Marszruta Obojga Szczepańskich
Nie od dziś wiadomo, że sukces ma wielu ojców. Ze zwycięskiego tortu każdy próbuje uszczknąć choć mały kawałeczek dla siebie. Problem pojawia się dopiero w momencie, gdy nie wszystko zaczyna iść zgodnie z planem. Mnożące się kłopoty powodują, że dotychczas idący ramię w ramię zaczynają przerzucać na siebie odpowiedzialność. I wkrótce okazuje się, że winnych jak zwykle nie ma.
Kaszubska Marszruta to jeden z flagowych pomysłów wicestarosty Marka Szczepańskiego. To z jego inicjatywy powiat chojnicki zainteresował się projektem i podjął próbę jego realizacji. Jednak od początku pomysł utworzenia ciągu ścieżek rowerowych napotykał na problemy. Po euforii związanej z pozyskaniem środków na inwestycję przyszedł czas na czysto techniczne sprawy i tu projekt stanęł po raz pierwszy. Przez parę miesięcy powiat bezskutecznie poszukiwał firmy, która podejmie się wykonania dokumentacji. Unieważniano przetarg za przetargiem. A gdy w końcu udało się wyłonić przedsiębiorstwo, umowa nie została sfinalizowana, bo beneficjent się wycofał. Pod znakiem zapytania stanęły również obiecane w Gdańsku pieniądze. Lokalni samorządowcy usłyszeli w stolicy Pomorza, że goni ich czas i jeśli nie zdołają szybko rozwiązać kwestii dokumentacji to środki przepadną.
I wtedy się zaczęło. Najpierw były drobne przytyki i uszczypliwości. Wójt Zbigniew Szczepański na konferencji prasowej między wierszami zrobił aluzję o nieudolności działań Marka Szczepańskiego. Potem wszystko poszło już lawinowo. Politycy zaczęli małą wojnę w mediach. Każdy chciał postawić na swoim i pokazać społeczeństwu, że tak naprawdę winna jest druga strona. Wybory blisko ,więc nikt nie chce pokazać ,że zawiódł. A starać jest się o co, bo Kaszubska Marszruta ma kosztować kilkanaście milionów i na pewno przyczyni się do podniesienia atrakcyjności naszego terenu. Wicestarosta nie pozostał dłużny i oskarżył wójta o to, że jest ignorantem oraz nie wie o czym mówi. Zrobiło się naprawdę gorąco. I nie wiadomo jak byłoby dalej, gdyby obaj panowie nie poszli po rozum do głowy. Przynajmniej PR-owsko. Bowiem na piątkową konferencje przyszli razem. Uściskom i wzajemnym chwaleniem nie było końca. Oboje posłusznie przeprosili za swoje wcześniejsze zachowanie i zapowiedzieli mocną poprawę. Słowo harcerza w prawdzie nie padło, ale było niemalże tak samo uroczyście. Zabrakło jedynie przysięgi. Mogłaby się ona zaczynać od słów :ja Szczepański obiecuję, że już nigdy nie będę... To oczywiście żart, ale taka była właśnie otoczka. Wójt pokusił się nawet o dowcip i stwierdził, że już więcej nie będą rozmawiać za pomocą prasy, od tego mają piękny łącznik. Bez wątpienia mosty zawsze łączyły. Gdyby ktoś się kiedyś zastanawiał po co połączono budynek starostwa z urzędem gminy to już ma odpowiedź. Panowie nawet zorganizowali wspólnie spotkanie dotyczące całego projektu. Obaj Szczepańscy starali się zatrzeć negatywne wrażenie, jakie powstało po medialnych przepychankach. I pokazać, że teraz będą razem pracować dla dobra realizacji inwestycji. Już ich nic nie podzieli. Topór wojenny został zakopany. Jednak w ich wypowiedziach znalazły się pewne niuanse. Małe, ale chyba świadczące o tym, że jak padło kiedyś w słynnym polskim filmie: sąd sądem, ale sprawiedliwość po mojej stornie. Wicestarosta po oficjalnych przeprosinach i tak dalej twierdził, że tu cytuję - Cieszę się ze słów wójta, że z mojej strony nie widzi tu żadnych zaniedbań, bo takich oczywiście nie było. Odnosiło się to do wcześniejszej wypowiedzi wójta, że on tak naprawdę nie był zły na wicestarostę, ale na urząd jaki reprezentuje. Poza tym starosta powtórzył dwukrotnie, że zgodnie z porozumieniem odpowiedzialne za nieudaną część projektu są i tak gminy. Wójt był już bardziej powściągliwy w wypowiedziach, za to bardziej emocjonalny. W blasku fleszy długo ściskał wicestaroście rękę, zapowiadając pełne porozumienie.
Teraz oba urzędy intensywnie pracują nad tym, żeby słowa zamienić w czyn. A problemów nie brakuje. Kaszubska Marszruta to projekt ambitny, ale trudny w realizacji. Co jeszcze może się nie udać? Lista jest długa. Największe zagrożenie to obecnie przede wszystkim czas, ale też RDOŚ, specustawa drogowa czy pozyskanie gruntów od właścicieli. Niewiadomych w tym równaniu jest bardzo dużo. Z matematycznego punktu widzenia sprawa wydaje się mocno niepewna. Ale Szczepańscy nie tracą wiary. Teraz zamiast walczyć ze sobą, będą walczyć razem o ścieżki. Jeśli się uda podzielą między sobą całkiem pokaźnych rozmiarów tort chwały. Ale jeśli nie... No cóż pewnie będziemy mieli powtórkę z rozrywki. Zwłaszcza ,że dosłownie za pasem będą wybory samorządowe, a więc czas zwycięzców, a nie przegranych.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (27)
- Komentarze Facebook (...)
27 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!