Z piłą motorową na policjanta
Od roku do dziesięciu lat pozbawienia wolności grozi mężczyźnie oskarżonemu o czynną napaść na funkcjonariusza policji. 58-letni mieszkaniec powiatu chojnickiego zaatakował policjanta Waldemara G. piłą motorową! - Wyglądało tak jakby oskarżony chciał przeciąć policjanta na pół - mówił w sądzie jeden z świadków.Józef L., mieszkaniec powiatu chojnickiego usłyszał od prokuratora zarzut napaści na policjanta Waldemara G. 58-letni oskarżony mial uruchomić piłę łańcuchową i skierować ją w kierunku interweniującego policjanta. Do zdarzenia doszło 12 grudnia ubiegłego roku w jednej z miejscowości w gminie Chojnice.
Reklama | Czytaj dalej »
Zaczęło się od sąsiedzkiej kłótni
Geneza całej sprawy ma szersze podłoże. Józef L., jak wynika z relacji świadków, jest w konflikcie z trzema rodzinami sąsiadów. W 2004 roku Józef L. wraz z małżonką Krystyną J. zawarł notarialnie umowę z państwem K. o nieodpłatnej i dożywotniej służebności lokalu w budynku gospodarczo-mieszkalnym. W zamian za to małżeństwo K. miało dbać o obejście i remontować powierzony im lokal. Relacje zaczęły się psuć w 2007 roku, gdy oskarżony Józef L. zaczął domagać się by Maria K. i Roman K. opuścili zamieszkiwany budynek. 58-letni oskarżony odłączył małżeństwu K. wodę i prąd. - Do dziś korzystamy ze świeczek i lampy naftowej, a wodę nosimy od mojej siostry - mówił przed sądem Roman K.
Odpalił piłę widząc policjanta
Józef L. nie odpuszczał i eskalacja konfliktu nastąpiła w grudniu ubiegłego roku. Oskarżony 11 grudnia zdjął dachówki z połowy dachu budynku, w którym mieszkali Maria i Roman K. Na miejscu pojawiła się policja, ale interwencja skończyła się na wskazaniu małżenstwu K., żeby założyli sprawę cywilną. 12 grudnia Józef L. zdemontował dachówki na drugiej połowie dachu. Wówczas nie wytrzymała sąsiadka państwa K., Anna L. i wezwała policję. Dyżurny na miejsce skierował Waldemara G. Policjant po przyjeździe zauważył na podwórku wychodzącego z budynku K. oskarżonego Józefa L. Mężczyzna wołany przez policjanta nie reagował. Waldemar G. dogonił 58-latka i wówczas doszło do sytuacji, po której mieszkaniec gminy Chojnice trafił przed sąd. Mężczyzna miał odpalić trzymaną w rękach piłę motorową i skierować ją w kierunku policjanta.
Przyłożył mi broń do skroni
Oskarżony Józef L. nie przyznał się do zarzucanego mu czynu. Zaprzeczył, żeby włączał piłę. - To ja zostałem zaatakowany. Widziałem, że ktoś do mnie idzie, ale jestem krótkowidzem i nie poznałem kto to. Dopiero jak zobaczyłem, że ta osoba przyjęła pozycję strzelecką i wycelowała do mnie broń zobaczyłem, że to pan G. - wyjaśniał Józef L. - Policjant podbiegł do mnie, wykręcił rękę i przystawił broń do skroni. Myślałem, że ze mną koniec. Siedzący na sądowej sali Waldemar G. słysząc te słowa skwitował je uśmiechem. Oskarżony mówił sądowi, że nie odpalił piły. Miał ją trzymać w ręce i później szarpać się z policjantem, który chciał zabrać narzędzie. - Wówczas spadła osłona z łańcucha i puściłem piłę na ziemię, żeby policjant się nie skaleczył - dodał oskarżony.
Policjant musiał wziąć leki uspokajające
Wówczas Waldemar G. obezwładnił Józefa L. wykręcając mu rękę. Zawołał też o pomoc do stojących kilkadziesiąt metrów dalej sąsiadów oskarżonego. Czesław L. i Roman K. trzymali 58-letniego agresora, a policjant wezwał w tym czasie posiłki. Waldemar G. stwierdził w sądzie, że Józef L. odpalił piłę. - Oskarżony powiedział: "chodź ja ci teraz k... pokażę G." Jak chciał na mnie ruszyć, to piła zgasła. Miałem wrażenie, że gdyby piła nie zgasła oskarżony użyłby jej. Zamurowało mnie. Mogłem użyć broni, bo miałem do tego prawo - mówił policjant. Józef L. po przybyciu drugiego patrolu został skuty i przewieziony na komendę policji w Chojnicach. Waldemar G. pojechał natomiast do szpitala, gdzie podano mu leki uspokajające. Józefa L. zatrzymano. Na wolność wyszedł 14 grudnia za poręczeniem majątkowym.
Gangsterski klimat
Sąd ustala istotną dla sprawy kwestię, a mianowicie czy Józef L. odpalił piłę motorową, czy mógł słyszeć polecenia policjanta, żeby się zatrzymał i czy w ogóle był w stanie rozpoznać, że to policjant. Jak mówił oskarżony, było szarawo, on jest krótkowidzem i dopiero na kilka metrów przed nim rozpoznał że to policjant. Przesłuchani na sprawie świadkowie nie mieli wątpliwości, że Józef L. odpalił piłę motorową. - Zapuścił się jakby chciał przeciąć na pół policjanta - mówiła Maria K. jednocześnie pokazując jak zachował się oskarżony. - Wyglądało jakby chciał odciąć głowę policjantowi - mówił Czesław L.
Ze wszystkich świadków jedynie żona Józefa L., Krystyna J. stwierdziła, że piła nie została odpalona. - To był gangsterski klimat na naszej ziemi. Policjant przystawił broń mężowi i wykręcił rękę. Piła wypadła mężowi na ziemię. Chciałam ją wziąć i wówczas zaczął ją szarpać pan G. Policjant pchnął mnie i doznałam obrażeń - mówiła żona Józefa L., która miała być na miejscu zdarzenia w chwili gdy policjant rzekomo użył broni. - Gdybym tam nie poszła zabiliby mi męża.
Oględziny płotów
Obrońca oskarżonego wniosła o przesłuchanie jeszcze trzech kolejnych świadków, którzy mieli obserwować całe zdarzenie. Mecenas Józefa L. złożyła także wniosek o przeprowadzenie eksperymentu procesowego na miejscu zdarzenia. To miałoby dać odpowiedź na pytanie czy świadkowie stojący około 40 metrów dalej mogli słyszeć włączenie piły motorowej. Wątpliwości budziło także rozmieszczenie płotów na posesji, przy której miało miejsce wydarzenie. Oskarżony utrzymywał bowiem, że płoty mogły zasłaniać widoczność jego sąsiadom, którzy wszystko obserwowali. Obrońca 58-letniego oskarżonego wniosła w związku z tym do sądu o dokonanie oględzin płotów.
Kolejna rozprawa we wrześniu.
Podobne tematy:
Najnowsze:
REKLAMA:
- Komentarze Chojnice24 (11)
- Komentarze Facebook (...)

USD
DKK
EUR
TRY
CHF
NOK
GBP
SEK



Związki i pracodawcy domagają się...
Hołownia: 6 sierpnia odbiorę od...
Nowy sondaż prezydencki
11 komentarzy
Komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wydawca nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii.
Dodaj komentarz
Komentarze publikowane są dopiero po sprawdzeniu przez moderatora!