliwcy twierdzą, że pozostały mu do wyjaśnienia zagadki Wielkiej Stopy, Trójkąta Bermudzkiego i Meteorytu Tunguskiego.

Artykuł pochodzi z portalu www.chojnice24.pl

• Komentarze Chojnice24 (1)
• Komentarze Facebook (...)