Ordnung muss sein!
W październiku i listopadzie oddziały SS i SA, w większości złożone z miejscowych Niemców, z dziką pasją dokonały w regionie zniszczenia przydrożnych krzyży i figur stanowiących nieodzowny element polskiego krajobrazu.
Wydany zakaz używania języka polskiego był z całą surowością egzekwowany na drodze sądowej. Dochodziło do policzkowania dzieci i dorosłych na ulicy, a administratorzy pochodzenia niemieckiego sprawdzali czy w rodzinach nie używa się ojczystego języka. Oczywiście, mimo tych zakazów w rodzinach polskich rozmawiano tylko po polsku, a na wsiach po kaszubsku. Represje dotknęły szkolnictwo, utworzono specjalne niemieckie klasy, a za nauczanie po polsku groziła śmierć lub obóz koncentracyjny.
Niemiecka machina administracyjna działała sprawnie. Polacy podlegali przymusowemu obowiązkowi pracy, tzw. Arbeitsamtu. Urzędy te przydzielały Polaków do poszczególnych firm, majątków rolnych lub kierowały do pracy w głębi Niemiec. Praca głównie fizyczna polegała na wysokiej wydajności, bezwzględnemu podporządkowaniu i minimalnej płacy.
Silni duchem
W jednym z nich czytamy: „Volksdeutsche” opowiadają, że Polacy wierzą, że Francja i Anglia na wiosnę 1940 r. dawne państwo polskie znowu wskrzesi. Z okazji świąt i Nowego Roku zauważono wzmożone uczęszczanie do kościoła ludności polskiej. Po mszach Polacy zbierali się w większych grupach i rogach ulic, gdzie przez dłuższy czas debatowali. Istnieje podejrzenie, że wykorzystywali te okazje dla wymiany poglądów”.
O tym, co sami Niemcy sądzili o Polakach, wymownie świadczy wypowiedź niemieckiego inspektora szkolnego w Chojnicach z lipca 1940 r.: „Nienawiść i wrogość Polaków i Kaszubów zawsze się przeciw niemieckiemu państwu nastawiała. Jeszcze dziś w niektórych wsiach naszego powiatu Polacy stanowią zamkniętą i jednolitą całość. Jest konieczne, aby gniazda wrogości rozbić, aby możliwym niepokojom zapobiec”.
Aresztowania i zsyłka do obozów koncentracyjnych trwała przez cały okres okupacji. Pierwsza fala zesłania objęła aresztowanych, których nie rozstrzelano na początku wojny, w drugim etapie znaleźli się ci, którzy w 1942 r. odmówili wpisania na niemiecką listę narodowościową. W trzecim etapie znaleźli się członkowie ruchu oporu aresztowani w 1943 i 1944 r. Inną dotkliwą sankcją godzącą w polskie rodziny było wysiedlanie. Awiza transportowe z 1942 r. dla stacji Chojnice informują o podstawieniu w dn. 13. 03. wagonów dla 550 osób, a 3.06. podstawiono wagony ze stacji Chojnice dla 800 osób, które wysiedlono do obozu przejściowego w Potulicach. Do 1942 r. największe akcje wysiedleńcze objęły takie miejscowości jak: Racławki, Ogorzeliny, Sławęcin, Życice, a także rejon Brus i Kosobud.
Uwaga! Partyzanci i bandyci!
Nastąpiła konsolidacja społeczeństwa bez uprzedzeń i podziałów międzywojennych. W wyniku tego szybko demaskowano prowokatorów i donosicieli.
Mieszkańcy z terenów wiejskich zaczęli pomagać w zaopatrzeniu w żywność, a także wzięli na siebie ciężar utrzymania grup leśnych. Były one pierwszymi w Polsce i powstały już w 1939 r. W ich skład wchodziły osoby poszukiwane przez hitlerowców. Żyli w ziemiankach zwanymi „bunkrami” i tworzyli zalążek przyszłych ugrupowań partyzanckich. Najwięcej zlokalizowanych było ich w rejonie Wiela i Borowego Młyna. Do organizacji lokalnych powstałych samorzutnie należy zaliczyć organizację Wiktora Januszewskiego, Ludwika Świątka, Stanisława Grabowskiego. Działały organizacje ogólnokrajowe, wśród nich ogólnopomorska organizacja „Gryf Pomorski”, którego późniejszy komendant Józef Gierszewski został podstępnie zamordowany w 1943 r. Niemcy wszelkimi sposobami dążyli do rozbicia ruchu oporu. I tak likwidacja „Grunwaldu” w Toruniu przez gestapo w 1940 r. doprowadziła do likwidacji komórki w Chojnicach. Nie obyło się bez aresztowań i osadzenia w obozie koncentracyjnym. Prężnie poczynał sobie wywiad kolejowy, na czele którego stał Jan Osowski, zastępcą był Augustyn Ortman. Grup partyzanckich działających na terenie powiatu chojnickiego było 15. Sprawiały Niemcom wiele kłopotów, a także działały psychologicznie na morale przeciwnika. Działania te były na tyle skuteczne, że Niemcy pewne rejony uznali za szczególnie niebezpieczne wystawiając tam tablice z napisami: „Uwaga! Partyzanci i bandyci”.
Zauważyłeś błąd w artykule? Napisz nam o tym
Brak komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!